
Muzyka filmowa do biegania i samochodu
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Cóż, jeśli jeden kawałek wywołał u mnie chęć dokonania morderstwa, to resztę kariery tego pana sobie odpuszczę i opinii nie zmienię.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6064
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
do tego kawałka Harolda sobie pobiegajcie cwaniaki
http://www.youtube.com/watch?v=9S4lvXU_f4o
to dobre na rozgrzewkę
http://www.youtube.com/watch?v=z561kGemeR8

http://www.youtube.com/watch?v=9S4lvXU_f4o
to dobre na rozgrzewkę

http://www.youtube.com/watch?v=z561kGemeR8
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
To może do Sinistera jeszcze 

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6064
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34882
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Śmiejcie się śmiejcie, ale ja właśnie sobie zgrałem "Sinister" i do chodzenia, w U-Bahnie, w S-Bahnie, w pociągu fajnie się słucha. Szczególnie tytułowe "Sinister" do biegania idealne.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Jest szansa na dokończenie i publikację?Paweł Stroiński pisze:Pierwszy kawałek to też jeden z moich ulubionych Brianów, nawet miałem rozwaloną reckę w połowie bez filmu...

- Templar
- + W.A. Mozart +
- Posty: 9848
- Rejestracja: wt sie 02, 2011 19:48 pm
- Lokalizacja: Warsaw City
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
A w U-Boocie też?Wawrzyniec pisze:i do chodzenia, w U-Bahnie, w S-Bahnie, w pociągu fajnie się słucha.

"Problem z cytatami w internecie jest taki, że ludzie natychmiast wierzą w ich prawdę" - Abraham Lincoln
http://www.lastfm.pl/user/iTemplar
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Paweł Stroiński pisze:Ale zdanie, że Faltermeyer to poziom Batesa podtrzymuję, a to mój jedyny kontakt z jego muzą poza tematami, jaki miałem.

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
przypominam że nazwa tematu to "muzyka filmowa do biegania I SAMOCHODU"Wojtek pisze:Templar pisze:Kawałek dobry, ale nadaje się do lansowania się w samochodzie na mieście, a nie do biegania

jakież to wybiórcze.. znalazł bym Ci nie jeden trak Hansa po którym też chciałbyś dokonywać morderstwa, i to dalece mniej kultowy niż pierwsza scena z Casha, a jakoś bardzo starannie eksplorujesz dalej hansową dyskografięPaweł Stroiński pisze:Cóż, jeśli jeden kawałek wywołał u mnie chęć dokonania morderstwa, to resztę kariery tego pana sobie odpuszczę i opinii nie zmienię.



#FUCKVINYL
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Jak z Conanem. Widział pół godziny i krzyczy jaki to jest beznadziejny film.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Gówno mnie obchodzą dokonania Faltermeyera, jeśli jego kultowe tracki tak brzmią (i sprawdzałem te "geniusze" Grzesia z Running Mana i prawie rzygnąłem), jak brzmią, to mam prawo sądzić, że ten człowiek nie powinien nigdy usiąść do filmu. Skoro pierwsze kawałki (poza Axelem F., który rządzi nawet w radiach, swoją drogą znam radio puszczające bardzo regularnie Chariots of Fire też) mnie po prostu zniesmaczyły, po co tracić czas na resztę? Dla mnie to jest poziom Tylera Batesa, bo to muzyka pisana po prostu nieudolnie. Tak, jak w przypadku Batesa wystarczył mi do tego ledwo wymęczony Conan, tak tutaj ledwo wymęczyłem "megakultowy" kawałek Faltermeyera i mnie po prostu zniesmaczył. Nawet najbardziej powierzchniowa analiza tego kawałka by pokazała, że Faltermeyer to po prostu epic fail.Adam pisze:przypominam że nazwa tematu to "muzyka filmowa do biegania I SAMOCHODU"Wojtek pisze:Templar pisze:Kawałek dobry, ale nadaje się do lansowania się w samochodzie na mieście, a nie do biegania
jakież to wybiórcze.. znalazł bym Ci nie jeden trak Hansa po którym też chciałbyś dokonywać morderstwa, i to dalece mniej kultowy niż pierwsza scena z Casha, a jakoś bardzo starannie eksplorujesz dalej hansową dyskografięPaweł Stroiński pisze:Cóż, jeśli jeden kawałek wywołał u mnie chęć dokonania morderstwa, to resztę kariery tego pana sobie odpuszczę i opinii nie zmienię.a o tym samym poziomie Faltermeyera i Batesa tekst z pupy i zdeczka mało profesjonalny (a ponoć lubisz profesjonalność
) bo żeby rzucać szabelką to trzeba najpierw znać dyskografie, abstrahując jakie Faltermeyer ma w ogóle dokonania
Hans ma beznadziejne kawałki, ale raczej wywołują facepalmy niż chęć dokonania przestępstwa. I wbrew pozorom pojawiają się dość często w megakultowych score'ach, ale to tylko jak się zna complete'a (np. scena pożaru z Crimson Tide jest muzycznie po prostu nieudolna)
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1258
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Faltermeyer na poziomie Batesa, chęć morderstwa i dokonania aborcji bo muzyka Ci się nie podoba...
Z całym szacunkiem Paweł, ale znów zaczynasz takie brednie wypisywać i stosować taką mowę nienawiści że brak słów...
Z całym szacunkiem Paweł, ale znów zaczynasz takie brednie wypisywać i stosować taką mowę nienawiści że brak słów...
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Wybacz, ale nie mam zamiaru zmieniać ani poglądów, ani języka. Uważam, że był to kompozytor tak nieudolny jak Tyler Bates, uważam też, że to jeden z najgorszych wkładów, który niszczył gatunek, więc wybacz, ale języka wobec niego nie zmienię, póki nie zmieni się postrzeganie go jako totalnego megakultu. Po prostu wychodzę z dość naiwnego przeświadczenia, że jak ktoś nie umie czegoś robić, to nie powinien się za to brać w sposób profesjonalny, bo jeszcze wszyscy zniżą się do jego poziomu.