
Ale jak to mawiał inny klasyk, czyli Adam K., nie liczy się box-office amerykański, acz światowy (możliwe są jeszcze trzy inne kombinacje - stosowane zależnie od okoliczności)

Żadne widmo klapy, tylko po prostu skierowany jestem ku kinu niezależnemu, z przesłaniem, które porusza ważne kwestie geopolityczno-społeczno-hipsterskie i niesie ze sobą przesłanie i nadwyżkę artyzmu. Wyniki kasowe nie grają tu roli, co się liczy to festiwale i fundusze od instytucji kulturalnych.Tomek pisze:Żal mi tylko Wawrzka, ostatnio ciągnie się za nim...widmo klapy![]()
Proszę nie offtopować Malickiem!Wawrzyniec pisze:Żadne widmo klapy, tylko po prostu skierowany jestem ku kinu niezależnemu, z przesłaniem, które porusza ważne kwestie geopolityczno-społeczno-hipsterskie i niesie ze sobą przesłanie i nadwyżkę artyzmu. Wyniki kasowe nie grają tu roli, co się liczy to festiwale i fundusze od instytucji kulturalnych.![]()
"Hans Zimmer a sprawa zjednoczenia Niemiec"?Wawrzyniec pisze:skierowany jestem ku kinu niezależnemu, z przesłaniem, które porusza ważne kwestie geopolityczno-społeczno-hipsterskie
Z ręką na sercu, przyrzekając na Williamsa, Zimmera, Nolana i Gwiezdne wojny, przyrzekam, że tym akurat razem nie miałem Malicka na myśli i nawet o nim nie myślałem.Wojtek pisze:Proszę nie offtopować Malickiem!
To jest ciekawy temat. Przy czym sam dopatrywałbym się mniejszej roli w sam proces z lat 80 tych do finału w 1990. Ale bardziej skupiłbym się na okresie po zjednoczeniu, gdzie choć państwo oficjalnie zjednoczone, wewnętrznie wciąć było podzielone. Warto też zaznaczyć na specyficzną związaną też z historią sytuację Niemiec, które jako kraj w sumie nigdy nie będą rozumowane jako taka jedność z perspektywy chociażby Polskiej. Okres podział na księstwa i księstewka sprawia, że np. różnice między mieszkańcami Bawarii, a chociażby Hamburga zawsze będą i to także w sferze kulturowej. Niemcy są skupiskiem wielu krajów. W końcu jest to Republika Federalna Niemiec, a więc kraj złożony z krajów związkowych tzw. Landów. Ale wracając do meritum do jednak jeżeli chodzi o wpływ Zimmera to bardziej upatrywałbym go po roku 1990 jako znaczący w kwestii poczucia własnej wartości. "Nasz człowiek w Hollywood". I tu rzeczywiście nie ważne, czy to wschód, zachód, północ, czy południe to jednak swoiste poczucie dumy, że pochodzący z tego kraju kompozytor jest jednym z największych światowych kompozytorów, oczywiście jest odczuwalne. I dlatego też w pewnym sensie Hans Zimmer ma pewien udział w jednoczeniu poczucia własnej wartości i dumy narodowej. Jest także swoistą pozytywną reklamą, pozytywnym obrazem Niemiec na świecie.Koper pisze:"Hans Zimmer a sprawa zjednoczenia Niemiec"?
Zapoznam się, zapoznam, ale raczej dopiero po filmieWawrzyniec pisze:A na poważniej zamiast się naśmiewać, radzę po prostu zapoznać się z soundtrackiem. W końcu to niby forum muzyki filmowej.
O Emmerichu tak nie mówicie?Wawrzyniec pisze:"Nasz człowiek w Hollywood"