Tylko wiesz, generalnie ten temat jest trudny do zrealizowania, bo jeśli coś uważamy za 'najgorszy soundtrack', to go nie słuchamy, nie wracamy do niego, czyli kończymy z nim przygodę bardzo szybko, czasem po jednym przesłuchaniu albo po przesłuchaniu kilku utworów. Czyli tak naprawdę tego score'u nie znamy, a jak go nie znamy, to nie powinniśmy oceniać. Dodatkowo wg jakich kryteriów powinniśmy taki score oceniać? Chyba większość z nas nie ma do tego ani wykształcenia, ani terminologii, ani odpowiednich narzędzi. Poza tym, co wnosi taki temat? Nic konstruktywnego. Jak wskazujemy najlepsze soundtracki wszech czasów, to możemy coś komuś polecić, ktoś to przesłucha i zyska wspaniałe wrażenia. A ten temat nawołuje do unikania niektórych prac? No ale przez to możemy kogoś pozbawić szansy poznania scoru, który może iluś tam osobom się nie podoba, a tej jednej - kto wie? Wiele osób narzeka na czwartych Piratów, ale niektórych kawałków dobrze się słucha - tych meksykańskich zwłaszcza. Nie oznacza to, że muszę kupować płytę czy będę wracać do niej w przyszłości codziennie, ale dobrze jest poznać niektóre utwory. Ja wymieniłem tutaj Dziewczynę z tatuażem, ale tak naprawdę jej nie przesłuchałem, a może komuś się spodoba? Może ma jakąś wartość artystyczną? Nie wiem. Nie znam się na tym typie muzyki. Wymieniłem
Rust & Bone Desplata, ale tej ścieżki też zbyt dokładnie nie przesłuchałem, wymieniłem ją tylko dlatego, że jest mało słuchalna i pierwsza mi przyszła do głowy. Więc zasadność istnienia wątku jest dla mnie co najmniej niezrozumiała. A wątek z Williamsem jest ciekawy, bo większość osób chyba zgadza się z tym, żeby pomimo uznania jego niepodważalnych zasług wymienić prace słabe. Może Home Alone nie jest najlepszym przykładem, ale surowa acz konstruktywna ocena twórczości Williamsa pod kątem tego tematu zamiast wymieniania tych samych marnych kompozytorów co zawsze i zamiast nieustannego wynoszenia Williamsa na ołtarze jest dalece ciekawsza

Fanboje nie mają się co obrażać. Ja sam jestem ciekaw, które prace Desplata uważacie za koszmarne i sam mam parę pomysłów na odpowiedź na to pytanie. Ale Wawrzyniec-purysta powie mi, że jestem niedorozwiniętym fanbojem, bo prawdziwy fanboj czci swego idola i dzieła jego rąk bez umiaru
