HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
album w wersji 24bit to kolejne już wydanie scoru:
https://www.hdtracks.com/index.php?file ... 4043160493
https://www.hdtracks.com/index.php?file ... 4043160493
NO CD = NO SALE
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Adam pisze:album w wersji 24bit to kolejne już wydanie scoru:
https://www.hdtracks.com/index.php?file ... 4043160493
flac juz dawno jest online

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Mówiłem już wcześniej, że u Nolana jedyne czego nie lubię to właśnie sam Batman, wczoraj obejrzałem jeszcze raz BB i teraz to jeszcze go bardziej nie lubię, bo teraz się skapnąłem, że ten mały dzieciak co pojawia się w środku i na końcu filmu to nie kto inny tylko sam Joffrey Baratheon, zamiast gnoja od razu zabić to on mu gadżet daje 

- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
No, dokładnie, tyle, że zalety IMAX to jednocześnie jego wady, nie ma „anamorficznej dystorsji” (cudzysłów, bo ten zbitek słów to uproszczenie) obrazu jak w Panavision, świat jest bardziej realny, znika bajkaCisek pisze:...Nolan dość precyzyjnie opowiedział o zaletach Imaxowej kamery w dodatkach na blu-ray do TDK. Poza "rozdzielczością" i większą powierzchnią ekranu chodzi o inne kadrowanie. Kamera Imax operuje inną głębią i kątem, przez to przy bliskich planach aktorzy stoją nieraz dosłownie kilkanaście centymetrów przed kamerą, o wiele trudniej też wypełnić przestrzeń, ale z drugiej strony mieści się w kadrze o wiele więcej informacji.

Poważnie AdamAdam pisze:album w wersji 24bit to kolejne już wydanie scoru:
https://www.hdtracks.com/index.php?file ... 4043160493



Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
flaki jakie są na necie to zwykłe 16bit zgrane z płytki. a tutaj masz co innego. inna sprawa że wolałbym zamiast 24bit jak tutaj, płytę 5+1 - taka jak była do zassania np w Insygniach Śmierci, albo dvd-audio.Agent pisze:flac juz dawno jest online
NO CD = NO SALE
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Nie wiem co Ty zasysałeś w Insygniach Śmierci, ale nie kojarzę jakichś fajerwerków przy tamtej okazji. Płyta 5.1 owszem, była dołączona do Limited Edition części pierwszej. Taka prawdziwa
A zarówno część 1 jak i 2 można było ściągnąć, jak to oni napisali w formacie 5.1, tylko jak się okazuje to są tylko zwykłe pliki wav. 1411kb/s, które każą nagrać na płytkę CD i odtwarzać w odtwarzaczach, które obsługują 5.1. Kompletnie bez sensu. Chyba że mnie oświecisz, że coś przeoczyłem.

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
no o to mi chodziło właśnie, co za problem wypalić imadża na płytę? liczy się właśnie to, że te cyfrowe wersje to nie są słabe mp3 tylko real pliki audiofilskie.
NO CD = NO SALE
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Najśmieszniejsze jest to, że nie słyszę różnicy
Ale rozumiem, że są ludzie, którzy ją zauważają i dobrze, że takie opcje dla nich też istnieją 


Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Im wyższa jakość tym badziej to słychać
więc rozumiem Adama doskonale 
Jednak aby cieszyc sie ta wysoka jakoscia muzyki trzeba miec odpowiedni sprzet
Jesli chodzi o komp to wystarczy wysokiej jakosci karta gfx i glosniki ze sredniej polki
Sam mam osta do gry Goldeneye Wii, do którego Arnold robił tematy
a nawet inne we jakosci flac i rzeczywiscie roznice slychac
szczegolnie jesli chodzi o poszczegolne sekcje z instrumentami
na przyklad w Gwiezdnych Wojnach slychac diametralna roznice miedzy cd a takim flaciem 


Jednak aby cieszyc sie ta wysoka jakoscia muzyki trzeba miec odpowiedni sprzet

Jesli chodzi o komp to wystarczy wysokiej jakosci karta gfx i glosniki ze sredniej polki

Sam mam osta do gry Goldeneye Wii, do którego Arnold robił tematy




Ostatnio zmieniony śr lip 18, 2012 10:48 am przez Agent, łącznie zmieniany 1 raz.
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7894
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Po jako takim zapoznaniu się z płytą mam wrażenie, że nie ma ani zbyt dużych powodów do narzekań, jak i do zachwytów. Z góry nadmienię, że się nieco zawiodłem, gdyż spodziewałem się nieco innego score'u i... lepszego. Końcowy produkt mnie jednak względnie zadowala i, choć na dłuższą metę wracać będę do niego bardzo rzadko, to ma kilka zalet, o których warto wspomnieć.
Przede wszystkim liryka - nie mam jej tu wiele, ale tam gdzie jest, sprawia przynajmniej pozytywne wrażenie. Mówię tu przede wszystkim o prostym, ale ślicznym "Mind If I Cut In?". Bardzo ładny temacik na fortepian, jakkolwiek prosty, to ma w sobie pewną dozę intymności i tajemniczości, a tego właśnie oczekiwałem. Szkoda, że jest go tutaj tak mało. Bardzo ciekawe Zimmer wykorzystał ostinato na smyczki w mniej więcej 2/3 utworu w "Fear Will Find You", gdzie nakłada się ono z ostinatem Batmana, co nie dość, że jest dość pomysłowe, to brzmi ślicznie. Szkoda, że nie ma tutaj takich momentów więcej, bo jest to bardzo subtelne. Ponad to, ślicznie brzmi też ten liryczny fragment "Rise" - nie porywa, ale jest w tym coś dramatycznego i intymnego jednocześnie, że chciałbym usłyszeć, jak sprawuje się to w filmie.
Następną rzeczą jest nastrój i klimat - można się śmiać z tego, że Zimmer ciągle mówi o szukaniu brzmienia, ale tutaj jakieś odnalazł. I wydaje mi się być bliższe temu, co Zimmer z reguły mówi o Batmanie niż dwie poprzednie części. Czuć tutaj miejscami mrok i tajemniczość, jakiej oczekiwałem i pewna "twardość" muzyki, a mówię przede wszystkim o pierwszej połowie "Gotham's Reckoning", pełną ciekawych pomysłów i brzmienia, jakiego oczekiwałem po tym score.
Ostatnią zaletą o jakiej chciałbym nadmienić są jakieś zalążki emocji. Nie da się ukryć, że "The Dark Knight Rises" to score strasznie sztampowy i w wielkiej mierze jadący na schematach, wypracowanych w ciągu lat przez Zimmera. Mimo to, nadal wywierają jakieś wrażenie. Muzyka jest prosta i głównie na takich właśnie prostych emocjach gra, ale coś w niej jest. Pomijam pojedyncze subtelności z tematem/ostinatem Catwoman, bo tego mogłoby być więcej i byłoby naprawdę świetnie, ale generalnie są utwory, które są może tylko nadmuchanym balonem patosu, ale nadal działają.
Czas przejść do wad. Może zacznę od tego, co mogło być znakiem rozpoznawczym soundtracku - od szantu. Pomysł był naprawdę dobry i warty rozwinięcia, a otrzymaliśmy coś, co brzmi w sumie jak zwykły sampel i to w wielu fragmentach fatalnie zmiksowany. Nie przeczę, że są momenty, kiedy faktycznie robi to wrażenie i podkręca napięcie, ale można było wycisnąć z tego wiele więcej i jestem zawiedziony tym, jak Zimmer raczej zaniedbał ten pomysł. Dodatkowo ciekawą rzeczą jest spostrzeżenie Pawła i moje, że motyw Bane'a (nie szant, motyw) w jakiś sposób brzmi podobnie do tematu Isengardu. I nie jest to oczywiście kopia, ale jakieś analogie da się tu usłyszeć.
Następną rzeczą jest muzyka akcji. Nie jest to coś, czego oczekiwałem po "starającym się" Zimmerze. W Incepcji pokazał, że potrafi jeszcze napisać muzykę akcji zarówno z kopnięciem i mocą, jak i pomysłem. Uczynił tam muzykę akcji nie tylko czymś, co nadaje rytm filmowi i dodaje mu mocy, ale i czymś, co miało jakiś sens i niosło ze sobą więcej niż tylko puste wrażenia. Tutaj Zimmer jakby tę kwestię totalnie olał. I nie mówię, że powinien zrobić z tego nie wiadomo jaką subtelną i ambitną muzykę, ale przecież te tracki akcji to zwykłe łupanie w gary i synthy, bez większego polotu, czy namiętności. Owszem, może się to podobać i na pewno fajnie się przy tym obiera ziemniaki, bo jest jakieś tam napięcie i pumpin', ale to tak naprawdę tylko napompowana pustym patosem łupanka, a miałem nadzieję, że Niemiec postara się o coś z jakimś zalążkiem pomysłu... Szczególnie, że tutaj jedzie nawet na stylistyce swoich starych score'ów, co brzmi dziwnie i w ogóle nie szczerze, a sztucznie.
Ponad to, muzyka ogólnie jest po prostu prosta i toporna. Zimmer ma tu przebłyski jakichś pomysłów, ale całość to właściwie kalka prac nie tylko z lat ostatnich, ale właściwie nawet z całej kariery. I to kalka nie jakaś wielce pomysłowa, tylko po prostu takie wrzucenie wszystkiego do jednego wora i wymiksowanie. Nie wiem, co Zimmer miał na celu, poczynając w ten sposób, ale wg mnie nie działa to dobrze. Abstrahując już od tego, muzyka jest zwyczajnie prosta (mimo paru zadziwiających, jak na Zimmera, kontrapunktów), co nie zawsze uważam za wadę, ale tutaj to już czasami razi w uszy. Wadę tę podkreśla też brzmienie instrumentów, a może raczej jego brak. Jedyne, co tu brzmi autentycznie to pianino, wokalizy i smyczki w tych bardziej lirycznych fragmentach. Reszta sprawia wrażenie, jakby została wyrzygana przez komputer i nie jest to wg mnie kwestia dopasowania brzmienia, bo brzmi to strasznie.
I to by było na tyle z rzeczy, które w tym momencie sobie przypominam. Był to jeden z bardziej oczekiwanych przeze mnie score'ów w tym roku (i to totalnie abstrahując od wywiadów Zimmera, w których tradycyjnie pieprzył po swojemu, na co w ogóle nie zwracam uwagi). Dostałem coś, co mnie niestety zawiodło, ale nie jest z pewnością złą muzyką i, choć wytknąć Zimmerowi można tu wiele, to gnoić go, tym razem, nie ma potrzeby. Podsumowując, jest to score ogólnie dosyć średni (zyskując pewnie sporo dzięki niezłemu krojowi albumu) z wieloma przebłyskami na więcej, niż sobą prezentuje. Zimmer nie zepsuł sprawy, przez co nie stawiam na nim jeszcze krzyżyka (a zapowiadałem, że tak zrobię, jeśli TDKR będzie słabe), ale też wypadł poniżej oczekiwań. Score oceniam na 3-3,5/5, z małym przechyleniem w stronę dodatkowej połówki.
Przede wszystkim liryka - nie mam jej tu wiele, ale tam gdzie jest, sprawia przynajmniej pozytywne wrażenie. Mówię tu przede wszystkim o prostym, ale ślicznym "Mind If I Cut In?". Bardzo ładny temacik na fortepian, jakkolwiek prosty, to ma w sobie pewną dozę intymności i tajemniczości, a tego właśnie oczekiwałem. Szkoda, że jest go tutaj tak mało. Bardzo ciekawe Zimmer wykorzystał ostinato na smyczki w mniej więcej 2/3 utworu w "Fear Will Find You", gdzie nakłada się ono z ostinatem Batmana, co nie dość, że jest dość pomysłowe, to brzmi ślicznie. Szkoda, że nie ma tutaj takich momentów więcej, bo jest to bardzo subtelne. Ponad to, ślicznie brzmi też ten liryczny fragment "Rise" - nie porywa, ale jest w tym coś dramatycznego i intymnego jednocześnie, że chciałbym usłyszeć, jak sprawuje się to w filmie.
Następną rzeczą jest nastrój i klimat - można się śmiać z tego, że Zimmer ciągle mówi o szukaniu brzmienia, ale tutaj jakieś odnalazł. I wydaje mi się być bliższe temu, co Zimmer z reguły mówi o Batmanie niż dwie poprzednie części. Czuć tutaj miejscami mrok i tajemniczość, jakiej oczekiwałem i pewna "twardość" muzyki, a mówię przede wszystkim o pierwszej połowie "Gotham's Reckoning", pełną ciekawych pomysłów i brzmienia, jakiego oczekiwałem po tym score.
Ostatnią zaletą o jakiej chciałbym nadmienić są jakieś zalążki emocji. Nie da się ukryć, że "The Dark Knight Rises" to score strasznie sztampowy i w wielkiej mierze jadący na schematach, wypracowanych w ciągu lat przez Zimmera. Mimo to, nadal wywierają jakieś wrażenie. Muzyka jest prosta i głównie na takich właśnie prostych emocjach gra, ale coś w niej jest. Pomijam pojedyncze subtelności z tematem/ostinatem Catwoman, bo tego mogłoby być więcej i byłoby naprawdę świetnie, ale generalnie są utwory, które są może tylko nadmuchanym balonem patosu, ale nadal działają.
Czas przejść do wad. Może zacznę od tego, co mogło być znakiem rozpoznawczym soundtracku - od szantu. Pomysł był naprawdę dobry i warty rozwinięcia, a otrzymaliśmy coś, co brzmi w sumie jak zwykły sampel i to w wielu fragmentach fatalnie zmiksowany. Nie przeczę, że są momenty, kiedy faktycznie robi to wrażenie i podkręca napięcie, ale można było wycisnąć z tego wiele więcej i jestem zawiedziony tym, jak Zimmer raczej zaniedbał ten pomysł. Dodatkowo ciekawą rzeczą jest spostrzeżenie Pawła i moje, że motyw Bane'a (nie szant, motyw) w jakiś sposób brzmi podobnie do tematu Isengardu. I nie jest to oczywiście kopia, ale jakieś analogie da się tu usłyszeć.
Następną rzeczą jest muzyka akcji. Nie jest to coś, czego oczekiwałem po "starającym się" Zimmerze. W Incepcji pokazał, że potrafi jeszcze napisać muzykę akcji zarówno z kopnięciem i mocą, jak i pomysłem. Uczynił tam muzykę akcji nie tylko czymś, co nadaje rytm filmowi i dodaje mu mocy, ale i czymś, co miało jakiś sens i niosło ze sobą więcej niż tylko puste wrażenia. Tutaj Zimmer jakby tę kwestię totalnie olał. I nie mówię, że powinien zrobić z tego nie wiadomo jaką subtelną i ambitną muzykę, ale przecież te tracki akcji to zwykłe łupanie w gary i synthy, bez większego polotu, czy namiętności. Owszem, może się to podobać i na pewno fajnie się przy tym obiera ziemniaki, bo jest jakieś tam napięcie i pumpin', ale to tak naprawdę tylko napompowana pustym patosem łupanka, a miałem nadzieję, że Niemiec postara się o coś z jakimś zalążkiem pomysłu... Szczególnie, że tutaj jedzie nawet na stylistyce swoich starych score'ów, co brzmi dziwnie i w ogóle nie szczerze, a sztucznie.
Ponad to, muzyka ogólnie jest po prostu prosta i toporna. Zimmer ma tu przebłyski jakichś pomysłów, ale całość to właściwie kalka prac nie tylko z lat ostatnich, ale właściwie nawet z całej kariery. I to kalka nie jakaś wielce pomysłowa, tylko po prostu takie wrzucenie wszystkiego do jednego wora i wymiksowanie. Nie wiem, co Zimmer miał na celu, poczynając w ten sposób, ale wg mnie nie działa to dobrze. Abstrahując już od tego, muzyka jest zwyczajnie prosta (mimo paru zadziwiających, jak na Zimmera, kontrapunktów), co nie zawsze uważam za wadę, ale tutaj to już czasami razi w uszy. Wadę tę podkreśla też brzmienie instrumentów, a może raczej jego brak. Jedyne, co tu brzmi autentycznie to pianino, wokalizy i smyczki w tych bardziej lirycznych fragmentach. Reszta sprawia wrażenie, jakby została wyrzygana przez komputer i nie jest to wg mnie kwestia dopasowania brzmienia, bo brzmi to strasznie.
I to by było na tyle z rzeczy, które w tym momencie sobie przypominam. Był to jeden z bardziej oczekiwanych przeze mnie score'ów w tym roku (i to totalnie abstrahując od wywiadów Zimmera, w których tradycyjnie pieprzył po swojemu, na co w ogóle nie zwracam uwagi). Dostałem coś, co mnie niestety zawiodło, ale nie jest z pewnością złą muzyką i, choć wytknąć Zimmerowi można tu wiele, to gnoić go, tym razem, nie ma potrzeby. Podsumowując, jest to score ogólnie dosyć średni (zyskując pewnie sporo dzięki niezłemu krojowi albumu) z wieloma przebłyskami na więcej, niż sobą prezentuje. Zimmer nie zepsuł sprawy, przez co nie stawiam na nim jeszcze krzyżyka (a zapowiadałem, że tak zrobię, jeśli TDKR będzie słabe), ale też wypadł poniżej oczekiwań. Score oceniam na 3-3,5/5, z małym przechyleniem w stronę dodatkowej połówki.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
OMG! i już ziarno audiofilii zasiane: "co prawda nie słyszę różnicy, ale ludzie mówią, że jest, to pewnie jest
" Dobra robota Adam 
Ps. Widzę, że Danielos bawi się w Piłata, tak też można, w sumie oportunizm jest dzisiaj modny
Ps. Ps. Poważnie Agent? CD ze STAR WARS gra inaczej niż flaki, to może zmień maszynkę do tych flaków
W tajemnicy ci powiem, że i CD i Flac gra źle
nie musisz kupować super sprzętu, żeby to usłyszeć, ja ci to mówię, możesz mi zaufać 


Ps. Widzę, że Danielos bawi się w Piłata, tak też można, w sumie oportunizm jest dzisiaj modny

Ps. Ps. Poważnie Agent? CD ze STAR WARS gra inaczej niż flaki, to może zmień maszynkę do tych flaków



Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
zalezy od jakosci tych flakowkiedyśgrześ pisze:OMG! i już ziarno audiofilii zasiane: "co prawda nie słyszę różnicy, ale ludzie mówią, że jest, to pewnie jest" Dobra robota Adam
Ps. Widzę, że Danielos bawi się w Piłata, tak też można, w sumie oportunizm jest dzisiaj modny
Ps. Ps. Poważnie Agent? CD ze STAR WARS gra inaczej niż flaki, to może zmień maszynkę do tych flakówW tajemnicy ci powiem, że i CD i Flac gra źle
nie musisz kupować super sprzętu, żeby to usłyszeć, ja ci to mówię, możesz mi zaufać



jesli mowimy o tych dalszych (wyzszej jakosci od cd) to gwarantuje ze jakosc slychac

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Grześ nie jest w stanie zrozumieć, że muzyka do TDKR może się akurat komuś podobać, ciekawe.