Pstrrr...trask....prask....trrrr.....trssshshss... Słyszycie? To popcorn się w moim mózgu praży.

Nie powiem całkiem, całkiem ta suitka. Tylko, aby ją zrozumieć i zaakceptować trzeba spełnić pewne wymagania. Oto one:
1. Mieć popcorn zamiast mózgu.
2. Nie liczyć na oryginalność. Hej to jest w końcu Jablonsky.
3. Wiedzieć, że to McScore.
4. Nie oczekiwać nie wiadomo czego.
5. Nie porównywać do Goldmistha i Morricone.
6. Umieć tupać nóżką i umieć obierać ziemniaki.
7. Pogodzić się ze współczesnym światem.
8. Nie żyć wspomnieniami o chwilach, które już nie wrócą.
Na razie mi więcej do głowy nie przychodzi.

Wiadomo że oryginalności w tym brak i nawiązania do "Inception" mnie irytują. Ale z ostatnim dokonań Jablonsky'ego "Battleship" na razie bardziej mi się podoba. Brzmi to lepiej od "Transów 3", czy też "Your Highness", które jedynie początek miało fajny.
Wiadomo poziom zero-oryginalnych "Transów 1" to dalej nie ma, ale jak na razie zapowiada się niezły Jablo.
Filmu nie mam zamiaru oglądać.