Na razie tyle

Dlaczego nie wystawiłbyś maksa w filmie? Co to znaczy, że "ich rola nie jest aż taka"? Ścieżka Roty z tematem, o którym mówiłem jest elementem filmu kluczowym dla interpretacji całości, z tego powodu że ów niecodzienny temat pojawia się w najważniejszej, najbardziej symbolicznej scenie. Fielding swoimi metodami wpływa na podświadomość widza w taki sposób, w jaki byłoby trudno uczynić to samemu obrazowi - czyli uzupełnia go o efekt, jakiego obraz nie mógłby osiągnąć. Czy to jest mała rola? Dla mnie to jest rola kluczowa.o pierwsze to z tego co pamiętam, to żadnej z przytoczonych przez Ciebie ścieżek jako przykładów metodyki B nie wystawiłbym maxa za rolę w filmie (poza Rotą - nie widziałem filmu). Nie chodzi o ich stylistykę, tylko nie wydaje mi się, by ich rola była aż taka. Niezależenie od tego w jaki sposób swoją rolę spełniają - czy na modłę hornerowską czy zupełnie odmienną.
Koprze, Koprze. Nie baw się w psychologa, bo się na tym nie znasz i nie wiesz co mi w głowie siedziKoper pisze:Nie KINO się zmieniło, TY się zmieniłeś. Kilkanaście lat temu nie interesowała Cię metafizyka Tarkowskiego i jej wyrażanie przez Artemiewa. Interesowało Cię czy stary, dobry Indy poradzi sobie z nazistami i chciałeś by towarzyszył temu Raiders March. Tyle. Teraz jak się naoglądałeś kina ambitnego, to poszukujesz tego typu funkcji muzycznej ilustracji w niemal każdym filmie (z tych bardziej ambitnych, zakładam, że w "Transformersach" jeszcze sobie darujesz) ale przecież nie każdy reżyser chce tego drugiego dna od muzyki, którego być może Ty poszukujesz.
Ale to są technikalia. Nie mają one kluczowego związku z rolą muzyki w filmie, więc nie jest to żadna odpowiedź na moje pytanie. Można tutaj przyznając gwiazdki obciąć pół oceny, bo panowie od miksingu się nie postarali, ale czy to sprawia, że muzyka jest mniej trafną interpretacją filmu? Dla ścisłości - nie dałbym 5 gwiazdek Straw Dogs za film. Ale nie o gwiazdki tutaj chodzi, tylko o funkcję w filmie. A ta jest moim zdaniem istotna, pomysłowa i trafna, w sam raz na bardzo dobrą ocenę w postaci 4 gwiazdek. I ta brakująca gwiazdka nie wynika z faktu, że muzyki jest za mało czy nie pełni swojej roli. A Ty dlaczego wystawiłbyś mniej (jak sądzę po Twoich wypowiedziach w tamtym temacie)? I dlaczego byłoby tak z powodu używania metody A?sam w innym wątku pisałeś Marku, że ścieżka Fieldinga w pierwszej połowie jest zmiksowana zbyt cicho w stosunku do dialogów. Zatem sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, które postawiłeś wyżej mi. Dlaczego nie max.
Tylko Adam czy my w związku z tym mamy spuścić głowę i powiedzieć ok, takie czasy, tak musi być bo świat i ludzie się zmieniają? Nie sądzę. Dlatego zgadzam się z MarkiemAdam Krysiński pisze:Wy cały czas patrzycie tu z pkt widzenia o jaka ta muza musi być i powinna ambitna, zajebista, nieszablonowa i w ogóle. Producentów to nie interesuje i nie będzie bo pieniądz niszczy w tym wypadku wszystko sukcesywnie od 2 dekad. Dlatego też obecnie branża tak trzęsie dupa z powodu rozpleniania się rcp.
To już kwestia gustu, jak ktoś woli słuchać 20 lat wkółko Star Warsy, Indiany, Bravehearty czy Alieny to jego wybórŁukasz Wudarski pisze:Tylko Adam czy my w związku z tym mamy spuścić głowę i powiedzieć ok, takie czasy, tak musi być bo świat i ludzie się zmieniają? Nie sądzę. Dlatego zgadzam się z Markiem
Ty mnie chyba nie zrozumiałeś...Adam Krysiński pisze:To już kwestia gustu, jak ktoś woli słuchać 20 lat wkółko Star Warsy, Indiany, Bravehearty czy Alieny to jego wybórŁukasz Wudarski pisze:Tylko Adam czy my w związku z tym mamy spuścić głowę i powiedzieć ok, takie czasy, tak musi być bo świat i ludzie się zmieniają? Nie sądzę. Dlatego zgadzam się z MarkiemJa tam wole odkrywać nowe horyzonty, choć cięzko coś dobrego wynaleźć, ale to inna strona medalu.
Nie chodzi mi o oglądanie się na zamierzchłe epoki filmowe i podniecanie jak to pysznie było drzewiej, ale o fakt że skoro producenci wymuszają taki a nie inny kształt muzyki filmowej, bo jedynym warunkiem jest czynnik merkantylny to my mamy powiedzieć pas, róbcie tak bo musicie zarabiać, bo przecież działacie w dobrej wierze (dostarczając produkt widzowi). Nie równajmy w dół. Wychowujmy widza bo inaczej zamiast sztuki filmowej będziemy mieli cyrk. Zamiast mówienia o czymś ważnym igrzyska dla mas z popcornem i colą. Nie chciałbym żeby tak wyglądała JEDYNA twarz kina, a co za tym idzie muzyki filmowej. No i kto jak kto ale ja się raczej nie oglądam na zamierzchłe epoki filmowe...Adam Krysiński pisze:po cholere stale oglądać się na zamierzchłe epoki filmowe? obecnie da się na szczęście coś ciekawego wytrzasnąć, choć głównie w kinie EU/JP.