The Girl With The Dragon Tattoo - Trent Reznor, Atticus Ross

[Mefisto]

Trójka to chyba tylko za oryginalność poleci

Jaką oryginalność? Na kiblu potrafię wypierdzieć co niektóre tracki

[Ghostek]

Co jak co, ale pewnej dozy oryginalności nie można odmówić temu tworowi.
1/ Pisane przed zmontowaniem filmu.
2/ Sound design zamiast klasycznego modelu ilustracji.
3/ Trzy godziny muzyki, a wykorzystane w filmie niecałe 2
4/ Budowa utworów w żadnym stopniu nie przypomina klasycznej budowy utworu muzyki filmowej - raczej dziwnej ambientowej fugi pełniącej rolę samplera...
Głupie, ale na pewien sposób oryginalne.

[Wawrzyniec]

Na kiblu potrafię wypierdzieć co niektóre tracki

Gdybyś się nazywał Trent Reznor mógłbyś coś takiego nagrać, fani byliby zachwyceni i kasa Twoja.

Co jak co, ale pewnej dozy oryginalności nie można odmówić temu tworowi.
1/ Pisane przed zmontowaniem filmu.

Zimmer, Morricone, czy też jeżeli chcemy jakiś abstrakcyjny przykład Goblin już to robili.

2/ Sound design zamiast klasycznego modelu ilustracji.

A twory chociażby Martineza? Dla mnie takie "Solaris" to też sound design.

3/ Trzy godziny muzyki, a wykorzystane w filmie niecałe 2

To akurat głupota, a nie oryginalność.

4/ Budowa utworów w żadnym stopniu nie przypomina klasycznej budowy utworu muzyki filmowej - raczej dziwnej ambientowej fugi pełniącej rolę samplera...
Głupie, ale na pewien sposób oryginalne.

Ale dla mnie to bardziej wynika z tego faktu, że ani Reznor, ani Ross nie są prawdziwymi kompozytorami muzyki filmowej i chyba nie do końca rozumieją niektóre zasady. Więc ta oryginalność bardziej wynika z faktu, że poruszają się po obcym im terenie.

Wiem, że to dziwne, gdyż niby tak broniłem tej muzyki, a teraz ją ostro krytykuję, ale akurat o oryginalności tutaj mowy być nie może. Może to i nowe w muzyce filmowej, ale z punktu widzenia twórczości Reznora to on stoi w miejscu. Tylko powiela a czasami wręcz kserokopiuje pomysły z płyt Nine Inch Nails. Co zresztą już było w przypadku "The Social Network" , gdzie wiele kawałków z "Ghostów" po prostu skopiował. Zresztą długość płyty też nie powinna dziwić, gdyż i takie rzeczy Trent już odwalał.

Tak więc możliwe, że jest to jakaś oryginalność względem muzyki filmowej, ale jeżeli chodzi o twórczość Trenta Reznora to trochę odcina kupony i nieźle na tym wychodzi.

[Ghostek]

Nie trudno się zgodzić, ale weź pod uwagę, że kwestię oryginalności rozpatrujemy tu tylko i li wyłącznie w kontekście tej ścieżki dźwiękowej oraz jej przynależności gatunkowej.

[DanielosVK]

I tak jest to po wuju oryginalne.

[kiedyśgrześ]

A twory chociażby Martineza? Dla mnie takie "Solaris" to też sound design.

Tyle się Martineza nasiedział w bibliotece studiując partytury György Ligetiego, a dla Wawrzyńca to jakiś tam sound design

[Mystery]

A dla mnie, jako muzyka filmowa, jest to muzyka oryginalna i nie chodzi tu nawet o jej zastosowanie, np. takie "She Reminds Me Of You", nie na co dzień scory oferują takie granie.

[Wawrzyniec]

Tyle się Martineza nasiedział w bibliotece studiując partytury György Ligetiego, a dla Wawrzyńca to jakiś tam sound design

Sorry, ale po prostu dla mnie "Solaris" to plama dźwięku i to taka godzinna. Trzy razy podchodziłem do tej ścieżki i nic. Tak samo jak staram się przekonać do "Drive'a", ale i tak zaraz po piosenkach zasypiam.
A po za tym każdy inaczej interpretuje czym jest sound design. Spotkałem się np. także z osobami, które uważają że "Batmany" Zimmera to sound design. Ale, aby nie zaostrzać konfliktu z Turkiem nie powiem kogo mam na myśli.

A dla mnie, jako muzyka filmowa, jest to muzyka oryginalna i nie chodzi tu nawet o jej zastosowanie, np. takie "She Reminds Me Of You", nie na co dzień scory oferują takie granie.

Cholera nie ułatwiacie mi pisanie tej recenzji. Po za tym teraz jeszcze mi tu młodsza siostra powiedziała: "Ale chyba 2 temu nie dasz?", dając mi do zrozumienia, że czułaby się zawiedziona, gdybym pojechał mocno ten score. Ach ciężkie jest życie recenzenta muzyki filmowej.

[DanielosVK]

Daj 2, daj 2, daj 2. Będę zawiedziony, jak dasz więcej.

[Wawrzyniec]

Jestem rozdarty emocjonalnie.

[kiedyśgrześ]

Sorry, ale po prostu dla mnie "Solaris" to plama dźwięku i to taka godzinna.

Ja lubię, bo lubię Ligetiego odkąd załapałem, że to jego granie najbardziej podoba mi się w 2001 i to są plamy dźwięku taki jest koncept, sytuacja z siedzeniem w bibliotece jest autentyczna jeśli wierzyć reżyserowi Solaris

[Templar]

Cholera nie ułatwiacie mi pisanie tej recenzji. Po za tym teraz jeszcze mi tu młodsza siostra powiedziała: "Ale chyba 2 temu nie dasz?", dając mi do zrozumienia, że czułaby się zawiedziona, gdybym pojechał mocno ten score. Ach ciężkie jest życie recenzenta muzyki filmowej.

Daj 6 (na 5 rzecz jasna), będzie co czytać w komentarzach

[Ghostek]

Myślę, że sprzeczanie się o cyferki nie ma tu najmniejszego sensu. Zobaczymy co będzie w treści, która jest chyba najważniejsza.

[Templar]

Myślę, że sprzeczanie się o cyferki nie ma tu najmniejszego sensu. Zobaczymy co będzie w treści, która jest chyba najważniejsza.

Kij z treścią, kto ma czas na czytanie tego, tylko oceny, tylko oceny się liczą!

[Adam]

Reznor się nie zaczął a już się skończył. Przebił Njumana.