Mefisto pisze:Na kiblu potrafię wypierdzieć co niektóre tracki

Gdybyś się nazywał Trent Reznor mógłbyś coś takiego nagrać, fani byliby zachwyceni i kasa Twoja.
Tomasz Goska pisze:Co jak co, ale pewnej dozy oryginalności nie można odmówić temu tworowi.
1/ Pisane przed zmontowaniem filmu.
Zimmer, Morricone, czy też jeżeli chcemy jakiś abstrakcyjny przykład Goblin już to robili.
Tomasz Goska pisze:2/ Sound design zamiast klasycznego modelu ilustracji.
A twory chociażby Martineza? Dla mnie takie "Solaris" to też sound design.
Tomasz Goska pisze:3/ Trzy godziny muzyki, a wykorzystane w filmie niecałe 2
To akurat głupota, a nie oryginalność.
Tomasz Goska pisze:4/ Budowa utworów w żadnym stopniu nie przypomina klasycznej budowy utworu muzyki filmowej - raczej dziwnej ambientowej fugi pełniącej rolę samplera...
Głupie, ale na pewien sposób oryginalne.
Ale dla mnie to bardziej wynika z tego faktu, że ani Reznor, ani Ross nie są prawdziwymi kompozytorami muzyki filmowej i chyba nie do końca rozumieją niektóre zasady. Więc ta oryginalność bardziej wynika z faktu, że poruszają się po obcym im terenie.
Wiem, że to dziwne, gdyż niby tak broniłem tej muzyki, a teraz ją ostro krytykuję, ale akurat o oryginalności tutaj mowy być nie może. Może to i nowe w muzyce filmowej, ale z punktu widzenia twórczości Reznora to on stoi w miejscu. Tylko powiela a czasami wręcz kserokopiuje pomysły z płyt Nine Inch Nails. Co zresztą już było w przypadku "The Social Network" , gdzie wiele kawałków z "Ghostów" po prostu skopiował. Zresztą długość płyty też nie powinna dziwić, gdyż i takie rzeczy Trent już odwalał.
Tak więc możliwe, że jest to jakaś oryginalność względem muzyki filmowej, ale jeżeli chodzi o twórczość Trenta Reznora to trochę odcina kupony i nieźle na tym wychodzi.