

Tak, tak - oszukuj się dalej. Ciekawe, że jakoś Kamenowi, jak i Serra te "artystyczne porażki w oczach milionów fanów, którzy przecież tak mega uważnie śledzą serię" to nie zaszkodziło. Ba, pewnie tego nawet nie zauważyliAdam pisze:Jak nie rozumiesz brzemienia jakie ciągną za sobą te filmy na lata, i jesli nie rozumiesz że to JEST największe wyzwanie w Njumana karierze, to lepiej to zrozum, i nie ma tu żadnego znaczenia czy ten bond będzie słabym filmem i czy zarobi mniej niż przewidują, bo był niejeden słaby bond przez 50 lat a jakoś dalej każdy te filmy pamięta i każdy wciąż ma wpływ na popkulturę.
Jak do ściany. Zresztą co tam ściany - niewykształcony 9-latek z wysp Samoa już dawno by pojął o co kaman, a przynajmniej próbował. Ale Adam idzie dalej w zaparte.Adam pisze:Njuman tego nie gwarantuje bo ma dużego doła twórczego nie od dziś, nigdy nie robił takich filmów i to nie jego działka
Jak już masz robić porównania to przywołaj kompozytora pierwszoligowego - gdyby np. Zimmer miał pisać do Jane Austen to rozbawiłoby mnie to, ale czekałbym z pewnym zainteresowaniem, choć z jakąś dozą sceptycyzmu zawsze.Wawrzyniec pisze:Marek twierdzi, że ten angaż jest intrygujący, a ciekawe czy to samo powiedziałby, gdyby do jakiejś adaptacji Jane Austen muzykę miał skomponować Brian Tyler?![]()
"(...)it's not enough for the composer to have a skill with action sequences (otherwise Silvestri, Zimmer or Powell could do it) - these aren't action movies. They're Bond movies and that's not the same thing."
Dałeś zły przykład, gdyż Desplat Swoimi pracami udowodnił, że nie pasuje do Potterahp_gof pisze:Bond to jest specyficzna seria i jak każda seria wymaga konkretnego podejścia. Wydawałoby się, że Desplat nie pasuje do Pottera, bo nie pisze/pisał tak często muzyki akcji, więc może i wydawał się z tego powodu nieodpowiedni, ale w opinii większości wyszedł z tego zadania obronną ręką i przede wszystkim zaprezentował swoje umiejętności, których nie mogliśmy usłyszeć w jego "spokojniejszych" projektach (dramaty). Po prostu trzeba poczekać do jesieni, wysłuchać co Tomek skomponował i wtedy ocenić. Kompozytorzy potrafią pozytywnie zaskoczyć!
Złe porównanie, gdyż Hans Zimmer się skończył, więc już w pierwszej lidze nie jest.Marek Łach pisze:Jak już masz robić porównania to przywołaj kompozytora pierwszoligowego - gdyby np. Zimmer miał pisać do Jane Austen to rozbawiłoby mnie to, ale czekałbym z pewnym zainteresowaniem, choć z jakąś dozą sceptycyzmu zawsze.
No i? Na jego karierę nie miało to ŻADNEGO WPŁYWU, więc nie pierdol, że przez Newmanem najważniejsze zadanie w karierze i tego typu pierdoły.Adam pisze:Mefi weź narysuj sobie kredą na ścianie w pokoju tarczę z napisem "tu walić głową" i rób to, jak nie widzisz i nie zauważasz, że z Serry do dziś przy każdej okazji szydzą z jego scoru do Bonda, poczynając od fanbojskich stron jak nasze, po strony filmowe czy dokumenty o muzyce z bondów gdzie podkreślają że jego jednorazowy występ dał bondowi najsłabszy score ever.
Score Serry też do filmu pasował, więc nie widzę problemu. Problem leży w fanbojstwie, bo masa zaślepionych, Tobie podobnych ludzików, którzy wstając codziennie rano modlą się do Walthera PPK spodziewała się zapewne kolejnej powtórki z Barry'ego - więc kto i co by wtedy nie napisał i tak byłoby źle.Kamena nikt już nie pamięta, dwa - nie żyje od dawna, a trzy - jego score nie był zły w filmie.
Dopisujesz do tego taką ideologię, jakby normalnie pod domem Serry codziennie stała grupka osób i napierdalała kamieniami. A prawda jest taka, że po tylu latach większość osób ma to w dupie (a już najbardziej luzak-Serra) i przypominają im o tym jedynie tacy fanboje, którzy wszystko mają w zeszyciku zanotowane.Serra ma już na zawsze to brzemię i dalej to będzie wypominane - najgorszego scoru ever.
ROTFL - jeśli taki jest Twój materiał dowodowy, to sąd może Cię jedynie wyśmiaćInna sprawa że wg mojej opinii to nie jest słaby score, on też go ceni i miło wspomina
Giacchino i Desplat?Marek Łach pisze:Na palcach mógłbym policzyć kompozytorów, których angaże nie budzą nigdy mojego sceptycyzmu i o ile się orientuję, to poza dwoma wszyscy już nie żyją.
Pewnie w to nie uwierzysz, ale ja mam większe zaufanie do Zimmera.Marek Łach pisze: Newman się do nich na pewno nie zalicza. Ale mam do niego większe zaufanie niż do Zimmera w przywołanym przykładzie.
Bondów z Moorem nie cierpię. Szczególnie te dwa z Buźką to już dla mnie w wielu miejscach stężenie głupoty i jakieś świry, które chcą stworzyć podwodny, albo kosmiczny świat. Jedynie Barbara Bach robi wrażenie.Marek Łach pisze:Co do Bondów - tak, ale nie są to "czyste" akcyjniaki, tym bardziej w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, zdegenerowanym przez Baya i jemu podobnych. Bondy prawie zawsze miały pewną elegancję i "umiar" (może za wyjątkiem najgłupszych części z Moorem), które idealnie oddawał charakter muzyki Barry'ego - zdyscyplinowanej, wybuchowej tylko sporadzycznie i po prostu mega inteligentnej.
Polać muTurek pisze:Bardzo lubię też Timothy Daltona - i żałuję że nie został on w serii dłużej.
Wg. mnie mógłby on występować dalej zamiast Brosnana, którego nie znoszę.