Paweł Stroiński pisze:Bardzo dużo w Polsce nagrywają Japończycy. Warszawscy filharmonicy na przykład.
prawda. Senju, Dong June, Mizoguchi, Kanno, Ike niejeden score nagrywali u nas. tylko zawsze jest to top secretem i wychodzi dopiero w książeczkach do tych płyt, bo na stronach polskich w studiach, orkiestrach nigdy o tym nic nie ma. takie jest życzenie skrytych skośnych.
Paweł Stroiński pisze:Może mamy po prostu złą autopromocję?
nie. j.w. życzenie japończyków. chciałem się do Senju raz wcisnąc na sesję gdzie dyrygował Borowicz to najpierw mało nie dostali zawału skąd to wiem, a potem twierdzili od razu że to nie prawda i że mam złe informacje

a po 2 msc wyszła płyta gdzie we wkładce połowa polskich nazwisk

dlaczego japończycy co 3 score nagrywają u nas i w ogóle są w 99% jedynymi zagranicznymi kompozytorami filmowymi którzy nagrywają u nas? bo nie liczą się z kasą. same przeloty samolotem to gigantyczna kasa. przykładowo mogę powiedzieć że koszt samego nagrania i realizacji (opłacenie orkiestry, miks, konsola, reżyserka - naszych opłaty za podróż nie obchodzą bo finansują albo współfinansują tylko hotele) jednego z ostatnich scorów Senju był 3 razy większy niż Czarnego Czwartku Lorenca, a skład japończyka był mniejszy o 10 osób. Japończycy szastają kasą i nie przypadkowo przylatują do nas, a nie do Czech, gdzie nawet połączenie lotnicze by mieli łatwiejsze bo praga ma więcej połączeń niż my.
Tomek pisze:Trzeba sobie też zadać pytanie: dlaczego inni (i nie tylko Amerykanie, ale też np. Coulais) latają nagrywać do Czech, Bułgarii, na Węgry itd., a do nas nikt nie chce. Przecież ponoć mamy takie wspaniałe orkiestry. Pewnie jesteśmy, jak to nasz naród, wyjątkowo pazerni i cenowo zaporowi.
[/quote]
Otóż to. jestesmy mega pzaerni i obrażalscy. Najśmieszniejsze jest to, że mamy lepsze studia, lepszy sprzęt i lepszych naprawdę grajków, tylko jesteśmy drodzy. Pewnie Turek się obrazi teraz, ale od 2 uznanych polskich kompozytorów i jednego polskiego guru realizatorskiego wiem, że np studia w pradze to totalna komuna i przestarzały sprzęt i oni nie chcieli tam nagrywać (od razu dodam że to nie gdanie z pobudek patriotycznych, tylko fachowe uszy po prostu), ale musieli ze względów finansowych. to prawda, także jak pomyślę co by było gdyby taki Tadlow nagrywał te swoje rerecy w naszym Lutosławskim (najlepiej wyposażone studio w EU wschodniej i południowej), jak one w Barradovie nagrywane wychodzą mimo tego tak dobrze.