Ides of March - Alexandre Desplat

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Templar

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#151 Post autor: Templar » sob lis 12, 2011 22:22 pm

Althazan pisze:Różnica ogromna... ;) Gratulacje, gratulacje... :lol:
No tak, zapomniałem TYLKO CD, bo w MP3 to połowy instrumentów nie ma i do tego głośniki za min. 10k, bo nie usłyszę tej drugiej połowy instrumentów :mrgreen: Już mi muaddib_dw ostatnio uświadomił jaki ze mnie n00b z tymi swoim empetrójkami z iTunesa i tandetnymi słuchaweczkami :D

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3638
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#152 Post autor: Althazan » sob lis 12, 2011 22:33 pm

Templar pisze:
Althazan pisze:Różnica ogromna... ;) Gratulacje, gratulacje... :lol:
No tak, zapomniałem TYLKO CD, bo w MP3 to połowy instrumentów nie ma i do tego głośniki za min. 10k, bo nie usłyszę tej drugiej połowy instrumentów :mrgreen: Już mi muaddib_dw ostatnio uświadomił jaki ze mnie n00b z tymi swoim empetrójkami z iTunesa i tandetnymi słuchaweczkami :D
Nie przesadzałbym aż tak bardzo. Słuchawki też mogą być niezłe, choć to ZAWSZE jest tylko substytut.
A różnica? Jest. I to jest różnica, która odróżnia konsumowanie od smakowania...

Templar

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#153 Post autor: Templar » sob lis 12, 2011 22:45 pm

Althazan pisze:Nie przesadzałbym aż tak bardzo. Słuchawki też mogą być niezłe, choć to ZAWSZE jest tylko substytut.
A różnica? Jest. I to jest różnica, która odróżnia konsumowanie od smakowania...
Wszyscy słyszą różnicę pomiędzy MP3, a CD, a później jak ktoś robi test MP3 128, a MP3 320 to zaledwie 1/3 słyszy różnicę :mrgreen: Akurat obecnie różnica pomiędzy MP3 320 kb/s, czy też M4A z iTunesa, które ma 256-280 kb/s i jest lepsze niż MP3 320 kb/s, a CD jest praktycznie niezauważalna, bardzo mały procent ludzi ją słyszy i to dopiero na sprzęcie za kilka tysięcy. Kiedyś to sobie można było opowiadać bajeczki, że CD jest kilka razy lepsze niż MP3, ale nie teraz. A tak poza tym 30 lat temu soundtracki wychodziły na płytach winylowych i kasetach magnetofonowych i nikt nic nie pierdzielił, że jakość słaba. A teraz nagle MP3 to straszne "zuo" i do tego takie mainstreamowe :mrgreen: Miałem już jednego znajomego, który kupował tylko CD, a jak mu puściłem MP3 i zaraz utwór z CD to oczywiście się pomylił i powiedział, że MP3 jest tym z CD, a i tak dalej tylko CD kupuje i wmawia sobie, że różnica jest kolosalna ;)

Mefisto

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#154 Post autor: Mefisto » ndz lis 13, 2011 00:54 am

hp_gof pisze:Ja pierdykam, Wy wszyscy mi robicie na złość chyba :D Tu się nie ma czym zachwycać! :P Najgorsze jest to, że to wróży Oscara... wygrać z Williamsem takim chłamem?
nie pij tyle, bo bzdury piszesz :P

hp_gof

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#155 Post autor: hp_gof » ndz lis 13, 2011 01:02 am

Dlaczego bzdury? Skoro takie chłamy jak Brokeback Mountain, Babel, Slumdog Millionaire i Social Network dostają, to czemu Ides of March ma nie dostać? Wszystkiego się można po Oscarach spodziewać :D

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3638
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#156 Post autor: Althazan » ndz lis 13, 2011 01:02 am

Templar pisze:Wszyscy słyszą różnicę pomiędzy MP3, a CD, a później jak ktoś robi test MP3 128, a MP3 320 to zaledwie 1/3 słyszy różnicę :mrgreen: Akurat obecnie różnica pomiędzy MP3 320 kb/s, czy też M4A z iTunesa, które ma 256-280 kb/s i jest lepsze niż MP3 320 kb/s, a CD jest praktycznie niezauważalna, bardzo mały procent ludzi ją słyszy i to dopiero na sprzęcie za kilka tysięcy. Kiedyś to sobie można było opowiadać bajeczki, że CD jest kilka razy lepsze niż MP3, ale nie teraz. A tak poza tym 30 lat temu soundtracki wychodziły na płytach winylowych i kasetach magnetofonowych i nikt nic nie pierdzielił, że jakość słaba. A teraz nagle MP3 to straszne "zuo" i do tego takie mainstreamowe :mrgreen: Miałem już jednego znajomego, który kupował tylko CD, a jak mu puściłem MP3 i zaraz utwór z CD to oczywiście się pomylił i powiedział, że MP3 jest tym z CD, a i tak dalej tylko CD kupuje i wmawia sobie, że różnica jest kolosalna ;)
Płyty winylowe grają naturalniej, ale niestety szumią, taśma magnetofonowa szumi. CD szumi minimalnie lub wcale (zależy od realizatora), a dobre stereo gra naturalnie i "analogowo". I nikt nie twierdzi, że "CD jest kilka razy lepsze niż MP3" (no, może od 128kbs ;)). Ja twierdzę, że JEST lepsze. Dla mnie nie jest istotne "o ile", "ile razy". Po prostu JEST.
Słusznie zauważasz, że sprzęt ROBI różnicę. Nikt nikogo do niczego nie namawia, ani nikt nikomu nie mówi, że inny wybór jest zły. Warto jedynie zauważyć, że JEST różnica i każdy wybiera, czy ma konsumować, czy smakować... Nie zamierzam nikogo nawracać na CD, ja mam swoje uszy i wiem co słyszę. Jak ktoś nie słyszy, to oczywiście należy pozostać przy empetrójkach, albo i flakach - to jego wybór, który bynajmniej nie potępiam.
EOF.

Templar

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#157 Post autor: Templar » ndz lis 13, 2011 01:14 am

Althazan pisze:Nie zamierzam nikogo nawracać na CD
No i dobrze :D Ja osobiście nie lubię głośników, jakoś ich dźwięk mi się nie podoba i tu nie chodzi o to, że mam kijowe głośniki, u tego kumpla o którym wspominałem, który ma jakieś za kilka kafli słuchałem i też mi się nie podobało. A poza tym mieszkam w centrum Warszawy, gdzie jest pełno hałasu, także musiałbym mieć jakieś dźwiękoszczelne pomieszczenie, aby nic mi nie zakłócało słuchania muzyki. Całe szczęście są słuchawki dokanałowe i praktycznie tylko z nich korzystam, tłumią skutecznie wszelki hałas zewnętrzny i do tego ich dźwięk mi się najbardziej mi odpowiada. I ja osobiście praktycznie nie słyszę różnicy pomiędzy MP3, a CD, dopiero jak ustawię na maksa głośność to wtedy słyszę szum w MP3. Nie twierdzę, że nie ma osób, które tę różnicę słyszą bez problemu, bo jakiś mały procent ludzi na świecie słyszy dźwięki z większego zakresu, którego MP3 się pozbywa, ale co wejdę na forum to wszyscy mówią o tym jakie to CD jest kilka razy lepsze i wychodzi na to, że 50% ludzkości to super audiofile, a ja głuchy jestem :mrgreen:

Mefisto

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#158 Post autor: Mefisto » ndz lis 13, 2011 02:44 am

hp_gof pisze:Dlaczego bzdury?
Bo piszesz, że to zła praca :P

hp_gof

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#159 Post autor: hp_gof » ndz lis 13, 2011 11:54 am

Jeżeli wystawiam 3,75 to nie twierdzę, że to zła praca, tylko raczej dobra. Ale nie kryję swojego niezadowolenia. Desplat jest zbyt dobry, żeby dostawać nagrody za takie przeciętniaki :P U niego nawet słaba praca jest lepsza od najlepszych prac niektórych kompozytorów :P Sorry, facet ma u mnie wysoko postawioną poprzeczkę.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26548
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#160 Post autor: Koper » ndz lis 13, 2011 12:58 pm

hp_gof pisze:Skoro takie chłamy jak Brokeback Mountain, Babel, Slumdog Millionaire i Social Network dostają, to czemu Ides of March ma nie dostać?
Slumdog nie był chłamem i dostał zasłużenie :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

hp_gof

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#161 Post autor: hp_gof » ndz lis 13, 2011 13:24 pm

Wg mnie nie dostał zasłużenie. Piosenka owszem, score brzdękany na kolanie ;)

Templar

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#162 Post autor: Templar » ndz lis 13, 2011 13:34 pm

hp_gof pisze:Wg mnie nie dostał zasłużenie. Piosenka owszem, score brzdękany na kolanie ;)
Piosenka była kijowa, score był właśnie świetny, ja bym za samo "Mausam & Escape" dał Oscara :D

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26548
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#163 Post autor: Koper » ndz lis 13, 2011 13:54 pm

Brzdękany? Brzdękany to był Desplat i jego "King's Speach", nominowany siłą rozpędu filmu. :P Alexandre chciałby tak oddziaływać w filmach jak Rahman w Slumdogu :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

hp_gof

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#164 Post autor: hp_gof » ndz lis 13, 2011 14:09 pm

"King's Speech" genialnie oddziaływał w filmie. Tam każdy dźwięk pianina symbolizował niemożność swobodnego wypowiadania się króla, a muzyka świetnie uzupełniała się z kreacją aktorską Colina, dobitnie ją podkreślając, a nie zagłuszając. TO jest majstersztyk! Jak mam do wyboru Slumdoga i Buttona (bo rozważajmy nominowanych w tym samym roku głównych konkurentów) to stawiam na Buttona :D Desplat wykazał się przy tym filmie niesamowitym talentem, bogactwem dźwięków, uchwycił nastrój poszczególnych epok, włożył dużo więcej pracy niż Rahman ze swoim podwórkowym graniem i uzyskał lepszą muzykę. Zwycięstwo Rahmana opierało się wyłącznie na sukcesie filmu i dobrym dopasowaniu do filmu. Ale ani ilościowo ani jakościowo muzyka do Slumdoga mnie nie powala. Ot, chwytliwe melodyjki. Żadnego kunsztu. W przeciwieństwie do wielowarstwowości i wieloznaczeniowości muzyki do Buttona. A ch** mnie obchodzi, że główny bohater był przezroczysty! Ja mam wrażenie, że ostatnio nagradza się na Oscarach chwytliwą, komercyjną, popową, "nowoczesną" tandetę, zamiast docenić twórców genialnie władających orkiestrą. Ostatni "sprawiedliwy" wg mnie wybór to była bodajże Pokuta. Przy okazji, jak wspominam zwycięstwo Santaolalli nad Williamsowską Gejszą, to mi się niedobrze robi...

Awatar użytkownika
ravaell
Asystent orkiestratora
Posty: 424
Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Ides of March - Alexandre Desplat

#165 Post autor: ravaell » ndz lis 13, 2011 14:39 pm

hp_gof pisze:Ostatni "sprawiedliwy" wg mnie wybór to była bodajże Pokuta.
Czy ja wiem, dla mnie Giacchino dwa lata temu jak najbardziej zasługiwał na statuetkę. Muzyka pięknie współgrała z filmem, dzięki niej czuć było wszechobecnego ducha dziecięcej przygody, to była podróż przez wyobraźnię, którą coraz rzadziej gdziekolwiek się przywołuje. Dzięki "Married Life" mogłem w końcu prawdziwie wzruszyć się oglądając film, a nie być tylko biernym obserwatorem. Ze stawki nominowanych wszystkie Zimmery, Desplaty, Beltarmie i Hornery mogą się tylko chować po kątach (chociaż ten drugi i ostatni także odwalili dobrą robotę). Giacchina przede wszystkim chce się słuchać! Pięknie jest wstać któregoś poranka, zaparzyć herbatę i umilić sobie dzień "Odlotem" :) . Z Pokutą jest na tym polu gorzej, mało jest takich chwil, w którym można być gotów przesłuchać tą niebanalną kompozycje, jest strasznie ciężka i tak samo ciężko jest czasem wytrwać do końca płyty, nie poddając się licznym rozproszeniom. Przynajmniej w moim odczuciu. Dla mnie Akademia pokazała klasę, nagradzając Giacchina.

ODPOWIEDZ