Dwie konwencjonalne ścieżki, ten sam reżyser i kompozytor (których współpracę bardzo dobrze znamy) w filmach nakręconych w tym samym roku... sorry, ale nie spodziewam się by w tym aspekcie oceny sprawowania się w filmie były drastycznie różne. Zresztą niezależnie od roli w filmie nie zmienię zdanie, że "wolę War Horse" (bo tak napisałem) i tyle to ja wiem, a argumentów pokroju "gówno wiecie" to sobie możesz używać w dyskusji z niemieckimi kolegami o Auschwitz.Wawrzyniec pisze:Najważniejsze jest jak ta muzyka sprawuje się w obrazie i tutaj Williams samym "Tintinem" zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę.
JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10446
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Koper pisze:a argumentów pokroju "gówno wiecie" to sobie możesz używać w dyskusji z niemieckimi kolegami o Auschwitz.















- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
O rety, rety, rety, rety
Widać następnym razem będę musiał być ostrożniejszy, gdyż nawet lekkie i nie mające na celu nikogo obrażać uszczypliwości przeradzają się w jakąś retorykę godną Naszego Dziennika i klubu Gazety Polskiej.
Dobrze to w takim razie spróbuję od początku:
Drodzy i wielce szanowni Panie Goska i Panie Koper!
W związku z zawartymi przez Was tezami odnośnie oceny dwóch najnowszych prac amerykańskiego kompozytora Johna Williamsa, chciałbym, jeśli naturalnie Panowie mi pozwolą, wyrazić pewną opinię. Z głębokim niepokojem stwierdzam i moja intencją nie jest atak na Wasze osoby, że dokonujecie trochę zbyt wczesnych opinii. Naturalnie zważywszy, że na forum panuje pełna demokracja i każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, jak najbardziej rozumiem i nie potępiam Waszych pierwszych spostrzeżeń odnośnie "Tintina" i "War Horse". Jednocześnie jednak do mego serca wdarł się niepokój, widząc, jak szybko i bez merytorycznej dyskusji określiliście już obie prace Pana Williamsa. Uważam takie działanie za zbyt przedwczesne, zważywszy, że pierwszy film "Tintin" dopiero co wszedł do kin i z tego co mi wiadomo obaj Panowie jeszcze nie zaszczyciliście kinowych sal swoją wizytą. W przypadku "War Horse" sytuacja wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjna, jako że ten film jeszcze nawet nie miał swojej światowej premiery. Tym samym obiektem ocen Szanownych Panów jest wyłącznie muzyka zawarta na płytach. A zważywszy, że mamy do czynienia ze specyficznym gatunkiem jakim jest muzyka filmowa, która jak sama terminologia wskazuje, tyczy się przede wszystkim podkładem odpowiedniej ścieżki dźwiękowej pod ruchome obrazy zwane filmem, tym bardziej przedwczesne ocenianie takiej muzyki bez rozumienia całego szerokiego zagadnienia, uważam za błędne. Na podparcie mojej tezy pozwolę sobie przytoczyć dotychczasowe dokonania w dziedzinie muzyki filmowej Johna Williamsa. Większość prac tego interesującego kompozytora dowodzi, że posiada on niezwykły talent jeżeli chodzi o tworzenie odpowiedniej pod obraz oprawy muzycznej. Dlatego też uważam, że aby w pełni zrozumieć i ocenić "Tintina" i "War Horse" należy zapoznać się z kontekstem filmowym. Posiadając taką wiedzę można następnie rozpocząć obiektywne ocenianie obu ścieżek, jak i ich porównanie mimo, że tyczą się zupełnie dwóch innych gatunków filmowych.
Mam nadzieję, że wielmożni Panowie zrozumieli moje intencje i uszanują moje wtargnięcie do tej całej dyskusji. Liczę, że mój głos nie zostanie pominięty i choć pewnie nie spotka się z akceptacją, to przynajmniej byłbym niezmiernie wdzięczny za jego uszanowanie.
Z wyrazami głębokiego szacunku.
Wasz uniżony:
Wawrzyniec
Tak może być?


Dobrze to w takim razie spróbuję od początku:
Drodzy i wielce szanowni Panie Goska i Panie Koper!
W związku z zawartymi przez Was tezami odnośnie oceny dwóch najnowszych prac amerykańskiego kompozytora Johna Williamsa, chciałbym, jeśli naturalnie Panowie mi pozwolą, wyrazić pewną opinię. Z głębokim niepokojem stwierdzam i moja intencją nie jest atak na Wasze osoby, że dokonujecie trochę zbyt wczesnych opinii. Naturalnie zważywszy, że na forum panuje pełna demokracja i każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, jak najbardziej rozumiem i nie potępiam Waszych pierwszych spostrzeżeń odnośnie "Tintina" i "War Horse". Jednocześnie jednak do mego serca wdarł się niepokój, widząc, jak szybko i bez merytorycznej dyskusji określiliście już obie prace Pana Williamsa. Uważam takie działanie za zbyt przedwczesne, zważywszy, że pierwszy film "Tintin" dopiero co wszedł do kin i z tego co mi wiadomo obaj Panowie jeszcze nie zaszczyciliście kinowych sal swoją wizytą. W przypadku "War Horse" sytuacja wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjna, jako że ten film jeszcze nawet nie miał swojej światowej premiery. Tym samym obiektem ocen Szanownych Panów jest wyłącznie muzyka zawarta na płytach. A zważywszy, że mamy do czynienia ze specyficznym gatunkiem jakim jest muzyka filmowa, która jak sama terminologia wskazuje, tyczy się przede wszystkim podkładem odpowiedniej ścieżki dźwiękowej pod ruchome obrazy zwane filmem, tym bardziej przedwczesne ocenianie takiej muzyki bez rozumienia całego szerokiego zagadnienia, uważam za błędne. Na podparcie mojej tezy pozwolę sobie przytoczyć dotychczasowe dokonania w dziedzinie muzyki filmowej Johna Williamsa. Większość prac tego interesującego kompozytora dowodzi, że posiada on niezwykły talent jeżeli chodzi o tworzenie odpowiedniej pod obraz oprawy muzycznej. Dlatego też uważam, że aby w pełni zrozumieć i ocenić "Tintina" i "War Horse" należy zapoznać się z kontekstem filmowym. Posiadając taką wiedzę można następnie rozpocząć obiektywne ocenianie obu ścieżek, jak i ich porównanie mimo, że tyczą się zupełnie dwóch innych gatunków filmowych.
Mam nadzieję, że wielmożni Panowie zrozumieli moje intencje i uszanują moje wtargnięcie do tej całej dyskusji. Liczę, że mój głos nie zostanie pominięty i choć pewnie nie spotka się z akceptacją, to przynajmniej byłbym niezmiernie wdzięczny za jego uszanowanie.
Z wyrazami głębokiego szacunku.
Wasz uniżony:
Wawrzyniec
Tak może być?

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
nie czytałem całego bo za długie, ale tak, jesteś na pewno w ciąży 

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Zgadzam się z Adamem. Również nie czytałem i popieram jego tezie o Twojej ciąży. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10446
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Wawrzyniec pisze: Drodzy i wielce szanowni Panie Goska i Panie Koper!
W związku z zawartymi przez Was tezami odnośnie oceny dwóch najnowszych prac amerykańskiego kompozytora Johna Williamsa, chciałbym, jeśli naturalnie Panowie mi pozwolą, wyrazić pewną opinię. Z głębokim niepokojem stwierdzam i moja intencją nie jest atak na Wasze osoby, że dokonujecie trochę zbyt wczesnych opinii. Naturalnie zważywszy, że na forum panuje pełna demokracja i każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, jak najbardziej rozumiem i nie potępiam Waszych pierwszych spostrzeżeń odnośnie "Tintina" i "War Horse". Jednocześnie jednak do mego serca wdarł się niepokój, widząc, jak szybko i bez merytorycznej dyskusji określiliście już obie prace Pana Williamsa. Uważam takie działanie za zbyt przedwczesne, zważywszy, że pierwszy film "Tintin" dopiero co wszedł do kin i z tego co mi wiadomo obaj Panowie jeszcze nie zaszczyciliście kinowych sal swoją wizytą. W przypadku "War Horse" sytuacja wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjna, jako że ten film jeszcze nawet nie miał swojej światowej premiery. Tym samym obiektem ocen Szanownych Panów jest wyłącznie muzyka zawarta na płytach. A zważywszy, że mamy do czynienia ze specyficznym gatunkiem jakim jest muzyka filmowa, która jak sama terminologia wskazuje, tyczy się przede wszystkim podkładem odpowiedniej ścieżki dźwiękowej pod ruchome obrazy zwane filmem, tym bardziej przedwczesne ocenianie takiej muzyki bez rozumienia całego szerokiego zagadnienia, uważam za błędne. Na podparcie mojej tezy pozwolę sobie przytoczyć dotychczasowe dokonania w dziedzinie muzyki filmowej Johna Williamsa. Większość prac tego interesującego kompozytora dowodzi, że posiada on niezwykły talent jeżeli chodzi o tworzenie odpowiedniej pod obraz oprawy muzycznej. Dlatego też uważam, że aby w pełni zrozumieć i ocenić "Tintina" i "War Horse" należy zapoznać się z kontekstem filmowym. Posiadając taką wiedzę można następnie rozpocząć obiektywne ocenianie obu ścieżek, jak i ich porównanie mimo, że tyczą się zupełnie dwóch innych gatunków filmowych.
Mam nadzieję, że wielmożni Panowie zrozumieli moje intencje i uszanują moje wtargnięcie do tej całej dyskusji. Liczę, że mój głos nie zostanie pominięty i choć pewnie nie spotka się z akceptacją, to przynajmniej byłbym niezmiernie wdzięczny za jego uszanowanie.
Z wyrazami głębokiego szacunku.
Wasz uniżony:
Wawrzyniec

Ostatnio zmieniony ndz lis 06, 2011 16:34 pm przez Ghostek, łącznie zmieniany 1 raz.

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
A kim jest ta "Tezia"? To jakaś koleżanka Adama?Koper pisze:Również nie czytałem i popieram jego tezie o Twojej ciąży.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Taa... galerianka z Nowej Huty. Powinieneś poznać. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Wawrzyniec fail, odmieniać nie umie. 

Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
on umieć pisać nie czytać, oba naraz nie potrafić 

#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Bardzo zabawne.
To wcale nie jest łatwe coś tutaj pisać, kiedy ma się całe forum przeciwko sobie. 


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Chodzi o to, że "Tezia" w celowniku byłoby "Tezi", a nie "tezie". "Tezie" w mianowniku to "teza". 

Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)
Co ty dupisz? Mógłbyś to rozpisać dokładniej?
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara