Tomasz Goska pisze:No jest dokładnie tak jak mówisz i w moim opisie to uwzględniam. Niestety, jak sam słyszałeś we wprowadzeniu do "No Man's Land", nie ma tutaj żadnego punktu zaczepienia poza ilustracją. Trochę tępy ten underscore i osobiście byłbym za wycinaniem tego typu "przeciągających" się momentów.
Do układu płyty nic nie mam, bo wiadomo, że początek i koniec to raczej nawiązywanie ciepłych stosunków na linii widz-główny bohater, a środek to meritum dramatu. Sformułowanie "zrównoważone" tyczy się bardziej nie klimatu partytury, a pasji jaka wychodzi z poszczególnych nut. Jeżeli na przykład w jednym utworze Williams wspina się na wyżyny swojego warsztatu, a drugi traktuje jak naklejkę ilustracyjna do filmu, to można coś z tym zrobić, nie prawda?
Z muzyką filmową dla jej fanów jest jeden, podstawowy problem:
z jednej strony chcemy słuchalności ale z drugiej musimy zrozumieć, ze podstawową rolą muzyki filmowej jest jej funkcjonalność w filmie, a te dwie cechy nie zawsze łączą się ze sobą
musimy brać pod uwagę rolę muzyki w filmie, wizję reżysera, to, czy muzyka pasuje do obrazu - jak już pisałem, dobra współpraca muzyki z obrazem nie musi przekładać się na jej słuchalność, atrakcyjność.