CO OSTATNIO OGLĄDALIŚCIE?

[Wawrzyniec]

E tam, na innych fotkach w ogóle niepodobny do Zimmera.

[Koper]

a do Pana Józka?

[Adam]

BABY SĄ JAKIEŚ INNE..

Koterski to geniusz. Więckiewicz to geniusz. przerażające było to że najpierw śmiały się tylko laski, później tylko faceci, a pod koniec to już nikomu nie było do śmiechu.... gorzki, do przemyśleń, dla myślących. Epic

[Koper]

Jakby powstał 20 lat temu pewnie byłby takim małym hitem wypożyczalni VHS na miarę powiedzmy "Crittersów". Zresztą bardzo to podobny gatunek filmowy. Rzecz o inwazji potworków z kosmosu, czyli trochę SF, trochę horroru a wszystko podlane komediowym sosem. Zamiast małych crittów wielkie włochate o czarnej jak pustka kosmosu sierści stwory ze świecącymi zębiskami, zamiast amerykańskiej farmy, blokowisko w Londynie i tamtejsi nastolatkowie w roli bohaterów. Z początku zdają się być trochę kolesiami rodem z "Eden Lake" ale ostatecznie oczywiście okażą się całkiem wporzo. Film zresztą też tak bym określił - żadne wielkie dzieło, ale całkiem wporzo.

PS. I ten film jest też dobrym przykładem jak robić przyzwoite efekty za małą kasę. Połączenie staromodnych technik: faceci w kostiumach, nieco animatroniki, z grafiką komputerową, która służy tu jako uzupełnienie czy wzbogacenie efektów a nie jest upychana, żeby tylko epatować CGI na lewo i prawo. I ostateczny efekt jest naprawdę udany.

[Mystery]

Film fajny, stwory fajne (wykonanie!), pomysł fajny, sporo akcji, trochę humoru, gore i napięcia, tylko główni bohaterowie mi tu nieco zawadzali i nijak było z nimi sympatyzować (pieprzone oprychy ) - choć im dalej, tym bardziej szło się jakoś przyzwyczaić - dobrze, że wtrącili w to wszystko tą laskę i grubasa

[Koper]

No, Frost rulezz

[Marek Łach]

Drive

Ależ dobre kino! Lubię takie niedopowiedzenia i balansowanie na granicy odrealnienia, jakie towarzyszą filmowi od pierwszych kadrów. No i zawsze miło zobaczyć Cranstona w innej roli niż zwykle. Zbyt wielu naprawdę dobrych filmów w tym roku nie widziałem, więc ten wskakuje łatwo do czołówki.

[Ghostek]

In Time

Bardzo ciekawy pomysł na film, ale twórcy trochę spłaszczyli go nieco plastikową fabułą oraz aktorstwem. A można było z tego zrobić porządne mroczne s-f.

[Mystery]

Drive

Wciąż, najlepszy film jaki w tym roku widziałem

In Time

A to z kolei najgłupszy Dalej nie mogę uwierzyć, że odpowiada za niego gość od scenariusza "Truman Show" i twórca "Gattaca"

[Koper]

In Time

A to z kolei najgłupszy Dalej nie mogę uwierzyć, że odpowiada za niego gość od scenariusza "Truman Show" i twórca "Gattaca"

Tyś Conana nie oglądał jeszcze?

[Wawrzyniec]

Drive

Wciąż, najlepszy film jaki w tym roku widziałem

"Drive" jest świetny, ale "Super 8" i "Rango" bardziej mi się podobały.

[Koper]

Rango? To przeciętniactwo??
A Super 8? To tylko hołd dla Spielberga zbudowany na kliszach.
Każdemu z tych filmów do wybitności daleko.

[Wawrzyniec]

Tak samo jak "Drive" to film inspirowany Mannem i męskim kinem z lat 80tych z lekkim europejskim sosem. Też nic odkrywczego.

Wszystkie te filmy są hołdami i wszystkie mi się podobają, chociaż trochę szkoda, że są tylko hołdami, a nim innym więcej, jak hołdami, tylko hołdami.

[Koper]

Tak samo jak "Drive" to film inspirowany Mannem i męskim kinem z lat 80tych z lekkim europejskim sosem. Też nic odkrywczego.

Być może, ale nie widziałem, więc się nie wypowiadam w jego temacie.
Tyle, że Rango nawet jako hołd jest przeciętny i w tym roku jest masa lepszych filmów od tego. Toż już remake "Fright Night" jest lepszy.

[Marek Łach]

Drive

Wciąż, najlepszy film jaki w tym roku widziałem

Dla mnie obecnie najlepszy to

Szpieg,

który jest typem kina idealnie trafiającym w moje gusta. Powolny, pedantyczny, gadany! (nieraz zamiast retrospekcji bohaterowie po prostu opowiadają co się wydarzyło) i pod wieloma względami baaardzo niejednoznaczny (cała płaszczyzna psychologiczno-emocjonalna to moim zdaniem majstersztyk, jak na ten gatunek filmowy). Ogólnie super film, na coś takiego czekałem. Jedyna rzecz, którą mam Szpiegowi do zarzucenia, trochę już poza jego oceną jako widowiska filmowego, to to, że tak naprawdę ten obraz to kino historyczne. Thrillery polityczne lat 70. miały tę siłę, że oddawały paranoję i niepokoje ówczesnego społeczeństwa. Nawet Spielbergowi w Monachium, mimo że cofał się o 40 lat, udało się bardzo zgrabnie powiązać tamte wydarzenia ze współczesnością, bo wskazywał korzenie dzisiejszego terroryzmu i napięć w świecie arabskim. Szpiegowi tego brakuje, jest trochę skansenem dotyczącym dawno minionej epoki, brakuje aktualności w poruszanej przez niego problematyce, co nie odbiera mu oczywiście znakomitości w kategorii "dzieło filmowe", ale mimo wszystko szkoda.