Wawrzyniec pisze:
jak daleko zaawansowane i trudne do napisania są Potery Desplata czy Gwiezdne Wojny Williamsa, wie pewnie tylko wykształcony muzyk. My oczywiście tylko domniemamy, że to popis geniuszów.
Co znaczy domniemamy

Czy muszę być mechanikiem samochodowym, aby móc mówić, że dany samochód posiada, tyle a tyle cylindów itd.? Bardzo dobrze i ja szanuję Olka za jego wiedzę i wykształcenie i z tego co Adam pisał to jak Olek gra na pianinie to wszyscy Japończycy z konkursów Chopina moga się chować. Ale to nie oznacza, że inne osoby nie mogą się na ten temat wypowiadac i ich opinie będą jedynie uważane za domysły.
Wybacz, ale ten tok rozumowania mi nie odpowiada.
Wykształcenie to podstawa, przy ocenianiu i pisaniu recenzji muzyki filmowej, albo dziennikarskie, albo muzyczne, czy filmowe, najlepiej wszystkie. Nikt mi tu nie wmówi , że jest inaczej. Aleksander Dębicz. Zapewne Dębicz wybrał instrument, który wybrał, ale to nie oznacza, że nie zna wszelakich pojęć fachowych i tajników kompozytorskich, o których my nie mamy bladego pojęcia, ma bardzo dużą wiedzę teoretyczną, prawdopodobnie wie i słyszy więcej od nas , jest po prostu bardziej inteligenty muzycznie, nikomu nie uwłaczając , to chyba oczywiste ? .
Może i faktycznie niektóre teksty nie są wybitne, ale wolę jak na jakąś muzykę rzuci ktoś fachowym uchem, niż jakiś pseudo recenzent, uważający się za jakiegoś Boga. Pod względem języka, stylistyki bardzo dobre wydają mi się recenzje Southalla czy Marka Łacha, Tomka Rokity, Pawła Stroińskiego, Łukasza Wudarskiego, ale to nie zmienia w gruncie rzeczy ich położenia. Słyszałem, że niektórzy próbują się dokształcać, bo też chcieli wiedzieć jak to jest stworzyć melodię, rozpisać ją na instrumenty poszczególne, czy podyrygować, ale w gruncie rzeczy żaden się na studia nie zapisał . Zresztą tak jak mówiłem nie tylko o kwestie wykształcenia sie rozchodzi, ale również problem ma podłoże głębsze, analiza muzyki podłożonej pod film, kolejny powód dlaczego nie zamierzam nigdy recenzować. Owszem znamy wszyscy tutaj na forum , przede wszystkim więcej znów ogólnik ,,ambitnych filmów'' niż większość społeczeństwa, ale znowuż wychodzi na jaw brak wykształcenia .. są studia które się bodaj nazywają Teoria Filmu, na których wykładany jest proces przez specjalistów jak powinna oddziaływać muzyka w filmie .
Generalnie większość dyskuji na forum np ostatnia Kopra z Szyszką na temat płyt Omenowych są zbędne bo ani jeden ani drugi mnie nie przekona, że ta muzyka jest bardziej wartościowa a ta mniej. Argumenty będą jak zwykle zbyt ogólne, zresztą ja sam często takich używam i się tego najzwyczajniej w świecie wstydzę, może ciągle ,,nie geniuszuje'' jak to robi Adam , ale niezła muzyka akcji , dobra liryka, ładnie to to zorkiestrowane

itd same do kuźwy ogólniki !? Podobnie Większość z nas takimi dysponuje , recenzenci często mydlą oczy słownikiem Miodka, ale niestety niestety szara rzeczywistość jest taka , że:
Większość recenzetów :
- Nie ma wykształcenia dziennikarskiego
- Nie ma wykształcenia muzycznego
- nie posiada również wykształcenia filmowego
No sory, ale wyżej wymienione czynniki trochę działają na Ich nie korzyść i obniżają dla mnie wartość ich opinii.