
Moje najulubieńsze to:
1. The Company of Wolves - to jest zupełnie nieklasyczny film o wilkołakach i zdecydowanie najbardziej ambitny czy artystyczny wręcz i nietuzinkowy. Sporo tu baśni, dodatkowo ta symbolika, sny, szkatułkowa fabuła... Ale klimat, realizacja, scenografia wymiatają. Sceny przemiany niezłe jak na rok i budżet.
2. Dog Soldiers - za humor (napieprzanie wilkołaka patelnią, wrzątkiem albo młotkiem to jest to

i po tych dwóch filmach następuje dość znacząca pauza, gdyż kolejne obrazy nie sprawiły mi już tyle frajdy/nie przyniosły tyle zachwytu, co kolejne, niemniej warto wspomnieć o:
3. The Howling - za fantastyczne sceny przemiany - pomysłowość Roba Bottina do dziś daje lepsze efekty niż CGI
4. An American Werewolf in London - głównie za trochę humoru i też niezłą scenę przemiany
5. Bad Moon - co prawda owczarek niemiecki okazał się lepszym aktorem niż wnuczka Hemingwaya


i jeszcze parę było, ale zostawiam to do głosowania.


Komentarze (sensowne i nie-offtopowe za bardzo
