
Incepcja - dyskusja o filmie [zawiera spoilery]
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Ale dokładnie to samo wyniknie pewnie z tego, co zrobili i o tym pisałem.Marek Łach pisze:Akurat zabicie młodego Fischera prędzej doprowadziłoby do przejęcia firmy przez wuja, zarząd, czy kto tam mógł być następny w kolejce - stąd wyeliminowanie tej możliwości. Wtedy byliby zmuszeni do kolejnego zabójstwa albo do przeprowadzenia incepcji na nowym dziedzicu - tak czy siak droga do celu mogłaby się wydłużyć.
To jest sen Cobba! To on zapełnia go produktami swojej podświadomości i dlatego rzuciły się one na Ariadne i ją zabiły.Marek Łach pisze:No właśnie nie, bo to był sen Ariadne, który jako "świadomie śniąca" mogła modyfikować w trakcie. W cudzych snach nie ma takiej możliwości - projektuje ona sen (też chyba nie cały, co raczej pewne elementy) niejako z góry, i w trakcie nie może go już zmieniać. Przedstawienie jej możliwości z zawijaniem ulic jest bardzo logiczne, bo dokładnie to samo robią potem (czy raczej przedtem) w limbo Cobb i Mal, co ma kolosalne znaczenie dla fabuły. Sen Ariadne jest klasycznym "wprowadzaczem" do tego motywu, który potem jest rozwijany, albo częściowo (w projektach cudzych snów), albo na maksa (w limbo).
A inni nie są podłączeni??? Wszyscy są!Marek Łach pisze:Jest to w filmie bardzo wyraźnie powiedziane - Cobb jest podłączony do cudzego snu i wpływa na ten sen. Jest powiedzane nawet więcej - im głębszy poziom snu, tym jego podświadomość może wpływać mocniej, aż dochodzi do tego, że z cudzego snu wrzuceni zostajemy do limbo Cobba.
Akurat to chyba każdy mógł (Cobb i żona też sobie tworzyli, jak im się to kiedyś trafiło.Marek Łach pisze:Jest to uproszczenie, ale generalnie tak, bo jest głównym bohaterem.Jest rozchwiany emocjonalnie, tym bardziej że tragedia jego życia (o ile jego życie to rzeczywistość, a nie jeszcze jeden poziom snu) miała ścisły związek ze snami i limbo. Relacja z Mal była bardzo silna, Cobb ma na jej punkcie wręcz obsesję (tak samo na punkcie dzieciaków), stąd te wpływy. O innych bohaterach za mało wiemy żeby teoretyzować, ale można po prostu stwierdzić, że są stabilniejsi. Zresztą pewnym wyjątkiem jest tu Saito, który w końcu stwarza własny kształt limbo.
A o innych bohaterach można powiedzieć, że są jeszcze bardziej papierowi.

Bardziej zamotane, ale czy inteligentniejsze? D9 miał mniej dziur i głupotek (choć też paru sztamp i wpadek nie uniknął) no i jako SF (jak to się Bladu upiera) też był lepszy.Marek Łach pisze:Ten film to klasyczny przykład dzieła postmodernizmu - gra z widzem, fałszywe tropy, których jest mnóstwo, kilka równorzędnych interpretacji, wielopoziomowość, intertekstualność. W najogólniejszym ujęciu dotyka on teorii poznania. Konwencja SF jest tu nośnikiem. Przypomina mi ten film Dystrykt 9 - ogólnie kino rozrywkowe, ale inteligentne (pod względem konstrukcji i kontaktu z widzem chyba inteligentniejsze niż film Blomkampa).
A "Incepcja" teorii poznania dotyka w bardzo płytkim stopniu jak dla mnie. "Matrix" był chyba ciekawszym i bardziej oryginalnym tworem, jeśli patrzymy na filmy, które kręcą się wokół tematów, co jest rzeczywistością, a co fikcją.
Pytaj Bladu.Marek Łach pisze:Oj nie wiem po co te porównania z Avatarem.
Wizualnie, jako widowisko (bo "Incepcja" nie jest faktycznie niczym ponadto) "Avatar" też jest lepszy. Jakby tak podsumować "Incepcja" jako film lepsza nie jest dla mnie, ale jak mówię - kwestia gustów.Marek Łach pisze:Avatar to lepszy film pod względem zawartości "science" w SF, bo więcej kwestii wymagało tam dopracowania od tej strony. Incepcja to lepszy film jako film.
Ostatnio zmieniony pn sie 02, 2010 17:13 pm przez Koper, łącznie zmieniany 2 razy.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Nie powiedział bym. Z widzem grał i fałszywe tropy podsuwał nam Fincher w "Grze". Równorzędnych interpretacji, wielopoziomowość i intertekstualność zaserwował nam Lynch w Mulholland Drive. Nolan podaje nam wszystko na tacy, nawet nie ma chwili pomyśleć, bo ten z góry narzuca nam swój, właściwy tok myślenia.Marek Łach pisze:Ten film to klasyczny przykład dzieła postmodernizmu - gra z widzem, fałszywe tropy, których jest mnóstwo, kilka równorzędnych interpretacji, wielopoziomowość, intertekstualność.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Poważnie pytam. Jeśli nie widzisz kolosalnych różnic między reżyserską (tą ostatnią) a kinową wersją Blade Runnera to tak naprawdę nie masz o tym filmie zielonego pojęcia.bladerunner20 pisze:nie zgrywaj się Koper bo to nie śmieszy.
Akurat T1 jest lepszy fabularnie, a taki "Aliens" nie jest gorszy jako film SF na pewno. Wszystkie są lepsze od "Avatara" oczywiście. I od "Incepcji".bladerunner20 pisze:Cameron zawiódł na całej linii nadal uważam, że T2 to jego najlepszy film.

Zgadzam się. I to jeszcze strasznie toporny tok myślenia...Mystery Man pisze:Nolan podaje nam wszystko na tacy, nawet nie ma chwili pomyśleć, bo ten z góry narzuca nam swój, właściwy tok myślenia.
Ostatnio zmieniony pn sie 02, 2010 17:19 pm przez Koper, łącznie zmieniany 1 raz.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
No, nareszcie Bladu napisał coś, z czym każdy może się zgodzić.bladerunner20 pisze:Incepcja trochę śmierdzi holyłudem, te dowcipy, naciągana akcja panowie uczesani żelempod włos w koszulach od D&G, wole Deckarda w starym zapyziałym płaszczu

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Właśnie nie do końca, bo przeprowadzając od razu incepcję mieli szansę uniknąć dodatkowego czynnika jakim byłoby zabijanie kogokolwiek. Mieli szansę a nie pewność. Prawdopodobnie można by skonstruować zaszczepianą ideę w bardziej pomysłowy sposób niż w filmie.Koper pisze:Ale dokładnie to samo wyniknie pewnie z tego, co zrobili i o tym pisałem.

A racja. Czyli po prostu Cobb świadomy, że oboje śnią dopuszcza możliwość ingerowania na bieżąco w jego sen? W innym wypadku, tak jak na pierwszym poziomie incepcji, ryzykowaliby, że Fischer się połapie w czym rzecz. Inna kwestia czy nie można było na bieżąco zmieniać kolejnych snów, gdy Fischer był już świadom co się dzieje (po motywie z panem Charlesem).To jest sen Cobba! To on zapełnia go produktami swojej podświadomości i dlatego rzuciły się one na Ariadne i ją zabiły.
Każdy mógł, ale nie każdy umiał, taka różnica.Akurat to chyba każdy mógł (Cobb i żona też sobie tworzyli, jak im się to kiedyś trafiło.
Inteligentniejsze. Bo jest skonstruowane jak labirynt. W Matriksie kwestia była bardzo prosta - mieliśmy poziom rzeczywistości i poziom Matrixa. W Incepcji jest tego o wiele więcej, interakcja jest między tymi poziomami bardziej skomplikowana i co najważniejsze nie ma ostatecznie pewności, jaki poziom był poziomem wyjściowym. I ta właśnie niejednoznaczność (a nie żadne zamotanie) wynikająca z operowania bardzo rozbudowanym poziomem detalu (na który składają się i prawdziwe, i fałszywe tropy) jest siłą błyskotliwego scenariusza Nolana.Bardziej zamotane, ale czy inteligentniejsze? D9 miał mniej dziur i głupotek (choć też paru sztamp i wpadek nie uniknął) no i jako SF (jak to się Bladu upiera) też był lepszy.
A "Incepcja" teorii poznania dotyka w bardzo płytkim stopniu jak dla mnie. "Matrix" był chyba ciekawszym i bardziej oryginalnym tworem, jeśli patrzymy na filmy, które kręcą się wokół tematów, co jest rzeczywistością, a co fikcją.
Mareczku Buziaczki dla CięInteligentniejsze. Bo jest skonstruowane jak labirynt. W Matriksie kwestia była bardzo prosta - mieliśmy poziom rzeczywistości i poziom Matrixa. W Incepcji jest tego o wiele więcej, interakcja jest między tymi poziomami bardziej skomplikowana i co najważniejsze nie ma ostatecznie pewności, jaki poziom był poziomem wyjściowym. I ta właśnie niejednoznaczność (a nie żadne zamotanie) wynikająca z operowania bardzo rozbudowanym poziomem detalu (na który składają się i prawdziwe, i fałszywe tropy) jest siłą błyskotliwego scenariusza Nolana.
