HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#706 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 08:34 am

A ja za półtorej godziny będę w kinieeeeeeee, a Wy nieeeeeeee :mrgreen:
No nareszcie, strasznie nie lubię czekać. Cierpliwość nie jest moją najlepszą stroną... Wytrwałość - owszem, cierpliwość - nie.

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#707 Post autor: Agent » pt lip 27, 2012 08:34 am

lis23 pisze:Heh, też miałem parę przygód:

" Obcy 4 " i gościu szukający komórki pod fotelami
" Władca Pierścieni Drużyna Pierścienia ", dwóch typków gadało prze cały film a na końcu stwierdził, że: " książka i tak była lepsza " ;)
" Gwiezdne Wojny Zemsta Sithów ", jeden z ważniejszych pojedynków, a tu .... telefon komórkowy, brat cioteczny nie wyłączył dzwonka.

1997 rok - kino neptun w Gdańsku - Powrót Jedi SE premiera :)
- finałowy pojedynek Vader vs Luke (muzyka Williamsa w tle z chórem)...a tu nagle....
prąd wyłączony....:) zapadła cisza...a po chwili.....jak się ludzie rzucili do operatora :D myślałem, że go zlinczują ;) ale po 15minutach włączyli na szczęście ;)

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#708 Post autor: Agent » pt lip 27, 2012 08:35 am

hp_gof pisze:A ja za półtorej godziny będę w kinieeeeeeee, a Wy nieeeeeeee :mrgreen:
No nareszcie, strasznie nie lubię czekać. Cierpliwość nie jest moją najlepszą stroną... Wytrwałość - owszem, cierpliwość - nie.

ja ide na 11:30 :) specjalnie wolne wziąłem :D

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#709 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 08:37 am

To mnie wyłączyli projektor na chwilę na Dwóch Wieżach, ale to chyba nie był kluczowy moment filmu na szczęście :P
Czy to znaczy, że ja pierwszy ze wszystkich forumowiczów obejrzę film? :shock: Idzie ktoś przed 10.00? Nie do wiary :P

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#710 Post autor: Agent » pt lip 27, 2012 08:38 am

hp_gof pisze:To mnie wyłączyli projektor na chwilę na Dwóch Wieżach, ale to chyba nie był kluczowy moment filmu na szczęście :P
Czy to znaczy, że ja pierwszy ze wszystkich forumowiczów obejrzę film? :shock: Idzie ktoś przed 10.00? Nie do wiary :P

mogłem wybrać seans na 9:15 :) ale to za wcześnie na oglądanie ponad 2,5 godzinnego filmu ;)

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14481
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#711 Post autor: lis23 » pt lip 27, 2012 12:28 pm

Ja idę na 21: 45 - byleby nie usnąć tak jak na " Incepcji " i " Prometeuszu " ;) - na " Incepcji " coś mnie zmorzyło, bo film był na prawdę dobry, a " Prometeusz " mnie wynudził więc się nie dziwię ;)

u mnie prąd wyłączali zwykle na animacjach Disneya, np. " Kopciuszek " na początku lat 90-tych, to było jeszcze kino z kurtyną, prądu nie było przez ok. 20 minut
pamiętam jeszcze 1994 rok, drugi dzień wyświetlania " Króla Lwa ", idę do kina drugi raz ( pierwszy raz byłem dzień wcześniej ale się spóźniłem i nie widziałem początku ... ), kolejka na jakieś cztery metry, po ok. pół godzinie dotarłem do kasy, miejsce przy samej ścianie, super, w chętnych było tak wielu, ze przez pół godziny puszczali kreskówki z Donaldem :P
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#712 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 14:51 pm

Dobra, wróciłem. Możecie spokojnie czytać moją wypowiedź, bo będzie ona BEZ SPOJLERÓW!
Po pierwsze i najważniejsze: jest tak cholernie duszno, że ledwo się doczołgałem do domu :mrgreen:
Ale wracając do meritum - uwagi ogólne:
- dostałem w IMAXie ten czarno-biały plakacik Bane'a - bardzo miły gest ze strony dystrybutora; nie jest mi szkoda wydanych 20 zł hehehe ;)
- sala nie była wypełniona po brzegi, ilość ludzi była jak na normalnym seansie, a i tak nie mieliby szans przeszkadzać, bo film był tak głośny, że zagłuszał wszystko. Dosłownie CHOLERNIE GŁOŚNY. A w trakcie sceny prologu, który wszyscy tak dobrze znamy, basy dudniły do tego stopnia, że trzęsły się fotele (nie żartuję!) i przez chwilę zastanawiałem się, czy to kino nie ma jakichś dodatkowych opcji multiaktywnych, bo wrażenie było jakbyśmy osobiście uczestniczyli w katastrofie samolotu. Więc nie krępujcie się przynieść zatyczek do uszu etc :D
- OBSADA: aktorsko chyba najbardziej zachwyca Anne Hathaway. To jest jej rok - jeśli ma dostać Oscara, to to jest najlepszy dla niej moment - oczywiście nie za Catwoman, tylko za Nędzników - nie bez powodu mówi się: chcesz dostać Oscara - oszpeć się dla roli (w tym przypadku zgól głowę). A w Batmanie jest fenomenalna. Choć wszystkie te komiksowe postacie mogłyby się wydawać nierealne, to Nolan we współpracy ze świetnymi aktorami robi z nich wielowarstwowe, złożone i absolutnie przekonujące kreacje. Bane jest przerażający... do czasu :P Naprawdę są takie momenty, że czujesz wewnętrzny niepokój czy Tobie samemu nie grozi przypadkiem niebezpieczeństwo.
- FABUŁA jest skomplikowana. Do samego końca nie wiesz kto wygra. Dosłownie do samego końca. Jest tyle zwrotów akcji, że nawet jeśli niektóre elementy fabuły wydają się być nieco przewidywalne, to w trakcie tych trzech godzin wielokrotnie zaczynasz powątpiewać w swoje przeczucia. Gdy masz wrażenie, że jedna ze stron zaczyna wygrywać i że będzie już koniec, to druga ma zawsze asa w rękawie. To jest niesamowite. Warto unikać spojlerów.
- CAŁOŚĆ filmu - to też skomplikowane, jak go ocenić? Bo z całej trylogii jako odrębną autonomiczną jednostkę najbardziej podobał mi się Mroczny Rycerz, czyli druga odsłona. Pamiętam, jak wyszedłem z kina roztrzęsiony anarchią i chaosem kreacji Jokera. Dosłownie do tego stopnia ten film na mnie wpłynął. Tamten film mimo całej swojej komercji oddziaływał na sferę psychiczną widza. Trzecia część natomiast pokazuje istny terror. To co wydawało się epickie w wykonaniu Jokera tu jest przemnożone 1000 razy. Dosłownie terror. Dlatego jest to jak najbardziej godne zakończenie serii Nolana, nawiązujące do poprzednich części z ciekawym wielowarstwowym zakończeniem, które spaja wszystko w specyficzny sposób.
- MUZYKA: i tu pojawia się problem. Podczas gdy po pierwszym odsłuchu oceniłem pracę Hansa za mega wtórną i z wielką łaską byłem w stanie postawić naciągane 3,5 z nadzieją i niemal pewnością, że w filmie będzie sprawować się lepiej, to okazuje się, że w filmie ona się po prostu nie wyróżnia niczym :D Naprawdę, prawie jej w tym całym zgiełku apokalipsy nie słychać. Tzn. czuć jej obecność, ale to jest taki łomot, że on oddziałuje tylko na nasze emocje. W Incepcji też było głośno, ale tam ta muzyka była duszą filmu i każdą melodię, każdy dźwięk mimo wszystko wyraźnie dało się wyłapać. I teraz złośliwi się zapytają: czyli FAIL? A ja powiem, że nie! I tutaj w gruzach po raz kolejny legnie teoria Adama, która polega na czerpaniu przyjemności wyłącznie z odsłuchu płyty. Słynne już słowa "Deshi Basara" są esencją tego filmu i są silnie zakorzenione w filmie i całe to 'brzmienie', którego szukał Hans tkwi właśnie w filmie. I udało mu się stworzyć to surowe apokaliptyczne niemal (może trochę przesadzam) brzmienie. Nie ma w nim wielkiej sztuki, bo i tak jej nie byłoby słychać. Tak jak w filmie jest wiele pionków, którymi steruje jeden mózg, tak tutaj Hans jest pionkiem/najemnikiem, który pracuje dla Nolana. I w tym pojedynku Nolan bierze wszystko. Hans nie miał szans na stworzenie czegoś ładnego, oryginalnego, hambitnego etc. Nie w tym filmie. Tutaj triumfuje Nolan, jego postacie, jego zwroty akcji, jego umiejętność utrzymania tego chaosu w ryzach i zgrabne opowiedzenie całej historii. Hans wykonał swoją robotę przyzwoicie, zapewnił filmowi taką oprawę jaką potrzebował. I nigdy się nie zgodzę, jeśli ktoś powie, że przy tym filmie poniósł porażkę, ale do tego jest potrzebny pełny obraz wraz z kontekstem filmowym ;)
- Natomiast w tym przypadku wygrywa teoria Wawrzyńca - najpierw obejrzeć film, potem słuchać płyty. I unikać spojlerów :P Bo podczas gdy z nadzieją oczekiwałem na film płyta zdołała zdobyć moją umiarkowaną sympatię i jestem przekonany, że fanboj po wyjściu z kina słuchając tej płyty będzie zadowolony. Bo będzie słuchał tej muzyki w kontekście filmu, a to zupełnie inne wrażenie. Ale błagam Wawrzyniec, nie popuść tylko od mega ilości wazeliny, którą Ci teraz nakładłem :mrgreen:

Dobra, koniec tego bełkotu, jak coś mi się przypomni, to dopiszę. Ten film jest... skomplikowany :P

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#713 Post autor: Dexter » pt lip 27, 2012 15:10 pm

Pierwszy raz byłem w IMAXie i jestem zmiażdżony. Pierwsze wejście Batka do akcji przy akompaniamencie tematu Zimmera (który uwielbiam, a w porównania do Elfmana nie mam zamiaru się bawić) przywaliło takim stężeniem epickości, że wbiło mnie w fotel. CO ZA JAKOŚĆ DŹWIĘKU!
Muzyki w filmie jest więcej od poprzednich części i mocniej się wybija (względem TDK szczególnie), często dominuje obraz. Temat Bane'a wypada zajebiście, aż ciarki przechodzą niekiedy po ciele. W zasadzie, to jestem w stanie trzasnąć bardzo wysoką ocenę za działanie w filmie, bo pozytywnie się zaskoczyłem. Czasem idzie to w stronę rąbanki w stylu drugiego Sherlocka, ale nigdy nie wypada to w sensie negatywnym. Dużo razy muzyka zlewa się ze scenami akcji, ale równie często działa bardzo dobrze sama. Nie wiem, może w IMAXie są jacyś fani Zimmera i podkręcają głośniej muzykę, ale waliła po uszach aż miło. Czekam, aż ktoś ze zwykłego seansu się wypowie :D
Krakena w obrazie aż tak nie czuć, jak na płycie, temat Kobiety-Kota jest całkiem sympatyczny i powraca kilkukrotnie. Powtórek z poprzednich części jest mnóstwo, ale serio - temat Batmana w kilku scenach kładzie na łopatki, zresztą jak w BB i TDK, choć tutaj pojawia się częściej i wyraźniej.

Sam film (bez spoilerów) - ogląda się go fantastycznie (IMAX to mój drugi dom od dziś :P), choć wady oczywiście są. Tom Hardy/Bane natomiast wypada znakomicie, czuć, że to villain z krwi i kości, jego zmodyfikowany jak najbardziej mi się podobał, a chant dodaje mu tylko uroku ;)
Świetnie wypadła Hathaway - gra niesamowicie lekko i naturalnie, ma bardzo fajne kwestie i ogólnie ciężko się w jej kwestii do czegoś przyczepić. Zawiodła mnie za to bezbarwna rola i postać Marion Cotillard, szczególnie rozwiązanie jej wątku jest mega naciągane, sztuczne i wzięte znikąd. Oprócz tego nie pasuje mi znów to bezpłciowe jak w TDK Gotham (realizm realizmem, ale w BB jakoś się dało) i parę rzeczy w okolicach początku drugiej połowy filmu, ale nie chcę Wam spoilerować. Całe szczęście ostateczne zakończenie wypada świetnie, za co brawo dla Nolana.
Póki co nie wiem, jak ustawić w kolejności od najlepszego do najgorszego Batmany Nolana, bo każdy coś w sobie ma - BB niesamowitą atmosferę + bardzo lubię Scarecrowa, TDK genialnego, fenomenalnego Jokera, a TDKR świetnych Bane'a i Catwoman oraz parę innych rzeczy, ale muszę ochłonąć :)

Na chwilę obecną z muzyki w filmie jestem zadowolony, płyta czeka na drugi odsłuch - pierwszy był przed filmem :)
Ostatnio zmieniony pt lip 27, 2012 15:28 pm przez Dexter, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#714 Post autor: Dexter » pt lip 27, 2012 15:16 pm

hp_gof pisze: - sala nie była wypełniona po brzegi, ilość ludzi była jak na normalnym seansie, a i tak nie mieliby szans przeszkadzać, bo film był tak głośny, że zagłuszał wszystko. Dosłownie CHOLERNIE GŁOŚNY. A w trakcie sceny prologu, który wszyscy tak dobrze znamy, basy dudniły do tego stopnia, że trzęsły się fotele (nie żartuję!) i przez chwilę zastanawiałem się, czy to kino nie ma jakichś dodatkowych opcji multiaktywnych, bo wrażenie było jakbyśmy osobiście uczestniczyli w katastrofie samolotu. Więc nie krępujcie się przynieść zatyczek do uszu etc :D
Prolog w IMAXie to jest coś absolutnie zajebistego. Jest CHOLERNIE GŁOŚNO, ale JAK TO SIĘ OGLĄDA!!! Pierwsze kilka minut to nieustanne wbicie w fotel :D
Ja chcę jeszcze raz! :)

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#715 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 15:24 pm

Ja lepiej słyszałem muzykę w Mrocznym Rycerzu. Tutaj zwrócił moją uwagę jedynie chant i motyw Bane'a, który w filmie ma ogromną moc!!! oraz motyw Batmana oczywiście. Reszta to (nie)stety? głośna łupanka. Jest to niewątpliwie film, który będzie dzielić. Zgadzam się z Dexterem, Marion Cotillard jako aktorka zatrzymała się w miejscu. Nic aktorsko nie wnosi, w przeciwieństwie do Anne Hathaway, która dosłownie w ciągu kilku sekund potrafi przemienić się z delikatnej, zahukanej panieneczki w pewną siebie, seksowną, silną kobietę-włamywaczkę. Rewelacja!
PS. Dexter, dostałeś plakat? W którym mieście byłeś?

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#716 Post autor: Dexter » pt lip 27, 2012 15:37 pm

hp_gof pisze:Ja lepiej słyszałem muzykę w Mrocznym Rycerzu. Tutaj zwrócił moją uwagę jedynie chant i motyw Bane'a, który w filmie ma ogromną moc!!! oraz motyw Batmana oczywiście.
Powtarzałem wczoraj i przedwczoraj BB i TDK i o ile BB muzycznie wypada świetnie, o tyle TDK w drugiej połowie nadal trochę mnie rozczarowuje. To nie znaczy, że jest źle, ma swoje momenty, jak temat Jokera i oczywiście Batmana, ale potencjał w tym filmie na muzykę jest o wiele większy.
Reszta to (nie)stety? głośna łupanka.
Może przesadzam z reakcją, bo jestem zachwycony IMAXem, ale nie odczuwałem tej agresji muzyki na takiej zasadzie, jak w Sherlocku 2, który jest dla mnie jedną z najgorszych prac w karierze Zimmera. A te momenty, gdy muzyka przejmowała pierwszy plan, naprawdę wbiły mnie w glebę :)
Marion Cotillard jako aktorka zatrzymała się w miejscu.
Amen.
Nic aktorsko nie wnosi, w przeciwieństwie do Anne Hathaway, która dosłownie w ciągu kilku sekund potrafi przemienić się z delikatnej, zahukanej panieneczki w pewną siebie, seksowną, silną kobietę-włamywaczkę. Rewelacja!
Co do Hathaway to zgadzam się całkowicie, po niej widać, że jej się chce, że ma pomysł na rolę, że się w tej roli przede wszystkim znakomicie czuje. Świetny występ, a pamiętam, jakie było jęczenie, kiedy ogłoszono, że to ona będzie Catwoman.
PS. Dexter, dostałeś plakat? W którym mieście byłeś?
Byłem w Katowicach, niestety nic nie dostałem :( Więc strzelam, że Ty byłeś w stolicy? Duży ten plakat?

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60198
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#717 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 15:43 pm

hp_gof pisze:I tutaj w gruzach po raz kolejny legnie teoria Adama, która polega na czerpaniu przyjemności wyłącznie z odsłuchu płyty. Słynne już słowa "Deshi Basara" są esencją tego filmu i są silnie zakorzenione w filmie i całe to 'brzmienie', którego szukał Hans tkwi właśnie w filmie. I udało mu się stworzyć to surowe apokaliptyczne niemal (może trochę przesadzam) brzmienie.
no i? muza świetnie się sprawdza w filmie, a i muza na płycie jest świetna. surowe apokaliptyczne brzmienie jest też na płycie, deszi bara jest na płycie, więc nie ma problemu i "moja teoria" (to nie moja teoria, tylko mój prywatny sposób postrzegania, z którego nie robię wyroczni i nie zmuszam wszystkich do takiej samej postawy) dalej ma rację bytu - dobra muza na płycie jest dobrą muzą na płycie. a w filmie może być ona tylko i wyłącznie jeszcze lepszą lub słabszą - czyli szanse 50 na 50.

tylko że dla samej płyty słuchanej wcześniej to nie ma absolutnie znaczenia i mieć nie będzie żadnego. film swoją dorgą, płyta swoją drogą. stąd "moja teoria" nie lega w gruzach i nigdy nie legnie.

ja idę wieczorem.
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#718 Post autor: Dexter » pt lip 27, 2012 15:50 pm

A, i jeszcze jedno: uwielbiam ten motyw pojawiający się na początku każdej części, który imituje dźwięk peleryny (albo to jest peleryna? nie wiem :D). Wyłapałem go też kilkukrotnie podczas seansu i specjalnie czekałem też do samiuteńkiego końca napisów, żeby jeszcze raz go usłyszeć ;)

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#719 Post autor: Agent » pt lip 27, 2012 15:56 pm

Film mi się podobał :) ma wiele zalet ale tez i wad :)
Najbardziej mnie urzekl motyw detektywistyczny Batmana z samego początku filmu (mysle, ze lepszy i taki bardziej "batmanowy" od tego z TDK, w ktorym badał rodzaj broni na podstawie kuli z karabinka snajperskiego). Nie bede sie rozpisywal za mocno, aby nie spoilerowac i niszczyc zabawy innym forumowiczom :)
Postac Bane`a i Catwoman zostaly dobrze rozpisane, no moze poza koncowka filmu jesli chodzi o Zgube ;)
Koncowka filmu ma wiele zwrotow akcji co mi sie osobiscie podobalo :)
No i jest slawna scena z Banem z komiksu knightfall :)
Powrot do formy bruce`a fajnie ukazany, szkoda tylko, ze tak niewiele czasu ekranowego temu poswiecili, szczerzemowiac wiecej treningu bym chcial zobaczyc w tych sekwencjach (no i swietny powrot postaci z jednej z poprzednich czesci przy tym ;) ).
Muzyka Zimmera nie wybija sie za mocno w filmie niestety, nie czuc tej epickosci (ktora nalezy sie postaci Batmana no i samym filmom o tym bohaterze). Pewnie to przez zbyt duza ilosc synthow i elektroniki. Zawiodl mnie mocno brak muzyki (motywu muzycznego) przy pierwszym staciu Batmana z Banem (az prosilo sie o motyw zapadajacy dlugo w pamieci). Dodatkowo choreografia walk albo zostala slabo zmontowana albo po prostu zostala zle zaaranzowana (szczegolnie w starciach Bane vs Batman).
Po filmie moge stwierdzic, ze ten chant bane`a bardziej pasuje do postaci batmana niz do bane`a - ale to juz sami zobaczycie na filmie dlaczego :)

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14481
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#720 Post autor: lis23 » pt lip 27, 2012 16:01 pm

Ja nie oglądałem jeszcze filmu ale mogę się podzielić póki co tym, co mi się w wizji Batmana wysnutej przez Nolana i spółkę nie podoba - zresztą, już o tym pisałem

Nolan odarł postać Mrocznego Rycerza z jego tajemniczości, mroczności, symbolizmu, odebrał mu wszystkie atuty, które uczyniły z niego symbol - oczywiście, w zamian dostajemy pogłębioną psychikę bohatera / bohaterów ale tracimy za to coś co jest integralną częścią wizerunku tej postaci - Nolan stawia na realizm ale w ten sposób gubi gdzieś umowność, która powinna towarzyszyć ekranizacji komiksu, poza tym, umówmy się, ten cały " realizm " wcale aż tak realny nie jest ( maszyna do odparowywania wody, itp. ), Nolan tak bardzo stara się wszystko urealnić i pokazać działanie oraz genezę każdego gadgetu, że popada w tym w pompatyzm i śmieszność - za dużo wiemy o Batmanie, o jego sprzętach, zabawkach, przez co cała postać traci swój mistyczny i symboliczny wydźwięk, nie jest już Mrocznym Rycerzem, symbolem, jest po prostu gościem w gumowym stroju nietoperza.
Wielu chwali Nolana za konsekwencje w budowaniu swojego świata i swojej historii ale dla mnie nie jest On konsekwentny, zwłaszcza gdy porówna się BB z TDK: otóż, TDK jest ZUPEŁNIE INNY niż BB
o ile w BB mamy Batmana jako główną oś napędową, mamy Batmana, który znika podczas rozmowy z Gordonem, Batmana, który czai się na swoich wrogów, działa, atakuje z zaskoczenia, z ukrycia, jest po prostu Batmanem, to w TDK jest już postacią bezbarwną, mało wyrazistą, nie działa z ukrycia, nie jest postacią tajemniczą i nieodgadnioną, jest zbyt namacalny, tak, ów realizm jest za razem zaletą jak i wielka wadą filmów Nolana, gdyż moim zdaniem powinna być równowaga pomiędzy realizmem a komiksową umownością, tutaj tej równowagi brak a realizm objawia się pod postacią patosu w ogromnym stężeniu.
Kolejną rzeczą jest postrzegania Batmana przez mieszkańców Gotham, nie ma tu zbyt wielu scen w których Batman buduje swój wizerunek, tworzy swoją legendę, no może poza fragmentem BB, jak już pisałem, Batman jest tu odarty z symbolizmu i tajemnicy, nie za bardzo mi się to podoba i uważam, ze Nolan po prostu przesadził, przeciągnął linę, nie potrafił znaleźć równowagi, uznając, że Batman jest może ok ale jego uniwersum już nie - kolejna sprawą i kwestią braku konsekwencji u Nolana jest Gotham City: o ile w BB mamy normalne miasto, pełne strzelistych wieżowców i ulic, to mamy też świetną wyspę Narrows i Arkham, które tworzą kontrast dla reszty Gotham - to w TDK mamy już tylko strzeliste wieżowce i nic więcej, żadnego kontrastu, nic, zwyczajne miasto - szkoda, że Nolan zmarnował potencjał tkwiący w tych innych częściach, zakamarkach Gotham, byłby to świetny oddech dla filmu, którego większość akcji toczy się w biznesowej części miasta
to są moje największe zarzuty wobec Nolanowskiej wizji Batmana i czytając recki i opinie o TDKR utwierdzam się w przekonaniu, że TDKR bliżej jest to TDK, niż do BB, a szkoda ...
Aha, jeszcze jedno - o tym, że Nolan całkowicie ignoruje komiksowe uniwersum Batmana świadczy też to, że w TRDKR NIE MAMY żadnej Catwoman, jest tylko Selina.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

ODPOWIEDZ