Ja planuję się wybrać do kina na "Immortals", tym samym obadam tę muzykę w filmie. A potem dokładnie przesłucham soundtrack. Bardzo jestem ciekaw jak sobie Morris poradził poza serialami.
IMMORTALS - Trevor Morris
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35177
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Wiem jak to jest i wcale Ci się nie dziwię. Ja też nie moge się za nic innego poważnie zabrać, kiedy mam najnowszą płytę Johna Williamsa.
Ale sądzę, że mimo Johna Williamsa, pewnie uda nam się trochę wygospodarować czasu, dla innych płyt.
Ja planuję się wybrać do kina na "Immortals", tym samym obadam tę muzykę w filmie. A potem dokładnie przesłucham soundtrack. Bardzo jestem ciekaw jak sobie Morris poradził poza serialami.
Ja planuję się wybrać do kina na "Immortals", tym samym obadam tę muzykę w filmie. A potem dokładnie przesłucham soundtrack. Bardzo jestem ciekaw jak sobie Morris poradził poza serialami.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10527
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Poczekam jednak na płytkę.Mystery Man pisze:Cały tydzień jest do przesłuchania na music.me, ale jakoś mnie jeszcze nie wzięło by odpalić jakiś kawałekTomasz Goska pisze:Wygląda zachęcająco. Płytka już leci od Sony, więc jutro zapewne wyrażę swoją opinię.

Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Tak jak pisałem wcześniej, może w czasach "God of War" robiło by to jakieś wrażenie, ale obecnie to raczej nuda i sztampa. Coś na poziomie Clasha, acz Djawadi miał fajny temat, nie uciekał się tak do trailerowatej łupanki "(Witness Hell") i mógł się pochwalić paroma przebojowymi i w miarę oryginalnymi trackami, do których można było wracać ("Scorpiox", "Release The Kraken"). Ogólnie antyczna Grecja przedstawiona jest w obu przypadkach podobnymi środkami. Choć może nie ma tu zbędnego underscoru i słucha się płynniej (jest niemal, że pół godziny krócej), ale z samego odsłuchu za wiele się nie wynosi. Wielu ciekawych momentów odmówić Morrisowi nie można, a to krzyknie gromko chór, a to mocniej zabrzmi blacha czy zagra coś etnicznie, ale to wszystko jakoś w tym przypadku absolutnie mnie nie grzeje. Za mało oryginalną (pojechanie w "Immortal Combat" i "Sky Fight / End Credits" po Aniołach i Demonach), acz efektowniejszą końcówkę (poza wymienionymi wcześniej utworami , ładne "Do Not Forsake Mankind" i "Apotheosis") 2.5 można dać.
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
niezłe jaja
Morris się ośmielił nie podziękować Hansowi w creditsach w ksiązeczce 
NO CD = NO SALE
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Może sam Zimmer mu mówił, żeby sobie darował? Podziękowania dla "guru" przy słabej płycie to trochę uwłacza. 
"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Pewnie za to, że mógł tak rżnąć z AniołówAdam pisze:niezłe jajaMorris się ośmielił nie podziękować Hansowi w creditsach w ksiązeczce
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10527
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Niestety mieliście rację.
2 przesłuchania i szału wielkiego nie zrobiła na mnie ta kompozycja. Może ma ona epicki wymiar, może ładnie to wszysto prezentuje się w filmie (nie wiem, we wtorek idę do kina, to się przekonam), ale gdzieś trąci anonimem słuchając niej. Jawne nawiązania do Aniołów i Demonów, do Króla Artura no i stylistyka mocno pretensjonalna czasami.
Rozrywka to jest - znacznie lepsza niż tegoroczny Conan, czy też zeszłoroczne Starcie Tytanów. Jest czasami na czym ucho zawiesić, ale więcej niż 3/5 ode mnie nie dostanie.
2 przesłuchania i szału wielkiego nie zrobiła na mnie ta kompozycja. Może ma ona epicki wymiar, może ładnie to wszysto prezentuje się w filmie (nie wiem, we wtorek idę do kina, to się przekonam), ale gdzieś trąci anonimem słuchając niej. Jawne nawiązania do Aniołów i Demonów, do Króla Artura no i stylistyka mocno pretensjonalna czasami.
Rozrywka to jest - znacznie lepsza niż tegoroczny Conan, czy też zeszłoroczne Starcie Tytanów. Jest czasami na czym ucho zawiesić, ale więcej niż 3/5 ode mnie nie dostanie.

Re: IMMORTALS - Trevor Morris
http://www.soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=1011
przesłuchałem tego i kolejna padlina
Jabło przy tym to geniusz.
przesłuchałem tego i kolejna padlina
NO CD = NO SALE
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Słabe to, ale też bez przesady. Do Batesa czy Haslingera poziomem ścierwowatości nie dosięga. Przynajmniej brzmienie ma jako takie. Co nie zmienia faktu, że zważywszy na liczne zżyny jest to score na 2, góra 2,5.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10527
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
2,5-3/5 jest myślę najsprawiedliwszą oceną. Bo technicznie score nie kiksuje jak inne porównywane tutaj ścierwa.Koper pisze:Słabe to, ale też bez przesady. Do Batesa czy Haslingera poziomem ścierwowatości nie dosięga. Przynajmniej brzmienie ma jako takie. Co nie zmienia faktu, że zważywszy na liczne zżyny jest to score na 2, góra 2,5.
Kilka utworów akcji naprawdę wciąga. I co z tego, że Morris rżnie Zimmera jak tanią dziwkę. Robi to przynajmniej z większą klasą aniżeli Bates.
Jeszcze filmu nie widziałem, ale jak tylko obejrzę, na pewno coś napiszę o tej ścieżce

Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Zobaczyłem i już zapomniałem. Do jednorazowego obejrzenia. Brutalnie, bez większych sentymentów. O dziwo na plus zapisuje się Frieda Pinto, nawet się rozbiera (pokazuje nam pupcię i kawałek cycuszka), choć może to nie ona tylko modelka-dublerka. John Hurt wyraźnie jest już zmęczony życiem i robienie z niego na siłę Obi-Wan-Kenobiego-Sir-Alec-Guinessa jest tylko parodią. Muzyka Morrisa jest lepszą kalką "300" Batesa, zdecydowanie wolę tej pracy słuchać niż Tylera. Pod koniec mamy słynne incepcyjne, pierdziawki. Od czasu do czasu do scoru można wracać, nie boli po tym głowa, a i ciekawą nutkę sporadycznie usłyszymy.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10527
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Już po seansie.
Powiem szczerze, że mocno się zdziwiłem. Po waszych bardzo surowych opiniach spodziewałem się bardzo słabej relacji na linii obraz-muzyka. A tu proszę - pozytywne zaskoczenie.
Muzyka jest tam gdzie być powinna i w stylu, w jakim powinna być zrobiona.
Szczerze.. Jeżeli ktoś liczył, że do tego typu filmu da się zrobić coś niezapomnianego, to chyba mu się coś w głowie poprzestawiało. W filmie działać ma przede wszystkim strona wizualna - bezpardonowe bijatyki oraz klimatyczna sceneria. Muzyka to tylko tło podpowiadające, że coś w danym momencie ma się dziać, bądź się dzieje. Pod tym względem Morris spisał się przyzwoicie. Choć jest kilka scen, gdzie wieje tandetą i brakiem pomysłu (np. śmierć matki Tezeusza).
Element akcji raczej mnie ukontentował. Mógł to być bezpłciowy, ilustracyjny Bates, ale otrzymaliśmy w zamian bardzo dobrze ogarniętą technicznie kalkę Zimmera. Można? Można!
Ocena za muzykę w filmie (pomimo wszystkich ułomności, jakimi cechuje się twór Morrisa) to 3!
Recenzja na dniach.
Powiem szczerze, że mocno się zdziwiłem. Po waszych bardzo surowych opiniach spodziewałem się bardzo słabej relacji na linii obraz-muzyka. A tu proszę - pozytywne zaskoczenie.
Muzyka jest tam gdzie być powinna i w stylu, w jakim powinna być zrobiona.
Szczerze.. Jeżeli ktoś liczył, że do tego typu filmu da się zrobić coś niezapomnianego, to chyba mu się coś w głowie poprzestawiało. W filmie działać ma przede wszystkim strona wizualna - bezpardonowe bijatyki oraz klimatyczna sceneria. Muzyka to tylko tło podpowiadające, że coś w danym momencie ma się dziać, bądź się dzieje. Pod tym względem Morris spisał się przyzwoicie. Choć jest kilka scen, gdzie wieje tandetą i brakiem pomysłu (np. śmierć matki Tezeusza).
Element akcji raczej mnie ukontentował. Mógł to być bezpłciowy, ilustracyjny Bates, ale otrzymaliśmy w zamian bardzo dobrze ogarniętą technicznie kalkę Zimmera. Można? Można!
Ocena za muzykę w filmie (pomimo wszystkich ułomności, jakimi cechuje się twór Morrisa) to 3!
Recenzja na dniach.
Ostatnio zmieniony pn lis 14, 2011 20:17 pm przez Ghostek, łącznie zmieniany 1 raz.

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
A myślałem, że to wystarcza na 5.Tomasz Goska pisze:Muzyka jest tam gdzie być powinna i w stylu, w jakim powinna być zrobiona.(...) Ocena za muzykę w filmie (pomimo wszystkich ułomności, jakimi cechuje się twór Morrisa) to 3!
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26609
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IMMORTALS - Trevor Morris
Goska ewoluuje w ocenach 
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński