
Your Highness - Steve Jablonsky
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26606
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
gimnazjalista 
			
			
									
									
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
						- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9384
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Al dente to sposób przyrządzania akuratAdam Krysiński pisze:ale "naprawdę aldente" oznacza chyba "naprawdę przepyszne"czyli jest "naprawdę przepyszny natychmiast święty". nie może być taki przydomek?
 Wychodzi ci Ennio "Naprawdę nie za twardy nie za miękki od razu święty" Morricone
 Wychodzi ci Ennio "Naprawdę nie za twardy nie za miękki od razu święty" Morricone 
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35122
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- 
				bladerunner
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
ej weź nie obrażaj Ennia co, Tylera se lepiej wklej 
			
			
									
									
						
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26606
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Tylera nie trzeba. On zawsze wygląda jak wklejony. 
			
			
									
									
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
						Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Wawrzyniec tak tu nakręcał, a tu taki gniot wyszedł. Pierwsze utwory zwiastowały fajną przygodę, przyjemny temacik, niezły klimacik, ale muzyka niestety nie poszła tą drogą i pogrążyła się w pseudo brzmieniu rzędu Batesa czy Djawadiego. W sumie nie chce mi się już nic pisać, dodam tylko, że muzyka jest ogłupiająca, brzmienie fatalne!, a fajniejsze utwory można policzyć  na palcach jednej ręki. Jedynie folkowe granie wypada tutaj jako tako.
			
			
									
									
						Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Nie mów, że spodziewałeś się czegoś innego po Steve'ie J. ?  Przecież ten facet od czasów "Steamboya" niczego dobrego nie napisał, tak naprawdę to jego jedyna godna uwagi praca w całej karierze. Najlepsze jest to, jak co niektórzy koledzy się tu nakręcają na niektóre score'y czy wykonawców, które z dużą przewidywalnością można na starcie określić jako kupy i na końcu...i tak wychodzi kupa
 Przecież ten facet od czasów "Steamboya" niczego dobrego nie napisał, tak naprawdę to jego jedyna godna uwagi praca w całej karierze. Najlepsze jest to, jak co niektórzy koledzy się tu nakręcają na niektóre score'y czy wykonawców, które z dużą przewidywalnością można na starcie określić jako kupy i na końcu...i tak wychodzi kupa   Brawa jednak za odwagę w przesłuchaniu i dzięki za przestrogę
 Brawa jednak za odwagę w przesłuchaniu i dzięki za przestrogę  
   
 Dobra, ale już nic więcej nie piszę, bo mnie tu zlinczują za pastwienie się nad gniotowatym kompozytorem w imię dzisiejszej szeroko pojętej (albo i niepojętej) tolerancji
 Dobra, ale już nic więcej nie piszę, bo mnie tu zlinczują za pastwienie się nad gniotowatym kompozytorem w imię dzisiejszej szeroko pojętej (albo i niepojętej) tolerancji 
			
			
									
									 Przecież ten facet od czasów "Steamboya" niczego dobrego nie napisał, tak naprawdę to jego jedyna godna uwagi praca w całej karierze. Najlepsze jest to, jak co niektórzy koledzy się tu nakręcają na niektóre score'y czy wykonawców, które z dużą przewidywalnością można na starcie określić jako kupy i na końcu...i tak wychodzi kupa
 Przecież ten facet od czasów "Steamboya" niczego dobrego nie napisał, tak naprawdę to jego jedyna godna uwagi praca w całej karierze. Najlepsze jest to, jak co niektórzy koledzy się tu nakręcają na niektóre score'y czy wykonawców, które z dużą przewidywalnością można na starcie określić jako kupy i na końcu...i tak wychodzi kupa   Brawa jednak za odwagę w przesłuchaniu i dzięki za przestrogę
 Brawa jednak za odwagę w przesłuchaniu i dzięki za przestrogę  
   To oksymoron, biorąc pod uwagę postać tego kompozytoraMystery Man pisze:Pierwsze utwory zwiastowały fajną przygodę
 Dobra, ale już nic więcej nie piszę, bo mnie tu zlinczują za pastwienie się nad gniotowatym kompozytorem w imię dzisiejszej szeroko pojętej (albo i niepojętej) tolerancji
 Dobra, ale już nic więcej nie piszę, bo mnie tu zlinczują za pastwienie się nad gniotowatym kompozytorem w imię dzisiejszej szeroko pojętej (albo i niepojętej) tolerancji 

- 
				bladerunner
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Po co te aluzje ?Wiesz co Tomek wyglądasz mi na bardziej kulturalnego człowieka  . Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW  czy  nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).
 . Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW  czy  nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).
			
			
									
									
						 . Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW  czy  nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).
 . Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW  czy  nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).Re: Your Highness - Steve Jablonsky
Ale pierwsze 3 utwory są naprawdę fajne, tyle, że później czeka nas jeszcze 21Tomek pisze:To oksymoron, biorąc pod uwagę postać tego kompozytoraDobra, ale już nic więcej nie piszę, bo mnie tu zlinczują za pastwienie się nad gniotowatym kompozytorem w imię dzisiejszej szeroko pojętej (albo i niepojętej) tolerancji
 a tam brzmienia Piratów, Dark Knighta, Iron Mana, Transów, 300, Clash of the Titans, a to wszystko z nudnym chórem, "orkiestrą" i biedną elektroniką, pozującą czasami jakby na "Legend" Goldsmitha
 a tam brzmienia Piratów, Dark Knighta, Iron Mana, Transów, 300, Clash of the Titans, a to wszystko z nudnym chórem, "orkiestrą" i biedną elektroniką, pozującą czasami jakby na "Legend" Goldsmitha   
 Cóż, trzeba czekać na trzecie Transy

No co, przecież się nie pastwiłPo co te aluzje ?Wiesz co Tomek wyglądasz mi na bardziej kulturalnego człowieka. Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW czy nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).

Re: Your Highness - Steve Jablonsky
A gdzie ja szkaluję tu HGW czy Beltramiego ???bladerunner pisze:Po co te aluzje ?Wiesz co Tomek wyglądasz mi na bardziej kulturalnego człowieka. Czy aż tak ciężko jest uszanować czasami zdanie takich odmieńców forumowych jak Bladu, któremu podoba się HGW czy nawet np Nadszyszkownika ( Beltrami) ( wybacz się Tobą podpieram).
 Beltramiego lubię - nawet o tym nie wiesz
 Beltramiego lubię - nawet o tym nie wiesz   
   
 HGW cenię za parę prac, ale od czasu gdy w każdym temacie tego forum można wpaść na niekończące się posty o HGW, jedyne co pozostaje to sobie założyć awatara takiego jak Turek.
Życzę wytrwałości w czekaniu (i słuchaniu)Mystery Man pisze:Cóż, trzeba czekać na trzecie Transy


- 
				bladerunner
Re: Your Highness - Steve Jablonsky
a ja się nie zgadzam Jabło daję radę ! Lepiej mi się tego słuchało od Ironclanda pierwsze trzy utwory naprawdę w porządku; są przyjemne zwłaszcza wokal IzabelMystery Man pisze:Wawrzyniec tak tu nakręcał, a tu taki gniot wyszedł. Pierwsze utwory zwiastowały fajną przygodę, przyjemny temacik, niezły klimacik, ale muzyka niestety nie poszła tą drogą i pogrążyła się w pseudo brzmieniu rzędu Batesa czy Djawadiego. W sumie nie chce mi się już nic pisać, dodam tylko, że muzyka jest ogłupiająca, brzmienie fatalne!, a fajniejsze utwory można policzyć na palcach jednej ręki. Jedynie folkowe granie wypada tutaj jako tako.
 . Tak jak mówisz, później muzyka stoczyła na dziwne tory, trochę za dużo elektroniki, choć lubię takie ''Mean Knights And Horsies O' My'' ,całość zdecydowanie za długa, za dużo tych krótkich utworów i underscoru'' Labyrinths  and Humps'' .  W miarę zagłębiania się score wychodzą również na jaw braki techniczne, które Jabło stara się ukrywać, i często mu się tu udaje. Sporo kopii o  oprócz tych o których wspomniałeś udało mi się znaleźć  kopię  Black Blade - Two Steps From Hell w  utworze ''Muldiss Darton..''
 . Tak jak mówisz, później muzyka stoczyła na dziwne tory, trochę za dużo elektroniki, choć lubię takie ''Mean Knights And Horsies O' My'' ,całość zdecydowanie za długa, za dużo tych krótkich utworów i underscoru'' Labyrinths  and Humps'' .  W miarę zagłębiania się score wychodzą również na jaw braki techniczne, które Jabło stara się ukrywać, i często mu się tu udaje. Sporo kopii o  oprócz tych o których wspomniałeś udało mi się znaleźć  kopię  Black Blade - Two Steps From Hell w  utworze ''Muldiss Darton..''  . Nie przesadzałbym jak Myster, że to gniot.  Niech będzie 3/5 , cholercia gdyby krążek był krótszy pomyślałbym o czymś więcej, tak czy  siak warto posłuchać, choćby dla 3 pierwszych utworów. Może to dziwnie zabrzmi, ale  To jedna z najlepszych rzeczy, które słyszałem w muzyce filmowej od początku roku. Coś wpada w ucho, można sobie nóżką przynajmniej potupać .  To tylko uwidacznia, że bidna ta filmówka bidna strasznie
  . Nie przesadzałbym jak Myster, że to gniot.  Niech będzie 3/5 , cholercia gdyby krążek był krótszy pomyślałbym o czymś więcej, tak czy  siak warto posłuchać, choćby dla 3 pierwszych utworów. Może to dziwnie zabrzmi, ale  To jedna z najlepszych rzeczy, które słyszałem w muzyce filmowej od początku roku. Coś wpada w ucho, można sobie nóżką przynajmniej potupać .  To tylko uwidacznia, że bidna ta filmówka bidna strasznie  .   Umiarkowanie polecam
.   Umiarkowanie polecam  .
.
					Ostatnio zmieniony śr mar 30, 2011 14:45 pm przez bladerunner, łącznie zmieniany 1 raz.
									
			
									
						









