Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#106 Post autor: Marek Łach » ndz mar 30, 2014 01:02 am

W moim przypadku humor Andersona zadziałał idealnie, w zasadzie śmiałem się od pierwszej do ostatniej minuty filmu. :)

Co do score, to po pierwszym kontakcie powiedziałbym tak: to nie jest ścieżka wybitnych utworów czy powalających fragmentów (i jako taka pewnie nie znajdzie uznania wśród słuchaczy, dla których ważne są "galowe", rozpoznawalne i pamiętne utwory/koncertówki), to jest ścieżka którą trzeba oceniać całościowo. Wtedy widzi się, jak mistrzowsko Anderson i Desplat rozplanowali sobie muzyczny wizerunek filmu i z jaką podziwu godną konsekwencją swój zamysł zrealizowali. Gdyby oceniać score w filmie epizodycznie, scena po scenie, to pewnie zasługiwałby na 4/5, bo ta muzyka "nie kradnie show": jest raczej takim tętniącym, trochę podskórnym pulsem Zubrovki. Ale po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że właśnie za to zasługuje ona na maksa (w filmie) - bo jest nierozerwalnie związana z wizualną kreacją Andersona i równie dla niej ważna, co wysmakowane kadry filmu. Powiedziałbym nawet, że w dużym stopniu dzięki Desplatowi właśnie Zubrovka żyje i tętni emocjami! :)

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#107 Post autor: hp_gof » ndz mar 30, 2014 09:12 am

DanielosVK pisze:Wielce. Najwyraźniej fanboyizm gofa i jego jaranie się 24h na dobę zwróciły się przeciwko niemu. ;)
Niekoniecznie. Bardziej zwaliłbym to na przeziębienie i lekkie przyćpanie lekami. Plus inne wydarzenia z tego tygodnia, które wpłynęły na mój nastrój. To też nie jest tak, że ja się nie wiadomo jak jarałem tym filmem, bo w gruncie rzeczy aż tak wielu materiałów dostępnych nie było. Owszem, score znam na pamięć, tak jak większość score'ów, których słucham przed większością seansów. Po prostu może miałem troszeczkę inne wyobrażenie na temat filmu i wykorzystania muzyki niż to się ostatecznie odbyło. Ja w przypadku większości filmów mam tak, że już po pierwszej scenie wiem, że film mi się albo mega spodoba, albo będzie średni. Tutaj, jak zaczęło się taką gadaniną narracyjną czułem, że nie takiej konwencji się spodziewałem i że to nie będzie to.
Co do muzyki, to nie jest tak, że ta muzyka w filmie jest zła, albo źle użyta. Bo to co ja pisałem, a co zacytował Wawrzyniec i zestawił ze słowami Marka, to jest prawda - wiele utworów jest wplecionych w dialogi i jest ona lekko wycofana; oczywiście nadal podskórnie działa na widza i kreuje żubrówkowy nastrój, ale jest to bardziej oddziaływanie na bazie różnych dźwięków, a nie konkretnie słyszalnych motywów. A ja mam tak, że lubię wszystko dokładnie słyszeć na pierwszym planie :P Więc to co powiedział Marek o oddziaływaniu muzyki w filmie wcale nie wyklucza tego, co powiedziałem ja. Oczywiście to też jest tak, że ja już się mocno osłuchałem ze scorem i to zaskoczenie i podniecenie, które towarzyszyło mi pierwszym odsłuchom nieco już wygasło. Aczkolwiek organy w tym filmie dawały chyba najwięcej czadu i podkreślały złowieszczy nastrój niektórych miejsc i przede wszystkim postaci.
Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że w trakcie seansu wiele osób się śmiało na sali, a ja do końca nie wiedziałem z czego się śmieją :P Czasami śmiali się jak się pojawiła tylko jakaś postać - np. Edward Norton albo Bill Murray, śmiali się oczywiście z przekleństw, które były fantastycznie przetłumaczone :mrgreen: W oryginale używali generalnie cały czas słowa na "f", po polsku natomiast leciały różnorodne sformułowania :P To z psem szczególnie mi się podobało ;) Generalnie miałem wrażenie, że na sali albo było dużo fanów Andersona łapiących na każdym kroku ten klimat albo sobie strzelili setkę przed seansem i wariowali ze śmiechu :P Albo ja jestem jakiś dziwny i przytłumiony :mrgreen: Chyba za jakiś czas będę musiał się wybrać raz jeszcze do kina :P A Godzillę omijam szerokim łukiem :mrgreen: Moje postanowienie wielkopostne od dzisiaj do maja :P

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#108 Post autor: DanielosVK » ndz mar 30, 2014 12:13 pm

hp_gof pisze:Niekoniecznie. Bardziej zwaliłbym to na przeziębienie i lekkie przyćpanie lekami. Plus inne wydarzenia z tego tygodnia, które wpłynęły na mój nastrój.
A więc syndrom kobiety. Też ładnie. :P
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Templar

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#109 Post autor: Templar » ndz mar 30, 2014 14:40 pm

Mnie w filmie rozwaliła scena z kotem i ta pierwsza reakcja Goldbluma :D A z tych wtrąceń przekleństw to poza genialnymi Finnesa to jeszcze świetna była reakcja Brody'ego jak zauważył brak obrazu i jego "Holy fuck" :mrgreen: Ja tak jak Marek śmiałem się od pierwszej do ostatniej minuty filmu ;)

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#110 Post autor: hp_gof » ndz mar 30, 2014 14:59 pm

Tia, scena z kotem świetna. Była już w jakichś spotach, zwiastunach czy reportażach. W ogóle postać Joplinga jest niesamowita - te wszystkie ujęcia, jak pokazują jego sylwetkę w oddali ze złowieszczym uśmieszkiem i świecącymi kłami :mrgreen: I sporo zabijania. Od koleżanki usłyszałem, że to taki "lukrowany Tarantino" :P
Chciałem jeszcze podnieść kwestię, czy na płycie jest cały materiał z filmu, czy doszło coś nowego. Wydaje mi się, że niektóre utwory w filmie były wydłużane specjalnie pod scenę, więc to akurat nie wnosi nowego materiału. Plus jakiś kawałek albo kawałki był troszeczkę inaczej zaaranżowany, tak że na początku wydawało mi się, że to nowy utwór, a jednak okazało się że nie, bo potem rozpoznałem tę melodię. Ale jakiś dodatkowy materiał chyba też był, tyle że to w dalszym ciągu była "wariacja na temat", więc suma sumarum nic nowego :P W ogóle w oglądaniu filmów uwielbiam też to, że tytuły tracków, które przed seansem nic Ci nie mówią, nagle w trakcie seansu nabierają sensu :mrgreen: np. No-Safe House albo A Dash of Salt itd.
By the way, te organy z Dimitrijem i Agatą to były w drugiej połowie A Troops Barracks, co nie?
PS. Uwielbiam jak wchodzi Kyrie Eleison w Canto :P
PS2. I jeszcze zajebiste są bębny w scenie w pociągu jak Gustave, Zero i konduktor wymieniają się spojrzeniami. Idealna synchronizacja :mrgreen: (Daylight Express to Lutz). W ogóle widać, że muzyka jest bardzo związana z filmem i organicznie wywodzi się z filmu. A to duży plus.
Ostatnio zmieniony ndz mar 30, 2014 15:20 pm przez hp_gof, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#111 Post autor: Marek Łach » ndz mar 30, 2014 15:19 pm

Tak, w "A Troop Barracks".

GBH najpełniej też z trzech prac Desplata dla Andersona eksponuje charakterystyczne dla tego kina "zapętlanie" muzyczne. Duża część tej ścieżki to takie zapętlone frazy, które nadają jej trochę schizofrenicznego, absurdalnego klimatu, jak gdyby wszystko kręciło się w kółko. :) Odbywa się to może kosztem rozbudowanych melodii, bo takich GBH nie posiada, ale to jest właśnie tętno tej muzyki i filmu, coś co dla mnie jest w niej najbardziej charakterystyczne i co wyróżnia ją na tle współczesnej soundtrackowej produkcji.

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#112 Post autor: hp_gof » ndz mar 30, 2014 15:30 pm

Dodatkowo teraz do mnie w pełni dotarło (co było powiedziane dużo wcześniej), że GBH jest naturalnym, muzycznym przedłużeniem Moonrise Kingdom. Zdecydowanie GBH jest bardziej podobne do MK niż do FMF. Podobne instrumentarium, podobny rytm, podobne muzyczny poziom absurdu. Lis był zupełnie inny, bo instrumentarium było "kukiełkowe".
A co do ekspozycji muzyki w filmie, bo muszę sprecyzować: ona była generalnie dobrze wyeksponowana, tylko zależy od utworu: organy i bębny zawsze ładnie się wybijały na pierwszy plan, bo one miały za zadanie podkręcić mocno już pokręconą akcję i uwydatnić absurd danej sceny. Reszta utworów, ta bardziej nastrojowa, miała działać podskórnie, żeby było czuć klimat Żubrówki albo też różnych planów ucieczek, tajemnicy itd. I narzekałem na tę część utworów, aczkolwiek jak widać nie słusznie, bo jest tak jak powinno być. No generalnie widzicie, że zaczynam znowu Olka i Andersona bronić :P A pies to j**** :mrgreen:

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#113 Post autor: Paweł Stroiński » ndz mar 30, 2014 18:22 pm

Tak, muzyka z Grand Budapest Hotel na pewno brzmi lepiej od Festiwalu Muzyki Filmowej :mrgreen:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#114 Post autor: Marek Łach » pn mar 31, 2014 21:49 pm

Kolejna rzecz, która mi się niesamowicie w GBH podoba to fajne połączenie różnych stylistyk. Spójrzmy na te synkopowane rytmy, którymi pulsuje ścieżka: z jednej strony jest skoczne "oompah-oompah" charakterystyczne dla wschodnioeuropejskiego i trochę romskiego folkloru; z drugiej strony synkopy i użyte przez Desplata perkusjonalia to tradycja jazzowa.

I w ten sposób z jednej strony rytm sugeruje lokalny koloryt zakorzeniony w tradycji, a z drugiej sugeruje, że na ekranie rozgrywa się jakieś szachrajstwo, kombinatorstwo (duszna, jazzowa motoryka często w kinie wykorzystywana była dla różnej maści spekulantów, blagierów i półświatka). Dwa oblicza filmu za pomocą samej ścieżki perkusyjnej! :) To świetnie pokazuje, że GBH nie jest tylko profesjonalną imitacją folkloru, ale samodzielną kreacją, która w ciekawy, niecodzienny sposób łączy różne światy i tworzy nową jakość. Tak samo zresztą jest z wizją Andersona - niby jest ona osadzona w klimacie przedwojennej Europy Środkowo-Wschodniej, ale ani przez moment nie ulega wątpliwości, że ten sztafaż Anderson wzbogaca i poszerza swoją autorską kreacją.

Oczywiście dwa ostatnie utwory na płycie to świetne przygrywki, które są wisienką na torcie, ale gdyby cały score brzmiał w ten sposób byłbym pewnie rozczarowany - a tak, mam do czynienia z pracą o wysokich walorach artystycznych i sporej dawce funu. :)

Templar

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#115 Post autor: Templar » pn mar 31, 2014 21:51 pm

Kto robi reckę?

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#116 Post autor: Marek Łach » pn mar 31, 2014 21:54 pm

Paweł. :) Dlatego wszystkie swoje bieżące przemyślenia przelewam tutaj. ;) Btw rytmika GBH ma dodatkowy praktyczny wymiar, bo świetnie się do niej biega. ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#117 Post autor: Wawrzyniec » pn mar 31, 2014 21:56 pm

Marek Łach pisze:Paweł. :)
O_o :shock: To intrygujące, zaskakujące i ciekawe...
#WinaHansa #IStandByDaenerys

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#118 Post autor: hp_gof » pn mar 31, 2014 23:18 pm

Tia, ja też jestem ciekaw co Paweł napisze :P Mam nadzieję, że zaskoczy mnie czymś czego nie wiem :P Ale no pressure :mrgreen: Tylko błagam, nie postaw kolejnej "bezpiecznej czwórki", bo wykituję :roll: Staw 2 albo 3 nawet, tylko to ładnie uzasadnij :P A zresztą, niech Paweł robi co chce :mrgreen:
W ostatnim czasie prześladuje mnie Canto i jego rytm. Z głowy się tego wybić nie da. Tylko że te rozwiązania nie są zbyt oryginalne, bo były w Moonrise Kingdom. Dosłownie to kontynuacja muzyki z tamtego filmu. Co nie zmienia faktu, że GBH jest bardziej rozwinięte w różnych kierunkach, jest produktem pełniejszym. Wawrzek, słuchałeś? Kiedy się wybierasz do kina? Co sądzisz o GBH? Say something!

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#119 Post autor: Wawrzyniec » pn mar 31, 2014 23:22 pm

hp_gof pisze:Wawrzek, słuchałeś? Kiedy się wybierasz do kina? Co sądzisz o GBH? Say something!
Ja chcę iść do kina, nawet jutro bym chciał pójść, ale albo większość moich znajomych już widziała, albo jest zajęta. A samemu nie za bardzo mi się chce iść do kina. :? Plus na dniach też wychodzi "Rio 2", a też nie wiem czy mnie stać na tak częste wizyty w kinie. :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13712
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Alexandre Desplat - The Grand Budapest Hotel

#120 Post autor: Kaonashi » wt kwie 01, 2014 12:55 pm

hp_gof pisze:Tylko błagam, nie postaw kolejnej "bezpiecznej czwórki", bo wykituję :roll: Staw 2 albo 3 nawet, tylko to ładnie uzasadnij :P A zresztą, niech Paweł robi co chce :mrgreen:
No ale na tyle zasługuje :P W każdym razie przede wszystkim oby nie było bezpiecznej jedynki za oryginalność :wink:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

ODPOWIEDZ