Jerry Fielding
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Jerry Fielding
Na początku zastanawiałem się, aby opisać parę soundtracków które przesłuchałem w odpowiednim do tego temacie. Ale po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że trudno mi będzie jednocześnie ocenić muzykę Jerry'ego Fieldinga. Dlatego też napiszę parę swoich spostrzeżeń, w tym o to temacie, w którym na pewno wielu z Adamem na czele nie spodziewało się mnie ujrzeć
Swego czasu, kiedy byłem w westernowym nastroju i słuchałem wszystko co westernowe trafi na mej drodze, zapoznałem się z "The Wild Bunch" choć wiadomo, że to antywestern. I wtedy już usłyszałem i dostrzegłem, jaka to niełatwa muzyka.
Jednak potem kiedy poznałem więcej prac Jerry'ego Fieldinga doszedłem do wniosku, że to jeden z przystępniejszych score'ów Fieldinga, który z czasem udało mi się docenić. Chociaż dalej nie uważam całego zawartego materiału za dobry do słuchania, ale np. takie "Assault on the Train And Escape" robi wrażenie.
Mimo wszystko ja jednak zaliczę się do tej grupy osób, dla których muzyka Fieldinga pozostanie niełatwą i często i ciężką do słuchania. Chyba jednak za bardzo jestem wychowany na Williamsie i jego stylu ilustracji. Przy czym zauważyłem, że wymieniany był tutaj Bernard Herrmann, którego (tutaj wielu zaskoczę) dobrze znam i wysoko cenię i uważam go za zdecydowanie przystępniejszego od Fieldinga. Takie jest moje zdanie.
Nie odmawiam Fieldingowi talentu muzycznego, specyficznego stylu, ale jednak jego muzyka nie jest łatwa. Może też wiele ma do czynienia fakt, kiedy tworzył. Jego ścieżki są przesycone jazzowymi, wręcz funky stylami, za którymi nie przepadam i tak też z przesłuchanych score'ów "The Gauntlet" najmniej mi się podobał, a nawet trochę męczył.
Obok "The Wild Bunch" najbardziej chyba podoba mi się "Bring Me The Head of Alfredo Garcia", głównie za bardzo ładny utwór "Killer's Raphsody". Ale ogólnie całą płytę dobrze się słucha. Scorpio też mi się w miarę dobrze słuchało. Score posiada dobry temat i specyficzny klimat, który mimo swej pewnej jazzowości nie razi mnie tak bardzo jak przy The Gauntlet. "The Killer Elite" może jeszcze nie wystarczająco często przesłuchałem, gdyż po za fragmentami nie mogę się do tej muzyki przekonać.
"The Outlaw Josey Wales" rzeczywiście też zdaje się zaliczać do tych przystępniejszych ścieżek Fieldinga, chociaż też nie zaliczyłbym jej do łatwych i niestety jak dla mnie trochę dłużyzn ma. Choć pewnie główną wadą wydanie a la "Śluby Panieńskie"
Lorenca.
Niestety jeżeli mam wymieniać score Fieldinga, który mnie najbardziej, przepraszam za użycie tego słowa "umęczył" to "Gray Lady Down". Może mając na myśli film z łodzią podwodną oczekuję już pewnego typu muzyki, co też sprawiło, że tak ciężko jest mi się przekonać do muzyki Fieldinga. Jak na razie ten score, obok "The Gauntlet" najmniej mi się podoba.
Oczywiście jestem świadom, że Fielding nie komponował muzyki, aby nam dobrze obierało się przy niej ziemniaki. Dlatego też muzyka ta w większości przypadkach dobrze spisuje się w filmach, budując odpowiednia atmosferę. Chociaż np. znając dobrze filmy Sama Pekinpah, trudno mi powiedzieć, aby ta muzyka jakoś znacząco się w obrazie wybijała. Chociaż pewne głównym jej zadaniem jest tworzeniem odpowiedniego, klimatu, atmosfery, jako takie specyficzne tło. Przy czym, za co pewnie dostanie mi się od miłośników Fieldinga, dla mnie najlepiej zilustrowanym obrazem Sama Pekinpah pozostanie "Pat Garrett i Billy Kid" i choć dla wielu pewnie zabrzmi to jak bluźnierstwo, to ja się cieszę, że w projekcie tym nie został jednak zaangażowany Jerry Fielding i pozostał sam Bob Dylan. Ale to tylko moje zdanie.
Dziękuję za uwagę
Swego czasu, kiedy byłem w westernowym nastroju i słuchałem wszystko co westernowe trafi na mej drodze, zapoznałem się z "The Wild Bunch" choć wiadomo, że to antywestern. I wtedy już usłyszałem i dostrzegłem, jaka to niełatwa muzyka.
Jednak potem kiedy poznałem więcej prac Jerry'ego Fieldinga doszedłem do wniosku, że to jeden z przystępniejszych score'ów Fieldinga, który z czasem udało mi się docenić. Chociaż dalej nie uważam całego zawartego materiału za dobry do słuchania, ale np. takie "Assault on the Train And Escape" robi wrażenie.
Mimo wszystko ja jednak zaliczę się do tej grupy osób, dla których muzyka Fieldinga pozostanie niełatwą i często i ciężką do słuchania. Chyba jednak za bardzo jestem wychowany na Williamsie i jego stylu ilustracji. Przy czym zauważyłem, że wymieniany był tutaj Bernard Herrmann, którego (tutaj wielu zaskoczę) dobrze znam i wysoko cenię i uważam go za zdecydowanie przystępniejszego od Fieldinga. Takie jest moje zdanie.
Nie odmawiam Fieldingowi talentu muzycznego, specyficznego stylu, ale jednak jego muzyka nie jest łatwa. Może też wiele ma do czynienia fakt, kiedy tworzył. Jego ścieżki są przesycone jazzowymi, wręcz funky stylami, za którymi nie przepadam i tak też z przesłuchanych score'ów "The Gauntlet" najmniej mi się podobał, a nawet trochę męczył.
Obok "The Wild Bunch" najbardziej chyba podoba mi się "Bring Me The Head of Alfredo Garcia", głównie za bardzo ładny utwór "Killer's Raphsody". Ale ogólnie całą płytę dobrze się słucha. Scorpio też mi się w miarę dobrze słuchało. Score posiada dobry temat i specyficzny klimat, który mimo swej pewnej jazzowości nie razi mnie tak bardzo jak przy The Gauntlet. "The Killer Elite" może jeszcze nie wystarczająco często przesłuchałem, gdyż po za fragmentami nie mogę się do tej muzyki przekonać.
"The Outlaw Josey Wales" rzeczywiście też zdaje się zaliczać do tych przystępniejszych ścieżek Fieldinga, chociaż też nie zaliczyłbym jej do łatwych i niestety jak dla mnie trochę dłużyzn ma. Choć pewnie główną wadą wydanie a la "Śluby Panieńskie"
Lorenca.
Niestety jeżeli mam wymieniać score Fieldinga, który mnie najbardziej, przepraszam za użycie tego słowa "umęczył" to "Gray Lady Down". Może mając na myśli film z łodzią podwodną oczekuję już pewnego typu muzyki, co też sprawiło, że tak ciężko jest mi się przekonać do muzyki Fieldinga. Jak na razie ten score, obok "The Gauntlet" najmniej mi się podoba.
Oczywiście jestem świadom, że Fielding nie komponował muzyki, aby nam dobrze obierało się przy niej ziemniaki. Dlatego też muzyka ta w większości przypadkach dobrze spisuje się w filmach, budując odpowiednia atmosferę. Chociaż np. znając dobrze filmy Sama Pekinpah, trudno mi powiedzieć, aby ta muzyka jakoś znacząco się w obrazie wybijała. Chociaż pewne głównym jej zadaniem jest tworzeniem odpowiedniego, klimatu, atmosfery, jako takie specyficzne tło. Przy czym, za co pewnie dostanie mi się od miłośników Fieldinga, dla mnie najlepiej zilustrowanym obrazem Sama Pekinpah pozostanie "Pat Garrett i Billy Kid" i choć dla wielu pewnie zabrzmi to jak bluźnierstwo, to ja się cieszę, że w projekcie tym nie został jednak zaangażowany Jerry Fielding i pozostał sam Bob Dylan. Ale to tylko moje zdanie.
Dziękuję za uwagę
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Jerry Fielding
Na początek brawo za inicjatywę. Widzę, że zrobiłeś sobie ładny rajdzik po jego ścieżkach (Gray Lady Down nie znam na przykład - skoro tak Cię umęczył, to może mamy odpowiedź, czemu tak powoli schodził), choć trochę mnie w sumie zaskoczyło, że nie zacząłeś przygody z Fieldingiem od The Enforcera, który moim zdaniem jest jedną z najprzystępniejszych ścieżek tego kompozytora (ale skoro nie lubisz jazzu i funku, to może i lepiej... ) albo ślicznego The Nightcomers. Josey Wales aż się prosi o nowoczesne wydanie, pewnie w końcu go doczekamy - tutaj Fielding ładnie radzi sobie ze spuścizną muzyki tradycyjnej.
U Peckinpaha faktycznie muzyka Fieldinga (może poza Dziką bandą) nie jest z gatunku tych najbardziej wybijających się, i więcej nieraz uwagi przyciąga w filmach innych reżyserów. Z tym że trzeba też wziąć pod uwagę, że ten termin "wybijanie się", który my tutaj umownie stosujemy, wprowadza czasami klapki na oczy: bo to "wybijanie się" po williamsowsku, goldsmithowsku, hornerowsku etc. jest nieco bezwiedne tzn. nie musimy myśleć o muzyce w czasie seansu, ale ona i tak zwróci naszą uwagę. Czy jest to jedyny słuszny sposób oglądania filmów i oceniania efektywności muzyki? - wątpię. Ale to temat na inną okazję.
A Dylan oczywiście dzięki Knocking... wyrobił sobie miejsce w panteonie artystów związanych z kinem. Mimo że o ilustrowaniu filmów nie miał bladego pojęcia.
U Peckinpaha faktycznie muzyka Fieldinga (może poza Dziką bandą) nie jest z gatunku tych najbardziej wybijających się, i więcej nieraz uwagi przyciąga w filmach innych reżyserów. Z tym że trzeba też wziąć pod uwagę, że ten termin "wybijanie się", który my tutaj umownie stosujemy, wprowadza czasami klapki na oczy: bo to "wybijanie się" po williamsowsku, goldsmithowsku, hornerowsku etc. jest nieco bezwiedne tzn. nie musimy myśleć o muzyce w czasie seansu, ale ona i tak zwróci naszą uwagę. Czy jest to jedyny słuszny sposób oglądania filmów i oceniania efektywności muzyki? - wątpię. Ale to temat na inną okazję.
A Dylan oczywiście dzięki Knocking... wyrobił sobie miejsce w panteonie artystów związanych z kinem. Mimo że o ilustrowaniu filmów nie miał bladego pojęcia.
Oczywiście jestem świadom, że Fielding nie komponował muzyki, aby nam dobrze obierało się przy niej ziemniaki
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: Jerry Fielding
Wawrzyniec pisze:Dlatego też napiszę parę swoich spostrzeżeń, w tym o to temacie, w którym na pewno wielu z Adamem na czele nie spodziewało się mnie ujrzeć
Adam przychodzi do tego wątku tylko na offtopa także bez obaw.
Chato's Land słuchałeś?Swego czasu, kiedy byłem w westernowym nastroju i słuchałem wszystko co westernowe trafi na mej drodze, zapoznałem się z "The Wild Bunch" choć wiadomo, że to antywestern. I wtedy już usłyszałem i dostrzegłem, jaka to niełatwa muzyka.
Jednak potem kiedy poznałem więcej prac Jerry'ego Fieldinga doszedłem do wniosku, że to jeden z przystępniejszych score'ów Fieldinga, który z czasem udało mi się docenić.
"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
Re: Jerry Fielding
spokojna głowa, jak widzicie nie udzielam się w tematach które mnie nie dotycza, a biedaszybów Fieldinga nie słucham
#FUCKVINYL
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: Jerry Fielding
Faktycznie się nie udzielasz a 12 postów nie wiadomo skąd się wzieło. Kilka przytoczę:
"chyba tylko Marek słucha Fieldinga "
"cicho, nie demaskuj mnie "
"to nie kot, to ryś "
" "
"chyba tylko Marek słucha Fieldinga "
"cicho, nie demaskuj mnie "
"to nie kot, to ryś "
" "
"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
- karcharoth
- Jestem Żydem
- Posty: 336
- Rejestracja: ndz wrz 19, 2010 12:05 pm
- Lokalizacja: Wrocław, niekiedy Kargowa, ale głównie Planet Armstrong
Re: Jerry Fielding
Już jakieś 30 lat temu - jak zszedł.Mefisto pisze:Fielding się skończył
Przyznam, że jestem dość dużym fanem Fieldinga, choć już od jakiegoś czasu Jerre'go na uszach nie miałem. Lubię jego enigmatyczny underscore, bo z tematów raczej nie słynie, choć parę łamaczy udało mu się na przestrzeni lat skomponować. Trzeba liczyć na INTRADE, bo jeszcze kilka niewydanych zginaczy w dyskografii Jerry ma - np. BEYOND THE POSIEDON ADVENTURE, MR. HORN, A WAR OF CHILDREN czy chociażby Peckinpah'owski JUNIOR BONNER. Czas pokaże.
"If our music survives, which I have no doubt it will, then it will because it is good." - Jerry Goldsmith
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Jerry Fielding
Marek Łach pisze:Na początek brawo za inicjatywę. Widzę, że zrobiłeś sobie ładny rajdzik po jego ścieżkach (Gray Lady Down nie znam na przykład - skoro tak Cię umęczył, to może mamy odpowiedź, czemu tak powoli schodził), choć trochę mnie w sumie zaskoczyło, że nie zacząłeś przygody z Fieldingiem od The Enforcera, który moim zdaniem jest jedną z najprzystępniejszych ścieżek tego kompozytora (ale skoro nie lubisz jazzu i funku, to może i lepiej... ) albo ślicznego The Nightcomers. Josey Wales aż się prosi o nowoczesne wydanie, pewnie w końcu go doczekamy - tutaj Fielding ładnie radzi sobie ze spuścizną muzyki tradycyjnej.
Jeżeli mam być szczery to po prostu tak brałem te ścieżki Fieldinga jakie mi się trafiły i pewnie dlatego zabrałem się za jak widzę mniej popularne "Gray Lady Down", a nie zabrałem za "The Enfocera" czy "The Nightcomers". Nie znam też, znanego "Straw Dogs", chociaż akuart w filmie muzyki nie pamiętam Chociaż podobnie ma się z filmami Peckinpah, które znam, a teraz dopiero powoli odkrywam muzykę do nich. I tak przechodzimy do:
To rzeczywiście temat na inną okazję, ale jakże ciekawy temat Ja w każdym razie nie zamierzam twierdzić, która metoda ilustracji jest lepsza, ale... Ale tak jak np. Paweł napisał, coś w stylu, że mógłby sobie wyobrazić, aby Fielding skomponował muzykę pod jego film, tak ja np. w moim filmie (może kiedyś takie dni nastaną) nie chciałbym muzyki Fieldinga, gdyż jednak trochę inaczej odbieram i pojmuję działanie muzyki filmowej.[/quote]Marek Łach pisze:U Peckinpaha faktycznie muzyka Fieldinga (może poza Dziką bandą) nie jest z gatunku tych najbardziej wybijających się, i więcej nieraz uwagi przyciąga w filmach innych reżyserów. Z tym że trzeba też wziąć pod uwagę, że ten termin "wybijanie się", który my tutaj umownie stosujemy, wprowadza czasami klapki na oczy: bo to "wybijanie się" po williamsowsku, goldsmithowsku, hornerowsku etc. jest nieco bezwiedne tzn. nie musimy myśleć o muzyce w czasie seansu, ale ona i tak zwróci naszą uwagę. Czy jest to jedyny słuszny sposób oglądania filmów i oceniania efektywności muzyki? - wątpię. Ale to temat na inną okazję.
@Bucholc
Nie słuchałem "Chato's Land". To coś w stylu "The Wild Bunch"?
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: Jerry Fielding
Gdybym nie wiedział, że to western to bym strzelał, że Conan 1/2.Wawrzyniec pisze:Nie słuchałem "Chato's Land". To coś w stylu "The Wild Bunch"?
"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
- karcharoth
- Jestem Żydem
- Posty: 336
- Rejestracja: ndz wrz 19, 2010 12:05 pm
- Lokalizacja: Wrocław, niekiedy Kargowa, ale głównie Planet Armstrong
Re: Jerry Fielding
Zdecydowanie bliżej temu do LAWMAN'a niż do WILD BUNCH.Wawrzyniec pisze:Nie słuchałem "Chato's Land". To coś w stylu "The Wild Bunch"?
"If our music survives, which I have no doubt it will, then it will because it is good." - Jerry Goldsmith
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Jerry Fielding
Co dla kogoś nieprzepadającego za Fieldingiem jest chyba dobre, bo Lawman to dość przystępny i przyjemny dla ucha score z jego dyskografii.
Re: Jerry Fielding
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Jerry Fielding
Po sporej przerwie wróciłem sobie do Jerry'ego Fieldinga i muszę przyznać, że słucha mi się go nawet lepiej. Widać z tym kompozytorem to jest tak, że trzeba sporo czasu, aby docenić jego muzyki. Co prawda niektórych jazzujących, swnigujących itd. ścieżek i momentów dalej zbyt lubię i średnio do mnie przemawiają. Ale np. chyba znalazłem mój ulubiony score Fieldinga, a jest nim "Bring Me the Head of Alfredo Garcia". A wszystko za sprawą świetnego utworu pt. "Killer's Rhapsody":
http://www.youtube.com/watch?v=HltStKPBCAE
Świetny utwór, chociaż np. taki "El Jefe" też dobrze się słucha.
http://www.youtube.com/watch?v=HltStKPBCAE
Świetny utwór, chociaż np. taki "El Jefe" też dobrze się słucha.
#WinaHansa #IStandByDaenerys