Marek Łach pisze:Forum rozgadało się o jakichś X-Menach i POTCach, a Priest zszedł gdzieś na dalszy plan.

Niestety coś też w tym jest, że podobno Ci najnowsi "X-Meni" to dość dobry film, a "Priest" niestety nie

I tak Young napisał świetny score do raczej słabego filmu. Szkoda, gdyż na pewno nie pomaga to w promowaniu tej muzyki.
Marek Łach pisze:Clemmensen, z typową dla siebie przesadą, machnął dzisiaj Youngowi piąteczkę (choć przynajmniej nie jest to fail, jak przypadku Narni Arnolda...)
W sumie gdybym miał bardzo dobry dzień to też mógłbym dać temu score'owi 5, a co mi tam
Marek Łach pisze:Wróciłem więc sobie dzisiaj do Priesta - fajne słuchadełko, czysta rozrywka (organy na koniec pierwszego utworu, mniam

) bez szczególnych ambicji; ale i czegoś takiego potrzeba, bo Young pokazuje, że konwencję muzycznego blockbustera można "rozepchać", uciec od totalnej sztampy, dodać trochę technicznej wirtuozerii i nie stracić przy tym fajności i rozrywkowości.
Amen.
Marek Łach pisze:Score jest nieco populistyczny z tymi oczywistymi rozwinięciami tematycznymi, ale łyka się go przyjemnie
Nie rozumiem tego zarzutu? Chodzi Tobie o te ostinata? Dla mnie ta muzyka jest idealna. Gdyż posiada coś gotyckiego, horrorowatego, ale Young podaje tę muzykę tak, że nie tylko maniacy horrorów mogą czerpać z niej radość. Według mnie Youngowi udał się doskonały szpagat. Z jednej strony stworzył muzykę docierającą do szerszej grupy słuchaczy, nie tracąc przy tym swojego głosu.
Marek Łach pisze:Ode mnie 3,5, w porywach 4.

Chwila, chwila, takie pozytywy, a potem 3,5, w porywach łaskawie 4.

Po za tym zarzutem populizmu nie wymieniłeś żadnych innych wad tej ścieżki. Dla mnie to 4 minimalnie musi być. Według mnie 4,5 to najsprawiedliwsza ocena.