od której minuty? Bo może muszę przewinąć, żeby coś się zaczęło dziać...?Marek Łach pisze:E daj spokój Koprze. To naprawdę bardzo dobry utwór jest.

Przecież "Black Holes Have A Lot Of Pull" jest agresywniejsze, thanator przy tym to pikuśJa tylko odnosiłem się do tego zestawienia ST - thanator.
Tylko przez półtora minutyKoper pisze: To co w pierwszej minucie się powtarza przez całe 9 minut?? bo nie chce mi się słuchać jeśli to ma w kółko być to samoNuda, panie
Koper pisze:Taa, jasne. Pomarzyć zawsze można.
Taka furia, że nawet na soundtrack jej nie daliNie z mojej perspektywy.Dęciaki krzyczą, ale są takie ułożone, przewidywalne. Utwór jest dość agresywny, owszem, ale furia Thanatora myślę, że ma więcej powera.
![]()
Przecież z regularnego wydania na takim "Nailin' The Kelvin" też można zatkać sobie uszyMarek Łach pisze:No widzisz. To samo z Thanatorem. Ciekawe czym oni się kierują - że przeciętny słuchacz musiałby zatykać uszy? Jakoś na płytach Goldsmitha dla takich utworów zawsze znalazło się miejsce.
Ale to będzie lajtowy horror, bardziej romansidło, więc na jakieś "piekielne" brzmienia bym nie liczył, no może w jednym czy dwóch kawałkach.Marek Łach pisze:W każdym razie mam nadzieję, że w nowym horrorze Giacchino pojedzie po bandzie i nie będzie się cackał z przewrażliwionymi uszami współczesnych odbiorców.
Ogólnie cały prolog jest świetnie muzycznie opisany, na początku tytułowy złowieszczy "Star Trek", później agresywne "Nailin' The Kelvin", ładny montaż w postaci "Labour of Love" i zwieńczenie epickim Main Title - magia kinaTo jest przyklad utworu doskonałego jezeli chodzi o funkcjonalnosc w obrazie
Wy się chyba wczoraj urodziliście.Mystery Man pisze:Ogólnie cały prolog jest świetnie muzycznie opisany, na początku tytułowy złowieszczy "Star Trek", później agresywne "Nailin' The Kelvin", ładny montaż w postaci "Labour of Love" i zwieńczenie epickim Main Title - magia kina