
JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Nie spojleruj 

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
traki których nie ma w filmie są podane na jwfan, albo część w recce Krzyśka a za chwile będą też - pewnie - podane w artykule Olka
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
O ile pamiętam to w filmie wychwyciłem:
" Call To Muster and Battle Cry Of Freedom " - dwa razy, raz z początkiem na werble i drugi raz, śpiewany przez kongresmenów
" Remembering Willie " - 2 lub nawet 3 razy
" The Southern Delegation and The Dream "
" Getting Out The Vote " i " The Race To The House " - nie jestem pewien czy oba
" The Peterson House and Finale " - koniec filmu
nie wychwyciłem za to ani " The People’s House ", ani " With Malice Toward None ”.
" Call To Muster and Battle Cry Of Freedom " - dwa razy, raz z początkiem na werble i drugi raz, śpiewany przez kongresmenów
" Remembering Willie " - 2 lub nawet 3 razy
" The Southern Delegation and The Dream "
" Getting Out The Vote " i " The Race To The House " - nie jestem pewien czy oba
" The Peterson House and Finale " - koniec filmu
nie wychwyciłem za to ani " The People’s House ", ani " With Malice Toward None ”.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Materiał o tworzeniu muzyki 15:50-17:50 http://www.youtube.com/watch?v=z-w4A43wkGU.
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
fajny materiał w całości, szkoda ino że Dżon taką czerstwą bułę zrobił..
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
" Czerstwą bułą " to jest nudny " Skyfall " lub przeciętne " Life of PI " 
praca Williamsa jest pracą dobrą, na poziomie, i taką miała być, to nie miało być arcydzieło, zwłaszcza, że w samym filmie muzyki jest jak na lekarstwo.

praca Williamsa jest pracą dobrą, na poziomie, i taką miała być, to nie miało być arcydzieło, zwłaszcza, że w samym filmie muzyki jest jak na lekarstwo.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Już dajcie spokój z dyskusjami na temat "Lincolna". Już wszyscy wiedzą jakie kto ma zdanie na temat tej pracy, a tu znowu kolejne przerzucanie się tekstami nt. który score jest bardziej nudny... Normalnie jak dzieci w piaskownicy. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Moim zdaniem, problem " Lincolna " leży w samym filmie Spielberga - otóż, jest to film na tyle kameralny i statyczny, że właściwie mógłby się on całkowicie bez muzyki obejść, bez żadnej straty dla obrazu - muzyka odgrywa tam większą rolę chyba tylko w scenie rozmowy Lincolna z żoną, przed przyjęciem noworocznym ( " Remembering Wille " ) i tak sobie myślę, że niezależnie od tego, czym by Williams nie zaskoczył to i tak w filmie na dobre by to nie zaistniało, chyba że tylko i wyłącznie na samym albumie.
Zresztą, nie jest to pierwszy przypadek, gdy do filmu Spielberga Williams tworzy muzykę na pierwszy rzut ' ucha ' nieatrakcyjną - pamiętam swój pierwszy kontakt z " War of the Worlds " i moje zniesmaczenie - " to ma być Williams?, przecież to jakieś żarty "
- teraz, na przestrzeni lat patrzę na tę pracę inaczej ale już wtedy podobała mi się muzyka akcji w tej pracy, podobnie jak w " Lincolnie " podoba mi się tematyka i perfekcyjne wykorzystanie instrumentów / fortepian, trąbka, skrzypce /, zaskoczyło mnie też ciepło muzyki, gdyż spodziewałem się czegoś a la " Nixon ", " Uśpieni " czy " Uznany za Niewinnego ", czyli muzyki trudnej w odbiorze - w przypadku ' Lincolna ", prawdopodobnie ze względu na rolę, jaką pełni ( lub nie pełni
) muzyka w samym filmie, mamy wiele powtórzeń głównych tematów, co jednych może nużyć a dla innych być atutem.
Pod recką na Soundtracks.pl, Aleksander Dębicz pisze, że " Uważam, że tylko wybitny i bardzo doświadczony kompozytor filmowy mógł skomponować taką muzykę. " i myślę, że Williams nie miał łatwo z zilustrowaniem tego konkretnego filmu, właśnie ze względu na jego charakter i roli muzyki w nim, a może stał za tym Sam Spielberg i muzyka miała po prostu nie wybijać się z tła/
są gdzieś jakieś wywiady ze Spielbergiem na ten temat?.
Zresztą, nie jest to pierwszy przypadek, gdy do filmu Spielberga Williams tworzy muzykę na pierwszy rzut ' ucha ' nieatrakcyjną - pamiętam swój pierwszy kontakt z " War of the Worlds " i moje zniesmaczenie - " to ma być Williams?, przecież to jakieś żarty "


Pod recką na Soundtracks.pl, Aleksander Dębicz pisze, że " Uważam, że tylko wybitny i bardzo doświadczony kompozytor filmowy mógł skomponować taką muzykę. " i myślę, że Williams nie miał łatwo z zilustrowaniem tego konkretnego filmu, właśnie ze względu na jego charakter i roli muzyki w nim, a może stał za tym Sam Spielberg i muzyka miała po prostu nie wybijać się z tła/
są gdzieś jakieś wywiady ze Spielbergiem na ten temat?.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Kurwa, Lisu, ile można o tym Lincolnie? To chyba sam Williams zapomniał o tym scorze dzień po nagraniu muzyki.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Lincoln koncertowo http://www.youtube.com/watch?v=hh1CZZMahpk
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2805
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - THE BOOK THIEF (2013)
Lincoln to jak na standardy muzyki filmowej cudowna muzyka, powinna się spodobać zwłaszcza miłośnikom stonowanej indywidualnej osobistej pracy , a dla osób , które szanują i lubią owe indywidualne brzmienie na instrumencie dętym , powinny być wniebowzięci, nie są to tak złożone muzycznie , piękne grania jak np trumpet concerty Vivaldiego; niemniej jednak żyjemy w czasach antymuzycznych , w których miłośnicy takiej muzyki jak Wy, powinni to doceniać, a tego niektórzy tutaj nie robią. Ja usłyszałbym Williamsa z chęcią w innym projekcie np. animacji aniżeli dramat wojenny , to już chyba 3 z rzędu, ale pamiętajcie Williamsa nigdy nie za dużo , tym bardziej, że zastanawiające jest to jak wysoki jak na swój wiek trzyma poziom.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - THE BOOK THIEF (2013)
Znowu snobistycznie bełkoczesz?
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2805
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - THE BOOK THIEF (2013)
wreszcie mogę swobodnie wyrażac swoje zdanie bo mi się nikt na konto nie włamujeDanielosVK pisze:Znowu snobistycznie bełkoczesz?

Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - THE BOOK THIEF (2013)
Nareszcie jakaś sensowna wypowiedźbladerunner22 pisze:Lincoln to jak na standardy muzyki filmowej cudowna muzyka, powinna się spodobać zwłaszcza miłośnikom stonowanej indywidualnej osobistej pracy , a dla osób , które szanują i lubią owe indywidualne brzmienie na instrumencie dętym , powinny być wniebowzięci, nie są to tak złożone muzycznie , piękne grania jak np trumpet concerty Vivaldiego; niemniej jednak żyjemy w czasach antymuzycznych , w których miłośnicy takiej muzyki jak Wy, powinni to doceniać, a tego niektórzy tutaj nie robią. Ja usłyszałbym Williamsa z chęcią w innym projekcie np. animacji aniżeli dramat wojenny , to już chyba 3 z rzędu, ale pamiętajcie Williamsa nigdy nie za dużo , tym bardziej, że zastanawiające jest to jak wysoki jak na swój wiek trzyma poziom.
sam bym chętnie usłyszał Williamsa w animacji ale dla mnie prawdziwej animacji już nie ma ...


Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - THE BOOK THIEF (2013)
Nie do końca masz rację z antymuzycznymi czasami, to teoria, delikatnie mówiąc, dość mocno przesadzona. To, co się stało w muzyce poważnej (o popie nie mówmy, zwłaszcza nie w temacie Johna Williamsa, dobrze?) w ostatnich kilkudziesięciu (chciałoby się powiedzieć siedemdziesięciu) latach, latach, które niestety ignorujesz, bo nie są lekkie, łatwe i przyjemne, są bezpośrednią kontynuacją osiągnięć takich kompozytorów jak (już!) Berlioz, Mahler czy Czajkowski, w tym znaczeniu, że szuka się nowych sposobów wyrażania emocji, nie tylko osadzonych w tradycyjnym oparciu o harmonię i melodię.
Lincoln to problematyczny projekt. Nikt nie odbiera Williamsowi klasy pisania melodii czy klasy pisania na orkiestrę. Ja osobiście go nawet lubię. Mój problem, zarówno z filmem, jak i score, polega na tym, że jest to projekt, który niestety z założenia jest "bogobojny", w tym znaczeniu, że ani Spielberg, ani Williams, z powodów zrozumiałych, nie robią nic, by nieco zatrzeć legendę prezydenta, ale swym dziełem podbijają i potwierdzają tę legendę. Nie wzywam do ikonoklazmu, ale na pewno Abraham Lincoln nie był człowiekiem idealnym, nawet, jeśli był jednostką wybitną, która zmieniła Amerykę, a także świat (delegalizacja niewolnictwa w USA zaczęła powoli niszczyć cały rynek!), tym, co osiągnęła. Z jednej strony jego idealistyczne, w końcu przecież zrealizowane, dążenie doprowadziło do zniesienia niewolnictwa, z drugiej strony ten idealizm doprowadził do wojny secesyjnej. Ani Spielberg, ani Williams, w żaden sposób nie odnoszą się do tego, że reperkusje marzeń Lincolna były takie a nie inne i że, w końcu, doprowadziły także do jego śmierci.
Innymi słowy, mnie boli nie tyle fakt, że Lincoln jest nudny, bo mi się ten album całkiem podoba, ale mnie boli to, że i film, i score, są tak konserwatywne. Nie mówię, że Williams ma szukać jakichś wyjątkowych rozwiązań w wieku 80 lat. Mówię tylko, że można by, nadszarpując legendę, wywołać piękną dyskusję na temat wydarzeń, które miały miejsce w latach sześćdziesiątych XIX wieku w USA. Ale ani John, ani Spielberg, tego nie uczynili. I dlatego nie uważam tego score za żaden geniusz tylko, po prostu i co u Williamsa uważam za rozczarowujące, bardzo porządną i sprawnie zrobioną muzykę. Tylko że to jest "tylko" porządne, a nie wybitne. Nie dlatego, że nie mamy czegoś tak kreatywnego jak Preparations Fugue z Black Sunday, ale dlatego, że muzyka ta jest konserwatywna nie tylko co do doboru środków, ale i pod względem intelektualnym.
Lincoln to problematyczny projekt. Nikt nie odbiera Williamsowi klasy pisania melodii czy klasy pisania na orkiestrę. Ja osobiście go nawet lubię. Mój problem, zarówno z filmem, jak i score, polega na tym, że jest to projekt, który niestety z założenia jest "bogobojny", w tym znaczeniu, że ani Spielberg, ani Williams, z powodów zrozumiałych, nie robią nic, by nieco zatrzeć legendę prezydenta, ale swym dziełem podbijają i potwierdzają tę legendę. Nie wzywam do ikonoklazmu, ale na pewno Abraham Lincoln nie był człowiekiem idealnym, nawet, jeśli był jednostką wybitną, która zmieniła Amerykę, a także świat (delegalizacja niewolnictwa w USA zaczęła powoli niszczyć cały rynek!), tym, co osiągnęła. Z jednej strony jego idealistyczne, w końcu przecież zrealizowane, dążenie doprowadziło do zniesienia niewolnictwa, z drugiej strony ten idealizm doprowadził do wojny secesyjnej. Ani Spielberg, ani Williams, w żaden sposób nie odnoszą się do tego, że reperkusje marzeń Lincolna były takie a nie inne i że, w końcu, doprowadziły także do jego śmierci.
Innymi słowy, mnie boli nie tyle fakt, że Lincoln jest nudny, bo mi się ten album całkiem podoba, ale mnie boli to, że i film, i score, są tak konserwatywne. Nie mówię, że Williams ma szukać jakichś wyjątkowych rozwiązań w wieku 80 lat. Mówię tylko, że można by, nadszarpując legendę, wywołać piękną dyskusję na temat wydarzeń, które miały miejsce w latach sześćdziesiątych XIX wieku w USA. Ale ani John, ani Spielberg, tego nie uczynili. I dlatego nie uważam tego score za żaden geniusz tylko, po prostu i co u Williamsa uważam za rozczarowujące, bardzo porządną i sprawnie zrobioną muzykę. Tylko że to jest "tylko" porządne, a nie wybitne. Nie dlatego, że nie mamy czegoś tak kreatywnego jak Preparations Fugue z Black Sunday, ale dlatego, że muzyka ta jest konserwatywna nie tylko co do doboru środków, ale i pod względem intelektualnym.