hmm... Zimmera?Paweł Stroiński pisze:Mi też się film podobał i czego się przyczepicie w moim przypadku?
JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Nerwowa atmosfera widzęTemplar pisze:Jaka znowu poprawność polityczna? Co to ma do rzeczy w tym przypadku? Jakbym napisał, że film tragiczny to by było niepoprawnie politycznie? WTFkiedyśgrześ pisze:Ja pierniczę, ta poprawność polityczna was zgubi, która to już opinia w stylu: całkiem dobry ten film, fajne mieli peruki i fajnie były rozrzucone papiery na stole WTF![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
ps. a poprawność polityczna to się bardzo pojemna zrobiła, film poniekąd polityczny, więc termin pasuje
-
Templar
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Ja czytamkiedyśgrześ pisze:Co nie zmienia faktu, że dla mnie to kupsztal, ale elaboratu w temacie pisać nie zamierzam, nie chce mi się, zresztą nikt ich nie czyta
A film, owszem polityczny, ale krytykowanie czy zachwalanie nie ma nic wspólnego z poprawnością polityczną, zresztą sporo polskich portali, które są zawsze poprawne politycznie to ten film skrytykowało
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
ehh, gdy będziemy mieli zgodne opinie to zwijamy forum i otwieramy portal gazety 
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14624
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Ta recka jest pochlebniejsza:
http://www.soundtracks.pl/reviews.php?o ... l_comments
http://www.soundtracks.pl/reviews.php?o ... l_comments
wielu zarzuca tutaj Williamsowi wtórność ale ja jej nie widzę - ok. nie znam wielu wczesnych prac Big Jojna ale znam, np. " Amistad " i min. " American Journey ", który to też traktuje o historii USA a który jest niesamowicie nudną kompozycją, gdzie nie ma na czym ucha zawiesić - " Lincoln " jest też dla mnie lepszą pracą, niż " JFK ", " Uznany za Niewinnego ", " Uśpieni ", " Nixon " oraz " Szeregowiec Ryan " - choć nie uważam, że te prace są złe, o nie, po prostu ' Lincoln " jest dla mnie bardziej " słuchalny ", min. dzięki melodią i właśnie partią solowym.Prawdziwymi klejnotami Lincolna są jednak partie solowe. Trudno nie zachwycić się dostojną grą trąbki Christophera Martina w The American Process lub pozostać obojętnym wobec melancholii skrzypiec Roberta Chen w poruszającym Freedom`s Call. Na początku możemy odnieść wrażenie, że wszystko to już słyszeliśmy w Patriocie, Amistad czy Szeregowiecu Ryanie, ale tak do końca nie jest. Jest to zasługą przede wszystkim wspaniałych, oryginalnych melodii, które kompozytor zdaje się tworzyć z łatwością, której koledzy po fachu mogą mu zazdrościć.
...
Stonowana, pełna godności i narodowej dumy muzyka Williamsa ... Lincoln to przemyślane, dopracowane w detalach i miejscami przepiękne dzieło, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Brakuje mu świeżości i błysku geniuszu, jaki charakteryzował najlepsze dramatyczne dokonania kompozytora z ostatnich 20-30 lat. Wielu powie: odgrzewany kotlet. Zgoda, ale przyrządzony z najwyższej jakości składników i przez jednego z najlepszych kucharzy w branży. Wypada o tym pamiętać.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9896
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
wiemy, wiemylis23 pisze:wielu zarzuca tutaj Williamsowi wtórność ale ja jej nie widzę
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
może spróbuj przesłuchać jakąś pracę Johna sprzed 2000 r. to wtedy zauważysz 
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14624
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Słuchałem, sporo z lat 90-tych, ale tylko nieliczne z 80-tych, 70-tych i 60-tych
zresztą, podobieństwo mi nie przeszkadza, słuchalność, tematy i partie solowe przeważają nad minusami.
zresztą, podobieństwo mi nie przeszkadza, słuchalność, tematy i partie solowe przeważają nad minusami.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
DA FAQUE?! No chyba, że masz na myśli Nixona, wtedy spokolis23 pisze:słuchalność, tematy i partie solowe przeważają nad minusami.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14624
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Zaletą tej pracy jest także to, że praktycznie nie ma tu miejsca na normalną u Williamsa ilustracyjność - jest to zapewne pokłosie tematyki i specyfiki filmu, oraz krótkiego czasu trwania płyty
mamy tu sporo tematyki, sporo powtórek tematów, ale całość nie jest tak powtarzalna i monotonna, jak chociażby " Prochy Angelii ".
mamy tu sporo tematyki, sporo powtórek tematów, ale całość nie jest tak powtarzalna i monotonna, jak chociażby " Prochy Angelii ".
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9395
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Angela's Ashes monotonne...
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Ja się nabijam, żeby nie było wątpliwości 
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35184
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
Kocham, "Angela's Ashes" ale już nie przesadzajmy z nagonką na lisa, tak jak się robi w temacie Desplata nagonkę na mnie. Temat z "Angela's Ashes" jest piękny, ale Williams wyłącznie na nim oparł cały score. Więć score to głównie piękny temat i jego wariacje. Mnie to wystarcza, ale zarzuty o monotnnię są. Ale jako, że mnie mało kto wierzy, to może przekonają Was słowa od elity:
Tutaj macie bardzo dobrą recenzję Tomka Rokity:
http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=867
A tutaj komentarz Marka pod nią:
Tutaj macie bardzo dobrą recenzję Tomka Rokity:
http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=867
A tutaj komentarz Marka pod nią:
I to nie napisałem, ja, ani lis, ani nikt inny tylko to jest opinia Marka, a więc osoby z w większym autorytetem, więc może zarzut o monotonnie nie jest tak do końca do wyśmiania i patrzenia z góry.Piękny to score, na poziomie właściwie nieosiągalnym 99% twórcom gatunku - ale niepozbawiony wad. Ta główna, to właśnie to o czym Tomek wspomniał: monotonia. O ile jednak na albumie nie jest ona dla mnie takim problemem (wynagradza mi ją maestria, z jaką wszystko jest tu napisane, z jaką Williams prowadzi dramaturgię), to w filmie moim zdaniem silnie daje się we znaki - tematu głównego jest tam tak dużo, że za n-tym razem zaczyna już wkurzac i jak znakomity by nie był, w końcu ma się ochotę wyłączyc głos. Dlatego za film trójeczka ode mnie, natomiast za płytkę... no niemalże pełna piątka;)
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
No tylko tam jest melodia z prawdziwego zdarzenia.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9395
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)
No, chyba nie powiesz, że Lincoln NIE MA melodii z prawdziwego zdarzenia? Można mówić o tym score cokolwiek, ale nie to, że nie ma melodii
