
Drugi plusik za spójność płyty i jej czas trwania- choć wywaliłbym takie Waker(?). Miałem wrażenie też, że takimi sekundowymi chwilami słuchałem Antz, Shreka(Gwen's House) Bardzo łądne Serentegi Escape, Christman morning(choć to nic wielkiego) ale cieszy

końcówka Worry Me to już w ogóle- ale to chyba jeszcze dzieło z wcześniejszych lat gdy współpracownikiem był Powell- którego mi tu jednak brakuje bądź co bądź. Trochę zmiany tempa, szalonej orkiestry by się przydało.
Mam ochotę sprawdzić prawdziwość słów Blada nt filmu Płyta spoko z minusem takie 4- większą sympatią darzę w okolice 2000 roku.