
DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Nie ma drugiej XIX-wiecznej powieści psychologicznej, która opowiadałaby o miłości w tak błyskotliwy i głęboki sposób. Jeśli Wright i Knightley tego nie skopią, to Marianelli dostanie materiał-marzenie. Skoro prostszą Jane Eyre natchnął tyloma zniuansowanymi emocjami, to Anna Karenina powinna być 10 razy lepsza. 

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
I tutaj problem niektórych forumowiczów z Marianellim pewnie. Odrzucają jakąkolwiek muzyka, w której pojawia się coś przerażającego.
Nazywa się to...
niuans.
Nazywa się to...
niuans.
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Tym razem na pewno nie będzie to kameralność i stonowanie Jane Eyre. Wygląd filmu wręcz krzyczy: jestem/chcę być epicki a melodramat, mega-meloMystery Man pisze:Obecnie, najodpowiedniejszy kompozytor do takiego filmu, a kolaboracja z Wrightem wróży tylko dobrze. Mam ogromne wymagania co do muzyki, a zwiastun tylko je podsycił. Liczę na naprawdę dobry temat przewodni, tudzież miłosny, a co do samej muzyki to mam nadzieję, że będzie nie tylko kameralnie, ale Dario postawi również na symfonikę, a rosyjskie wpływy będą odrywać znaczną rolę. Po Pride & Prejudice i Atonement, Oscarową nominację Dario ma już chyba w kieszeni.

Scenografia i fantastyczne zdjęcia, ujęcia. Zresztą w zwiastunie pojawia się "Bold, New Vision" - dlatego, mimo że ekranizacji było już 10 czy 20, to wydaje się czymś intrygującymMarek Łach pisze:No super, nawet williamsowski Lincoln tak nie rozbudza moich muzycznych oczekiwań. A film wydaje się niestandardowy, popatrzcie na scenografię, to jakiś miks tradycyjnej fabuły i teatru. Jak Dario się postara, to będzie pięknie.

"Przerażającego" ? Zdołałem przywyknąć do Twoich opisów muzyki akcji jako 'brutalnej', ale przymiotnik 'przerażający' w odniesieniu do brzmień a la Marianelli to coś nowegoPaweł Stroiński pisze:I tutaj problem niektórych forumowiczów z Marianellim pewnie. Odrzucają jakąkolwiek muzyka, w której pojawia się coś przerażającego.



- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Nie doczytałeś mojego posta do końca.
Tym przerażającym dla niektórych (większości?) forumowiczów elementem muzyki Marianellego jest to, że ona nie jest jednoznaczna i posiada jakieś niuanse.
Innymi słowy, nie jest to bezmyślny pumpin.
Tym przerażającym dla niektórych (większości?) forumowiczów elementem muzyki Marianellego jest to, że ona nie jest jednoznaczna i posiada jakieś niuanse.
Innymi słowy, nie jest to bezmyślny pumpin.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
No to nie będą słuchać Marianellego.
Ja się nie mogę doczekać.

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Ale i tak zlolują.
CHociaż ma to jedną zaletę - podbije nam temat, w którym my się cieszymy tą bardziej wartościową muzyką
CHociaż ma to jedną zaletę - podbije nam temat, w którym my się cieszymy tą bardziej wartościową muzyką

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Myslałem, że Ty i tak słuchasz tylko Hansa 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
No jasne. Paweł od razu doszedł do wniosku, że jak ktoś słucha pumpinu to siłą rzeczy zaraz zloluje i wyśmieje Marianelliego. I stwierdził przy okazji, że Karenina będzie bardziej wartościową muzyką aniżeli ta słuchana przez "pumpinowców"...
I jak tu uwolnić się od szufladkowania na każdym kroku?
I jak tu uwolnić się od szufladkowania na każdym kroku?

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Tomek, a poza zabawą, jaką wartość ma pumpin robiony z reguły na jedno kopyto i bez większego pomyślunku nad różnymi możliwościami ilustracji jednego filmu? Innymi słowy, jak to możliwe, że kiedyś było możliwe, że ten sam gatunek filmu, jakim jest kino akcji mogło z jednej strony dostać ilustrację taką jak Commando, a z drugiej strony taką jak Rambo 2, a dzisiaj wszystko brzmi jak lepiej lub gorzej zorkiestrowana podróba stylu Hansa? To jedno.
Druga rzecz, na forum, na którym 90% dyskusji toczy się wokół tego, jaki gówniany jest Hans albo jak dobrze pumpinuje Tyler, ktoś taki jak Marianelli jest po prostu oczkiem w głowie. Muzyka pumpinowa, by nie wymieniać nazwisk i nie śmiecić nimi wątku, nie przez różnice w talencie, ale z powodu możliwości wielkiego offtopu na ten temat, nie posiada żadnych emocjonalnych niuansów. Z Marianellim można się kłócić, z Jablonskym czy Tylerem kłócić się nie można, bo nie ma o co się kłócić. Bo albo się lubi taki typ nawalania w orkiestrę, albo się nie lubi.
W przypadku score'ów, które wyżej okresliłem jako wartościowe, można podyskutować na temat typu ilustracji, na temat pojedynczego instrumentu. Można podyskutować na temat emocjonalnej niejednoznaczności. Dzisiaj wszystko się ujednoznaczniło. W mainstreamie tylko w zasadzie Desplat, Marianelli i czasem Hans to kompozytorzy, z którymi można podyskutować na temat podejścia do gatunku.
Nie moja wina, że Tyler i Jablonsky i każdy inny pumpinowiec po prostu sami dali się zaszufladkować.
Druga rzecz, na forum, na którym 90% dyskusji toczy się wokół tego, jaki gówniany jest Hans albo jak dobrze pumpinuje Tyler, ktoś taki jak Marianelli jest po prostu oczkiem w głowie. Muzyka pumpinowa, by nie wymieniać nazwisk i nie śmiecić nimi wątku, nie przez różnice w talencie, ale z powodu możliwości wielkiego offtopu na ten temat, nie posiada żadnych emocjonalnych niuansów. Z Marianellim można się kłócić, z Jablonskym czy Tylerem kłócić się nie można, bo nie ma o co się kłócić. Bo albo się lubi taki typ nawalania w orkiestrę, albo się nie lubi.
W przypadku score'ów, które wyżej okresliłem jako wartościowe, można podyskutować na temat typu ilustracji, na temat pojedynczego instrumentu. Można podyskutować na temat emocjonalnej niejednoznaczności. Dzisiaj wszystko się ujednoznaczniło. W mainstreamie tylko w zasadzie Desplat, Marianelli i czasem Hans to kompozytorzy, z którymi można podyskutować na temat podejścia do gatunku.
Nie moja wina, że Tyler i Jablonsky i każdy inny pumpinowiec po prostu sami dali się zaszufladkować.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Paweł masz rację, tylko czemu akurat zakładasz, że ktoś lubiący katować się pumpinem i prostą konstrukcją muzyczną będzie lolował Marianelliego? Nie ma w tym nic z szufladkowania?

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Nie mówiłem akurat o tobie, ale są użytkownicy na tym forum, którzy będą.
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Paweł Jasnowidz - pewnie mu to pół hollywood powiedziało 

#FUCKVINYL
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Akurat są na tym forum osoby, których zachowanie i reakcje przewidzieć jest bardzo łatwo. 

Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: DARIO MARIANELLI - ANNA KARENINA (2012)
Myślę, że Paweł niekoniecznie o Turku mówił. No ale zostawmy już to... 

Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.