Ja, na przykład, generalnie nie interesuję się muzyką filmową, której wcześniej nie usłyszałem w filmie.
W sumie to jednak nie rozumiem tego "zachowania". Odsłuch muzyki powoduję powtórne przeżywanie poszczególnych scen/emocji, które były podczas oglądania i to wskazane jeśli ci się film podobał; ale jeśli nie? To wtedy słuchasz muzyki dla niej samej. A jeśli tak jest to równie dobrze mógłbyś nie oglądać filmu i reakcja byłaby taka sama, czy nie? A jeśli tak to dla mnie(i innych troszczących się) dużo tracisz, o ile lubisz po prostu posłuchać, doznać olśnienia że słuchasz czegoś genialnego, itp. Po za tym w film często nie pozwala rozbrzmieć muzyce, ucina ją, albo zagłusza/wycisza(niepisana pod konkretną scenę, jest dziwnie złożona) i łatwo jej nie zauważyć- wtapia się w film, albo co gorsza psuję wrażenie- co wtedy robisz? Upewniasz się czy jest taka (słaba) na płycie, czy masz inne oczekiwania?
A co z expanded, rejected score?
I nie żebym najeżdzał, po prostu pytam z ludzkiej ciekawości
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer