#135
Post
autor: Paweł Stroiński » pn maja 09, 2011 10:01 am
Z tym że, Adam, trzeba tu dorzucić parę ciekawostek:
1. W swoim czasie Tyler należał do tej mniejszości, która sama orkiestrowała sobie score'y. Miał gdzieś stałą czwórkę, łącznie z sobą. Skończyło się to parę lat temu, musiałbym się zorientować, czy jeszcze przed Rambo czy już po.
2. Całe to zamieszanie odbywa się przez to, że wychwalasz, ile to Tyler robi sam, a tak naprawdę poza graniem na instrumentach (co potrafi także Tyler Bates, a chyba nim się nie będziesz zachwycał), Tyler jest typowym dzisiejszym kompozytorem, który wspomaga się dodatkowymi "aranżerami" (additional arrangements i additional music pokrywają się z reguły w jakichś 99%).
3. Nie wiem, czy można w przypadku Tylera mówić o "wkładaniu serca". On się po prostu dobrze bawi, a czegoś takiego jak The Thin Red Line, zrobić w stanie nie jest (czy, by pójść poza Zimmera, jak Schindler's List), to on nie jest w stanie stworzyć. Jeden z większych fanów Tylera, jakich znam zagranicą stwierdził, że technicznie to świetny kompozytor, ale brakuje mu chyba doświadczenia życiowego, by stworzyć arcydzieło, co jest chyba prawdą. Nie traktuj grania na paru instrumentach jako czegoś zbyt poważnego, robi to, bo mu to daje frajdę i tyle. Nawet w najgorszych ścieżkach Hans gra na syntezatorach sam. Wkłada w to wiele serca? Nie, nie powiedziałbym. Oprócz tego sam gra na fortepianie i powiem o tym dokładnie to samo.
4. Nikt nie powie, że (moim zdaniem poza Frostem i Incepcją) Hans jest na tym samym poziomie, co kiedyś, chociaż raczej niż nagła utrata talentu problem polega raczej na doborze projektów. Kompozytor samouk w pewnym momencie traci swój typowy błysk, o to samo chłopaki podejrzewają Lorenca. Kiedy kompozytor wykształcony traci swój pierwszy błysk inspiracji, idzie raczej w technikę, czego ludzie pokroju Zimmera (Elfman jest tu wielkim i genialnym wyjątkiem!) nie mają. Wciąż jednak uważam, że pod względem technicznej zawartości, nikt się nie rozwinął tak szybko i tak daleko jak Zimmer, który nie dość, że po ludzku przestał popełniać błędy orkiestracyjne (ktoś tu słyszał Bird on a Wire? Termin "suchar" to mało powiedziane), to także zaczął np. operować kontrapunktem (tak, tak). Dlatego ja tak nie znoszę Króla Artura, gość, który ostro poprawił technikę nagle cofnął się do pisania tej samej nuty na całą orkiestrę symfoniczną. To cofnięcie się w rozwoju o jakieś 5 poziomów. Kiedy schodzi entuzjazm do pisania tematów (o czym Hans mówi bardzo wprost ostatnio, Horner parę lat temu powiedział, że mu się kończą (running out of) melodie. Wtedy idziesz raczej w zabawy harmonią (tutaj Incepcja wnosi wiele nowego do języka Zimmera), modulacje (Hans to nie bardzo potrafi, modulacja to płynna zmiana tonacji), lepsze operowanie brzmieniem orkiestry, wprowadzanie nieco innych kolorów. Jeśli weźmie do tego dobre projekty, rewolucja stylistyczna, jaką Hans przeszedł przy Incepcji, może się okazać czymś bardzo ciekawym. Chodzi o specyficzne połączenie ambientu i minimalizmu, zwłaszcza że w swym minimalizmie Hans raczej cofa się do pojedynczych elementów Cienkiej czerwonej linii (Stone in My Heart) niż bezpośrednio do mistrzów patelni (jak to mówi mój promotor), czyli Glassa, Reicha, Adamsa czy Nymana. Właśnie to, że Hans to robi zupełnie po swojemu (w odróżnieniu od Frost/Nixon, gdzie pojawiają się delikatne, ale jednak, wątki Glassowskie) czyni tę pracę tak ciekawą.
Fast Five jest tak ciekawe, ponieważ pierwszy raz od bodaj Eagle Eye albo i nawet wcześniej, Tyler NIE odwołuje się do Hansa czy Rabina i piszę ścieżkę zupełnie po swojemu. A progres Tylera też jest ciekawy, ponieważ, zaczyna on po ludzku pisać coraz lepsze tematy.