Dobrze że w innym aspekcie muzyki filmowej, Koper nie poszedł w czyjeś śladyWawrzyniec pisze:Słusznie i prawidłowo. Dobrze, że obrałeś moją drogęKoper pisze:Kusicie, ale najpierw zamierzam obejrzeć film.



Co do Avatara, to... Pierwsza połowa płyty przynudza Panowie, nie wiem jak można tego nie zauważyć - w zasadzie dopiero od 6 utworu (ahh te chóry ala Król Lew czy inne pustynno-afrykańskie filmy) coś się dzieje.. Zżynek mamy z kilku prac tak poza tym (Glory się kłania głównie, momentami fragmentarycznie coś słyszę ala Titanik?), więc ode mnie takie ledwo 4/5
I na boga - War, utwór roku? Posłuchajcie tegorocznych 3 Iwashiro (Red Cliffa 2 nie liczę bo nie ma wielu różnic w stosunku do jedynki sprzed roku), 2 prac Hisaishiego (w tym jedną z wokalizami Sary Brightman ohh yeah), Hachiko Kaczmarka, nowiutkiego Korzeniowskiego, czy etniki w Stoning Of Soraya M. Nie wiem może mam spaczony gust, ale te płyty mają jakąś głębię. A tu wyskakujecie z War? Wszystko już było.. I nie wiem czy to tylko moje odczucia, ale wydaje mi się że czuć i słychać w Avatarze wpływ nadwornego orkiestratora D.Arnolda - Nicholasa Dodda.. A to też znaczy że Horner troszkę uległ pomocnikowi? Tak nagle po latach? Co do chórów, to nie wiem czy to wykonują w całości rdzenni etnicy (afryka, iran, indianie?), czy to jest komputer, ale brzmią mi one momentami jak MV - jakoś syntetycznie?
Ciekawi mnie ocena scoru z Avatara w branżowych magazynach/portalach zachodnich. Czy będą peany pochwalne, bo się tego znośnie słucha, czy ktoś wytknie, że mając 2 lata na nieprzerwaną pracę od samej kuchni, mamy tylko konstrukcyjnie poprawną rzecz do słuchania.. Że nie ma Bravehearta? (chyba nie ma o dziwo, albo mam wyjątkowo kiepski słuch

