The Good, the Bad and the Ugly Remote Control
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Jeśli Streitenfeld przejmie wszystkie możliwe gatunki filmowe, to faktycznie trzeba będzie mu jechać dupę, to nie jest kwestia doświadczenia, ale talentu.
Marc Streitenfeld nie jest kompozytorem wybitnie utalentowanym. Siedząc w towarzystwie, w jakim siedział (bo z kierowcy przeszedł w asystenta, a potem w gościa do spraw technicznych, czytaj włączanie syntezatora w drugim końcu studia, upewnienie się, że się komputer nie zawiesi, ale już np. za nagrywanie Zimmerowi nowych sampli orkiestrowych odpowiadał asystent dzisiaj HGW - Justin Caine Burnett), widział jak tworzy się melodię. Gość mógł nie wiedzieć, co to jest syntezator i wszystko wyrobił w trakcie terminu w MV i potem RCP.
Streitenfeld za to jest w stanie zrozumieć, co działa a co nie. Inaczej nie pracowałby jako music editor, a taką robotę przejął jeszcze w czasach pracy z Zimmerem (nie pamiętam czy od Gladiatora, czy od Hannibala). Brak wielkiego talentu (Frank Lucas to świetny kawałek, ale melodycznie za genialny to on nie jest, tak się ma sprawa ze wszystkimi jego najlepszymi kawałkami) nadrabia inteligencją ilustracyjną, ale najwyraźniej i to odpadło w przypadku epiki. Taki gatunek albo udźwigniesz albo nie. Album pokazuje, że nie jest w stanie. Jeśli kompozytor nie jest wszechstronny, a najwyraźniej nie jest, to można mu jechać dupę, po prostu można. Robienie z niego hipertalentu to przesada, Ridley powinien do Prometheusa wrócić do Hansa.
Marc Streitenfeld nie jest kompozytorem wybitnie utalentowanym. Siedząc w towarzystwie, w jakim siedział (bo z kierowcy przeszedł w asystenta, a potem w gościa do spraw technicznych, czytaj włączanie syntezatora w drugim końcu studia, upewnienie się, że się komputer nie zawiesi, ale już np. za nagrywanie Zimmerowi nowych sampli orkiestrowych odpowiadał asystent dzisiaj HGW - Justin Caine Burnett), widział jak tworzy się melodię. Gość mógł nie wiedzieć, co to jest syntezator i wszystko wyrobił w trakcie terminu w MV i potem RCP.
Streitenfeld za to jest w stanie zrozumieć, co działa a co nie. Inaczej nie pracowałby jako music editor, a taką robotę przejął jeszcze w czasach pracy z Zimmerem (nie pamiętam czy od Gladiatora, czy od Hannibala). Brak wielkiego talentu (Frank Lucas to świetny kawałek, ale melodycznie za genialny to on nie jest, tak się ma sprawa ze wszystkimi jego najlepszymi kawałkami) nadrabia inteligencją ilustracyjną, ale najwyraźniej i to odpadło w przypadku epiki. Taki gatunek albo udźwigniesz albo nie. Album pokazuje, że nie jest w stanie. Jeśli kompozytor nie jest wszechstronny, a najwyraźniej nie jest, to można mu jechać dupę, po prostu można. Robienie z niego hipertalentu to przesada, Ridley powinien do Prometheusa wrócić do Hansa.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
a jak potwierdzi, żebyś skoczył z mostu, to skoczysz?dziekan pisze:Nawet Paweł Stroinski to potwierdził,wiec darujcie sobie te bzdury.

Zresztą powyżej Ci Paweł napisał co nieco, Streitenfeld nie wiem jakim był kierowcą, ale kompozytorem to on nie bardzo...

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt: