![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
U mnie chronologicznie wygląda to tak:
Nr.1
Moim ulubieńcem zawsze będzie Connery. Jego cenię najbardziej, wykreował on wizerunek postaci, którym podążali jego następcy. Jego Bond był inteligenty, rozsądny w humorze, ale też elegancki i w pewien sposób "sztywny", co ja liczę na plus.
Nr.2
Kolejny u mnie jest Daniel Craig. Facet jest wprost niesamowity. Perfekcyjnie odnajduje się w roli uwspółcześnionego Bonda. Charyzmatyczny, brutalny, z niezwykłym błyskiem w oku. Podoba mi się szalenie jego "prawdziwość" i pomimo iż nie jest klasycznym przystojniakiem, to i tak z roli wywiązuje się wybornie. Mam nadzieję że wcieli się w tę postać pięciokrotnie.
Nr.3
Trzecie miejsce to Roger Moore. Dostojny, elegancki, momentami zniewalająco śmieszny. Wyśmienicie pasował w nieco późniejszych, lżejszych Bondach, był bardzo obecny na ekranie, zaskakiwał lekkością z jaką odgrywał rolę 007.
Nr.4
Kolejny jest u mnie Timothy Dalton. Również był fantastyczny. Uwielbiam dwa Bondy z jego udziałem, które są naprawdę fajne, a Dalton łączy w sobie najlepsze cechy poprzedników, dodatkowo nadaje postaci tajemniczość i romantyzm. Bardzo, ale to bardzo żałuje że zagrał tylko dwukrotnie, chętnie widział bym go w następnych częściach, zamiast Brosnana.
Nr.5
Pierce Brosnan - choć może jest największym przystojniakiem i z pewnością wśród damskiej widowni jest uwielbiany, to ja lubię go najmniej. Brosnan jest zbyt lalusiowaty, zbyt uczesany, jak Ken niemalże. Brosnan gra też niezbyt ciekawie, choć w kolejnych częściach aktorsko było już lepiej. Niemniej nie lubię, go gdyż jest za bardzo wypielęgnowany jak na Bonda, brakuje mu wg, mnie charyzmy i tajemniczości.
Nr.6
George Lazenby - bez komentarza... na jego korzyść przemawia fakt, że zagrał w jednym z najlepszych Bondów w historii. Cały czas mam za złe Connery'emu, że odmówił występu w Tajnej Służbie...
David Niven - on jest poza stawką, bo jego Bond to zupełnie inna bajka.