To ten mini-serial 2 częściowy? Fajnie się zaczyna, ale jak na produkcyjniaka telewizyjnego to dużo gadają i przynudzają. Warto to więc oglądać z przerwami, a nie jako całość od razu. Muzycznie to wybrano mało znane kawałki od Los Lobos po New Order.Mystery Man pisze:Carlosem jestem zainteresowany już od dłuższego czasu, wielu krytyków stawia go wśród najlepszych tegorocznych filmów, na napisy muszę ino poczekać
CO OSTATNIO OGLĄDALIŚCIE?
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
BLACK SWAN - ogólnie dobry film, ale nie do końca mnie ta psychodela Aronofsky'ego przekonała, zwłaszcza jeśli chodzi o przemianę bohaterki. Poza tym sporo tu wątków zaczerpniętych z innych filmów, od Polańskiego, Cronneberga, nawet Verhoevena.
Na plus kreacje aktorskie, strona wizualna (o ile w scenach statycznych kamera z ręki mnie trochę wkurzała, to ujęcia dynamiczne w scenach baletowych - super) no i Czajkowski.
Na plus kreacje aktorskie, strona wizualna (o ile w scenach statycznych kamera z ręki mnie trochę wkurzała, to ujęcia dynamiczne w scenach baletowych - super) no i Czajkowski.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Mad Men sezon 2 - ukończony. Finałowy odcinek w tle kryzysu kubańskiego - miodzio. Podoba mi się jak Weiner rozwija postacie: na początku zdają się być ulepione trochę jednowymiarowo, niektóre potrafią wkurzać (Campbell, Phillips), ale wcześniej czy później nadchodzi moment, gdy dowiadujemy się o nich czegoś nieoczekiwanego i nagle nabierają głębi i prawdziwości. Świetna robota scenariuszowa.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Swoją drogą Mad Men ma bardzo porządną muzę. Jest jej niewiele i jest tak mało przebojowa jak to możliwe (paru forumowych pieniaczy od razu określiłoby ją jako "smęty"), ale gdy już się pojawia, wprowadza świetny nastrój. Kameralne to, bardzo refleksyjne, delikatne, nawet nieco melancholijne, ale ma taką szlachetność brzmienia, która pasuje do poważnego dramatu obyczajowego. Nic czego tłumy by słuchały, ale do serialu pasuje naprawdę dobrze.
SPOILERY!Koper pisze:BLACK SWAN - ogólnie dobry film, ale nie do końca mnie ta psychodela Aronofsky'ego przekonała, zwłaszcza jeśli chodzi o przemianę bohaterki. Poza tym sporo tu wątków zaczerpniętych z innych filmów, od Polańskiego, Cronneberga, nawet Verhoevena.
Na plus kreacje aktorskie, strona wizualna (o ile w scenach statycznych kamera z ręki mnie trochę wkurzała, to ujęcia dynamiczne w scenach baletowych - super) no i Czajkowski.
Dla mnie (pod względem fabularnym) bardzo przypominał Perfect Blue Satoshi Kona. A sam film dobry, perfekcyjnie zrealizowany (scena transformacji z finału jedną z najładniejszych scen A.D. 2010), no i ze świetnie wyeksponowaną ideą całego filmu - "Perfection", ja to kupuję.
Mad Men to w ogóle miodzio, nic, że może wprowadzić człowieka w nałogi, ale i tak warto

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Skyline trwa 80 minut a nie ... ile takie seriale trwają? 6-12 godzin łącznie na sezon? I tak kilka sezonów, a każdy kolejny pewno coraz gorszy.Marek Łach pisze:A zamiast tego takie Skyline oglądasz, wiedząc że to chłam.Tak poważnie to oglądam zwykle jeden serial naraz, więc absolutnie nie jest to żaden pożeracz czasu.

Znajdź mi coś lepszego wizualnie stworzonego na potrzeby TV w gatunku S-F, niż ostatnie 5 minut Skyline (a te ostatnie 5 minut to jedyne, co braciom Strausse w życiu jako tako wyszło).

SPOILERY także!Mystery Man pisze: SPOILERY!
Dla mnie (pod względem fabularnym) bardzo przypominał Perfect Blue Satoshi Kona. A sam film dobry, perfekcyjnie zrealizowany (scena transformacji z finału jedną z najładniejszych scen A.D. 2010), no i ze świetnie wyeksponowaną ideą całego filmu - "Perfection", ja to kupuję.
Czy to "perfection" aż tak dobrze wyeksponowane? No nie wiem, w pewnym momencie to gdzieś umyka i raczej widzimy jakieś zatargi z matką i odkrywanie jakiejś drugiej strony natury. Ale mniejsza o to. Perfect Blue nie widziałem, ale jeśli tak jest w istocie to kolejna do listy ewidentnych inspiracji (zżynek?


"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Widać, że nie orientujesz się we współczesnej telewizji, która ma budżety i obsadę, jakiej pozazdrościłby niejeden film kinowy.Koper pisze: Skyline trwa 80 minut a nie ... ile takie seriale trwają? 6-12 godzin łącznie na sezon? I tak kilka sezonów, a każdy kolejny pewno coraz gorszy.Średni aktorzy, średnie środki zaangażowane...



I generalnie chętnie poświęcę kilkanaście godzin na wspaniałą historię (tak jak mogę poświęcić 3h na świetny film) - nie będę miał po tym wyrzutów sumienia; odwrotnie w przypadku 80-minutowego crapu - plułbym sobie w brodę przez długi czas, że zmarnowałem bez sensu te 1,5h.

Nie wiem, nie widziałem. Wizualność mnie nie obchodzi zbytnio, jeśli mowa o efektach komputerowych. I bez tego wizualnie wiele seriali olśniewa, bo zatrudniają topowych operatorów, a takie Boardwalk Empire (to akurat nie sci-fi) jest wzorem jak używać CGI. Poza Firefly współczesnych seriali SF nie oglądam, bo mnie nie interesują - ale z tego co ja pamiętam, to wiekowe już Star Treki z lat 90. nie kompromitowały się wcale w dziedzinie efektów; a co dopiero dzisiaj, kiedy superprodukcje telewizyjne mają wielokrotnie wyższe budżety. Wiadomo że wizualnego Avatara nie ma co oczekiwać, ale kto ogląda filmy tylko dla efektów?Znajdź mi coś lepszego wizualnie stworzonego na potrzeby TV w gatunku S-F, niż ostatnie 5 minut Skyline (a te ostatnie 5 minut to jedyne, co braciom Strausse w życiu jako tako wyszło).![]()
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Marek Łach pisze:Wielu wybitnych aktorów bije się o role w topowych serialach, bo są one równorzędnym konkurentem dla filmów kinowych.
Przykłady?

Marek Łach pisze:sezony są gorsze też minąłeś się z prawdą, zwłaszcza przy Mad Menach.![]()
A ten serial się już skończył? W sensie nie będzie kolejnych sezonów?
Marek Łach pisze:Są seriale, które z sezonu na sezon są coraz lepsze, są takie które trzymają wysoki poziom, no i są takie, które słabną w miarę jak się wydłużają (wiadomo że perły stanowią tylko część produkcji, tak samo jak w kinach 90% repertuaru można by do śmieci wyrzucić). Na te ostatnie szkoda czasu, tym bardziej że dwie pierwsze kategorie są obecnie wystarczająco obszerne i mieszczą się w nich jedne z najlepszych produkcji filmowych całej dekady.
Ale owe perły wśród seriali w porównaniu do pereł wśród filmów kinowych to... właściwie nie ma co porównywać. Film kinowy to inna bajka. Zamknięta historia, spójna wizja jednego twórcy. Jakież to seriale godne są konkurować z takimi filmami jak "12 angry men", "Once upon a time in the West", "Blade Runner" czy Twój ukochany "Stalker"? Gdzież telewizja do kina?
Nie mówię, są seriale które też lubię czy lubiłem, ale większość to jakieś sit-comy, czy seriale, w których jeden odcinek z drugim nie był szczególnie powiązany. Nie interesowało mnie nigdy śledzenie jednej historii przez 20 odcinków. Dziś w dobie netu czy wydań na DVD, można sobie to oglądać wg uznania, ale oglądanie czegoś takiego w oryginalnym medium, do którego rzecz jest przeznaczona, czyli w telewizji, odcinek dajmy na to co tydzień, to kompletnie nie dla mnie.
Marek Łach pisze:Nie wiem, nie widziałem. Wizualność mnie nie obchodzi zbytnio, jeśli mowa o efektach komputerowych. I bez tego wizualnie wiele seriali olśniewa, bo zatrudniają topowych operatorów, a takie Boardwalk Empire (to akurat nie sci-fi) jest wzorem jak używać CGI. Poza Firefly współczesnych seriali SF nie oglądam, bo mnie nie interesują - ale z tego co ja pamiętam, to wiekowe już Star Treki z lat 90. nie kompromitowały się wcale w dziedzinie efektów; a co dopiero dzisiaj, kiedy superprodukcje telewizyjne mają wielokrotnie wyższe budżety. Wiadomo że wizualnego Avatara nie ma co oczekiwać, ale kto ogląda filmy tylko dla efektów?
Ale mi nie chodzi o same efekty a już zwłaszcza komputerowe. Chodzi o jakiś koncept wizualny, efekty są jego częścią, ale to też scenografia, wygląd w przypadku S-F czy horrorów wszelakich robotów, pojazdów, potworów... Jakoś nie widzę czegoś takiego w serialach TV co by mogło konkurować z kinowymi produkcjami. W takim "Galaxy Quest", któe było (kinową!) parodią "Star Treka" Stan Winston z ekipą zrobili 100 razy lepsze kostiumy i maski obcych ras niż w jakimkolwiek "Star Treku". A to był pastisz ino przecież.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Glenn Close, Steve Buscemi, John Goodman, Gabriel Byrne, Forest Whitaker. To z paru seriali, które widziałem w 2010 roku. Niedługo będzie Dustin Hoffmann w serialu produkowanym przez Manna. Pilota Boardwalk Empire reżyserował Scorsese i był producentem wykonawczym całości. Z HBO stale współpracuje nasza Agnieszka Holland.Koper pisze: Przykłady?![]()
Na razie są cztery i chyba negocjują piąty.A ten serial się już skończył? W sensie nie będzie kolejnych sezonów?
No widzisz, właśnie jest. Poczytaj to co dalej napisałem.Ale owe perły wśród seriali w porównaniu do pereł wśród filmów kinowych to... właściwie nie ma co porównywać.
Wiele seriali też np. rozpisane na 7 sezonów The Shield, które pięknie domyka całą spójną opowieść lepiej niż niejeden filmu. Nie ma tam ani razu wrażenia, jakoby całość nie była w ten sposób zaplanowana (bo była). Żeby sięgnąć do innego gatunku - taki sam pomysł miało Carnivale, niestety anulowane po dwóch sezonach (produkcja była zbyt droga). Dzisiaj z definicji poważne seriale twórcy planują na kilka spójnych sezonów - bo umożliwiają im to stacje telewizyjne.Film kinowy to inna bajka. Zamknięta historia, spójna wizja jednego twórcy.
Coraz więcej może konkurować. The Wire to kto wie czy nie najwybitniejsza produkcja filmowa ubiegłej dekady - u mnie na pewno top 3. Przewaga kina obecnie przejawia się tylko w dwóch kwestiach: monstrualnych blockbusterach (bo żadna stacja nie wyda 300 mln na 3h widowisko) i w kinie artystycznym (bo seriale kręcą głównie Amerykanie i mimo że wiele spośród seriali to wybitne dokonania dramatyczne, mają wciąż tę amerykańską cechę, że stawiają na pierwszym miejscu fabułę; stąd np. czegoś tak autorskiego jak filmy Tarkowskiego na razie w tv nie ma). W każdej innej telewizja ma wszelkie możliwości by konkurować i wyprzedzać kino - właśnie dlatego, że nie musi kondensować fabuły, może rozwijać postaci i osiągać maksymalny realizm na każdej płaszczyźnie. Może to być wybitny realizm otoczenia (The Wire), może być to wybitny realizm psychologiczny (In Treatment), może być to dogłębna analiza problemów społecznych (Treme). Rzucam tylko przykładami, ale każdy z tych seriali jest mądrzejszy niż 99% produkcji kinowej, bo ma KIEDY tę mądrość przekazywać. To jest siła formuły serialowej.Jakież to seriale godne są konkurować z takimi filmami jak "12 angry men", "Once upon a time in the West", "Blade Runner" czy Twój ukochany "Stalker"? Gdzież telewizja do kina?
To jest myślenie o telewizji z lat 80. i 90. Dzisiaj tytani telewizji tak nie kręcą. Mamy spójne wielosezonowe historie i to stanowi o potędze telewizji.Nie mówię, są seriale które też lubię czy lubiłem, ale większość to jakieś sit-comy, czy seriale, w których jeden odcinek z drugim nie był szczególnie powiązany.
Tak jak mówię nie oglądam za bardzo SF. Firefly miało świetny koncept wizualny, polegający na skrzyżowaniu westernu z SF. Alek pewnie mógłby się wypowiedzieć o Battlestar Galactica, które należy do ważniejszych widowisk telewizyjnych SF. Ja nie oglądałem.Ale mi nie chodzi o same efekty a już zwłaszcza komputerowe. Chodzi o jakiś koncept wizualny, efekty są jego częścią, ale to też scenografia, wygląd w przypadku S-F czy horrorów wszelakich robotów, pojazdów, potworów... Jakoś nie widzę czegoś takiego w serialach TV co by mogło konkurować z kinowymi produkcjami. W takim "Galaxy Quest", któe było (kinową!) parodią "Star Treka" Stan Winston z ekipą zrobili 100 razy lepsze kostiumy i maski obcych ras niż w jakimkolwiek "Star Treku". A to był pastisz ino przecież.