"Tron: Legacy":
Sam film to fajna, ciekawie wyglądająca rozgrywka. Nie jest to co prawda taki "ballbreaker" jak "Avatar" czy "Inception". Gdyż po oglądnięciu tych filmów to długo mimo interwencji egzorcystów nie mogłem dojść do siebie. Ale mimo wszystko "Tron: Legacy" mogę spokojnie polecić i jak ktoś chce się dobrze bawić, to taką rozrywkę otrzyma. Ogólnie fajnie w kinie było.
Co do samej muzyki to moim zdaniem w filmie spisywała się świetnie. I możecie sobie mówić o tych "zimmerowskich" anthemach i smyczkach co chcecie, ale były momenty, kiedy te chwyty dawały naprawdę świetne efekty i przysłowiowego kopa. Po za tym bardzo fajnie brzmi ta elektroniczna trochę oldschoolowa muzyka, czy też jak to Koper nazywa "elektropierdy". Dodają one fajnego, nieziemskiego klimatu i dla mnie są swoistym powiewem świeżości.
Na plus zaliczam również fakt, że ta muzyka posiada motyw przewodni. Często narzekamy, że w dzisiejszych czasach w muzyce nie ma już klasycznych motywów przewodnich. Taki "Tron" posiada i jest on bardzo fajny.
Co do wspomnianej oryginalności: Zimmerowskie naleciałości słychać, ale nie traktuję ich jako wadę. Nie należy zapominać, że mimo wszystko chłopaki z Daft Punk nie pracują na co dzień w filmówce, więc nie ma chyba w tym nic złego, że sięgnęli rad od znanego i doświadczonego kompozytora. A, że akurat poradzili się Zimmera, a nie np. swojego znanego rodaka mi najmniej przeszkadza

Sorry za drobną złośliwość
Przy czym muszę się zgodzić z samym Markiem, że akurat kawałków o aż tak silnym ładunku emocjonalnym, jak chociażby "Mombasa" na tym scorze nie ma. Ale nie można mieć wszystkiego
Nie jest to najlepszy score roku 2010, ale jednym z lepszych na pewno jest. Ciekawa i fajna rzecz, jest jak najbardziej na "Tak"
