Zapytałem koleżankę, fankę popu, o to co sądzi o kultowości Modern Talking. Odpisała:
"lol, pierwszy raz zetknęłam się z tym w Sylwestra 1998/1999, czyli w wieku lat 11, mieli to na liście przebojów roku 1998 na jedynce. To było "you're my heart, you're my soul". Wtedy wydawało mi się że jest w tym coś sexy, do tego jeszcze speakerka powiedziała, że brunet jest mega przystojny, więc chyba nawet mi sie spodobało. Ale to była jedna z najsłabszych i najkrótszych fascynacji jakie w życiu przeżyłam. Jak to teraz gdzieś słyszę, to chce mi sie płakać ze wstydu"
