Ja osobiście dość wiele oczekuje po najnowszym filmie Ridleya Scotta, A Good Year, ktokolwiek skomponuje muzykę (jeszcze nie ma potwierdzenia). John Williams wziął w tym roku urlop (i dobrze, z 2005 wyszedł strasznie przemęczonym cieszy jednak fakt, że siedemdziesięciolatek jest w stanie zrobić cztery ilustracje w roku, zwłaszcza przy tak małym czasie na ostatnim).
Wypalony już chyba (rozczarowujące The New World) James Horner wziął thriller De Palmy (może być ciekawie wizualnie, więc także i muzycznie) i ma jeszcze w drodze dramat All the King's Men, do którego muzykę nagrał już w zeszłym roku.
Ciekawe, co zrobi Morricone. W tym roku jest poważnie brany pod uwagę przy kolejnej współpracy z Brianem de Palmą, w drodze jest prequel do Nietykalnych (Capone Rising, chociaż film miał robić Antoine Fuqua...).
Hans Zimmer ma jeszcze Kod da Vinci i Piratów z Karaibów 2. Cóż w tym drugim przypadku nie liczę na wiele więcej niż zwiększenie zespołu (chociaż z drugiej strony nagrani z orkiestrą Piraci wypadliby lepiej niż Król Artur, zabijcie mnie). Kod da Vinci, jeśli nie będzie przeelektronizowany (neologizm

Tyle jeśli chodzi o Hollywood. Jak wygląda sprawa w Europie i na Bliskim Wschodzie?