John Debney - Predators

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#46 Post autor: Adam » sob lip 03, 2010 18:52 pm

no łaskawca, bo np Shore podpisuje na koncertach Lotra tylko i wyłącznie płyty lub materiały z Władcy, i to zaznaczają na plakacie.. u nas był wyjątek, no ale u nas to ciemnogród no i w baraku był koncert, a nie potężnej filharmonii jak bozia przykazała :) Zimmer z Howardem na evencie w Dark Delictades z Batmanem chyba też tylko batmana podpisywali, ale tutaj nie jestem pewien. No i nie zapominaj że są tacy co w ogóle nie podpisują - vide Horner czy Barry od jakiś 10 lat :D
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#47 Post autor: Bucholc Krok » sob lip 03, 2010 18:59 pm

A co się stało Hornerowi, że nie podpisuje? Bo Barry to wiadomo..

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#48 Post autor: Adam » sob lip 03, 2010 19:02 pm

Barry podpisywał tylko na koncertach lub premierach.. a ponieważ od 2001 jest na emeryturze to nigdzie nie chodzi i nie podpisuje. A wcześniej też nie podpisywał jak się wysyłało do agencji czy do niego do domu... i tak mu zostało.. Horner też nie podpisuje.. na Ebayu raz jedyny parę lat temu był Titanik z autografem i poszedł za 700$.. polecam poczytać dział ze skanami autografów , tam są pewniaki opisane ze szczegółami kto co robi a co nie :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#49 Post autor: Mystery » wt lip 06, 2010 10:38 am

2 minuty scoru Debney'a.
http://www.youtube.com/watch?v=K01s3qAEpvs

Brzmi nieźle.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#50 Post autor: Marek Łach » wt lip 06, 2010 10:48 am

E, słabiutko. Debney nie ma nic do zaoferowania...

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#51 Post autor: Bucholc Krok » wt lip 06, 2010 11:11 am

Trzeba poczekać na całość. Po tym jednym kawałku raczej bym się nie zdecydował na zakup.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#52 Post autor: Marek Łach » wt lip 06, 2010 11:23 am

No, skoro ten kawałek to "adapted music" a nie "composed music"...

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#53 Post autor: Adam » wt lip 06, 2010 11:51 am

bo Maras posłuchał 2 minut i już mówi że Debney nie ma nic do zaoferowania.. a Desplat ma? stale te same plumkania.. u nas w Kobierzynie usypiają jego muzą cięzkie przypadki psychiatryczne :D
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#54 Post autor: Koper » śr lip 07, 2010 16:23 pm

Marek Łach pisze:No ale co z tego że czuć? Czuć tylko dlatego, że Debney kalkuje Silvestriego. To takie żałosne fanbojskie podejście, na zasadzie wynajdywania smaczków w postaci nawiązań do oryginalnego scoru. Artystyczne zero. :(
Kurwa, Łachu, to ma być bezpretensjonalna sieczka a nie jakieś arcydzieło sztuki filmowej. Film ma być o Predatorach i wolałbym, żeby nawet Debney przerżnął od Alana nuta w nutę, niż miałby stworzyć choćby i wiekopomną partyturę, która jednak z wykreowanym przez Silvestri'ego muzycznym światem Predatora nie miała nic wspólnego.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#55 Post autor: Marek Łach » śr lip 07, 2010 16:34 pm

No i co się tak ciśnieniujesz? Jeszcze ci żyłka pęknie i nie będzie miał kto recek Zanellego pisać...
Koper pisze:Film ma być o Predatorach i wolałbym, żeby nawet Debney przerżnął od Alana nuta w nutę, niż miałby stworzyć choćby i wiekopomną partyturę, która jednak z wykreowanym przez Silvestri'ego muzycznym światem Predatora nie miała nic wspólnego.
Szkoda. Bo o ile pamiętam była kiedyś taka bezpretensjonalna sieczka pt. Aliens i Horner zdołał w jej przypadku stworzyć coś swojego, a nie kopiować bezmyślnie Goldsmitha.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#56 Post autor: Koper » śr lip 07, 2010 16:38 pm

Oj, skopiował Wolfena i Star Treka. :P

A kto się denerwuje, chyba Ty? :P

Poza tym w Alienie Goldsmith nie jest aż tak charakterystyczny jak Silvestri w Predatorze i co byś o swojej ukochanej ścieżce nie napisał, to taka prawda. :P

Dodatkowo Debney to nie Horner... Nie oszukujmy się, poza poprawnym rzemiosłem nie można od tego pana niczego szczególnego oczekiwać.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#57 Post autor: Marek Łach » śr lip 07, 2010 16:56 pm

Koper pisze: Poza tym w Alienie Goldsmith nie jest aż tak charakterystyczny jak Silvestri w Predatorze
Teraz to pojechałeś. :lol: Silvestri owszem, świetnie pasuje do filmu, jest duszny, energiczny, pierwotny i wyeksponowany jak należy, ale gdzie temu do unikalności, eksperymentatorstwa i charakteru Aliena, jednej z najbardziej oryginalnych aranżacyjnie ścieżek ever. :) Poza tym jest też inna kwestia - w Predatorze wszyscy kontynuatorzy (z Silvestrim włącznie) odnoszą się do pierwszej ścieżki, więc seria bazuje na jednym tylko brzmieniu. W Alienach brzmienie ciągle się zmieniało, więc siłą rzeczy Goldsmith/Horner/Goldenthal nie są tak bezpośrednio kojarzeni z całą sagą, a tylko z poszczególnymi segmentami. Brzmienie Silvestriego jest na pewno popularniejsze, ale na pewno nie bardziej charakterystyczne od niepodrabialnego po prostu Goldsmitha.
Dodatkowo Debney to nie Horner... Nie oszukujmy się, poza poprawnym rzemiosłem nie można od tego pana niczego szczególnego oczekiwać.
A Antal to nie McTiernan i zostanie za to zjechany. W takim razie czemu Debneya mamy oszczędzać, jeśli nie wysili się na cokolwiek nowego?

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#58 Post autor: Koper » śr lip 07, 2010 17:13 pm

Ale co widz, Marku, tak naprawdę muzycznie pamięta z Aliena? Bo ja nie zapamiętałem po seansie nic. A po Predatorze wszyscy pamiętają ścieżkę. To że Ty przeanalizowałeś Goldsmitha, przesłuchując go 184 razy na CD to inna sprawa, ale zwykły widz zdecydowanie bardziej będzie oczekiwał muzycznej kontynuacji w przypadku Predatora, jak Aliena. I tak jak napisałeś dochodzi kwestia tego, że Alieny miały różnych kompozytorów i różne pomysły w muzyce. Oba Predatory to ten sam muzyczny świat. Jeśli ten film ma być czymś w rodzaj kolejnej opowieści o Predatorach to również winien być w nim zanurzony.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#59 Post autor: Marek Łach » śr lip 07, 2010 18:32 pm

Koper pisze:Bo ja nie zapamiętałem po seansie nic.
Kluczowy w tym zdaniu jest wyraz "ja". :P

Założę się, że gdyby całą serią zająłby się Goldsmith, to efekt byłby taki sam jak w przypadku Predatorów - bo jak obaj zauważyliśmy, duże znaczenie ma muzyczna ciągłość, a niekoniecznie sama tylko jakość muzyki (score Goldsmitha jest jednak bardziej wypracowany od muzyki Silvestriego). Poza tym czy to, że Alien nie zdobył takiej popularności jak Pred Alana świadczy o wadzie muzyki czy może o niedojrzałości widza? (muzyka Silvestriego jest o wiele prostsza, nie da się ukryć). Przecież Alien 3 Goldenthala też nie był żadnym bestsellerem soundtrackowym, mało ludzi spoza środowiska polubiło ten score, a wielu fanów gatunku określa go przecież jako wybitny, albo bliski wybitności.

I właśnie moim zdaniem przykład Alienów pokazuje, że można spokojnie zrywać z wcześniejszą konwencją. Tylko że Debney'owi się nie chce, nie potrafi albo producenci celują w ortodoksyjnych fanbojów.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#60 Post autor: Koper » śr lip 07, 2010 19:42 pm

A ten dalej swoje i szuka artyzmu tam gdzie go nie potrzeba. :P W kogo celują producenci tym filmem, jak nie w fanów Predatora? Jaka więc miała by być tu muzyka. I to jeszcze autorstwa jakiegoś wyrobnika. Marek, litości, zejdź na ziemię. :) Jakby Debney zaczął pisać coś swojego to w ogóle pewnie by była padaka taka, że tylko dziekan z bladu by się podniecali. ;)

A co do tego kluczowego słowa, to może niech inni się wyrażą, czy po pierwszym seansie "Obcego" zapamiętali muzykę? Jakoś mnie się nie wydaje...
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

ODPOWIEDZ