Howard Shore - "Zmierzch 3 : Zaćmienie"
tylko kretyn rezygnuje z 6 cyfrowego kontraktu + z tantiem z wpływówdziekan pisze:Skoro Shorowi sie już nie chce to chyba powinien dac komus innemu ten projekt do skomponowania

amen brother, Deprated, obok SOULa i L.For.Richard to moj ulubiony nie-lotr'owy ShoreWiem,że jego prace zazwyczaj nie są łatwe w odbiorze,ale takie The Departed czy Eastern Promises to wyraziste i zarazem przejrzyste w odbiorze ścieżki.
#FUCKVINYL
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
No, w końcu się zapoznałem. Nie jest to zły score ani nie jest moim zdaniem tak słaby, jak niektórzy tu pisali. Owszem, słychać, że Shore kompletnie nie miał inspiracji do tego projektu i całość napisana jest trochę leniwie, ale z odmętów słabości w jakich tonęło Edge of Darkness tym razem Howardowi udaje się wydźwignąć - chyba głównie dzięki temu, że Eclipse jest po prostu bardziej zróżnicowane.
Jeśli czegoś faktycznie żałuję, to tego, że Shore tak upraszcza muzykę akcji. Jest ona w porządku, Howard generalnie nawet na autopilocie pisze lepszą akcję niż większość konkurencji, ale zaczyna to niebezpiecznie przypominać casus Goldsmitha z ostatnich lat jego kariery. Funkcjonalne, momentami efektowne, ale odtwórcze tapeciarstwo. Lyrika jest fajna - oczywiście nie na poziomie Desplata, ale daje radę, zwłaszcza ładny jest finał. Odniesienia do LOTRa - obawiałem się, czytając poprzednie posty, że będą bardziej uciążliwe.
Jedna rzecz mnie bardzo drażni - muliste nagranie. Strasznie czegoś takiego nie lubię, bo instrumenty zlewają się w jedną plamę dźwięku.
Jeśli czegoś faktycznie żałuję, to tego, że Shore tak upraszcza muzykę akcji. Jest ona w porządku, Howard generalnie nawet na autopilocie pisze lepszą akcję niż większość konkurencji, ale zaczyna to niebezpiecznie przypominać casus Goldsmitha z ostatnich lat jego kariery. Funkcjonalne, momentami efektowne, ale odtwórcze tapeciarstwo. Lyrika jest fajna - oczywiście nie na poziomie Desplata, ale daje radę, zwłaszcza ładny jest finał. Odniesienia do LOTRa - obawiałem się, czytając poprzednie posty, że będą bardziej uciążliwe.
Jedna rzecz mnie bardzo drażni - muliste nagranie. Strasznie czegoś takiego nie lubię, bo instrumenty zlewają się w jedną plamę dźwięku.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
zawał to dostaniemy przy odsłuchu z żenady
Powell sądzę że już wie że Gregsona stoczonego na prawie dno muzzyczne, do niczego nie potrzebuje chyba że do robienia kawy, więc wątpię czy by się zeszmacił do poziomu Gregsona by z nim coś znów robic
Po prostu gdzie Powell dziś a gdzie Gregson, nie mówiąc o dorobku 



#FUCKVINYL