No w końcu. Najlepszy od lat film Pixara i chyba ich pierwszy film o miłości dwojga. Nic nowego nie odkrywa, ale kolejny raz prezentuje ciekawy i piękny świat oraz historię, która potrafi dać do myślenia i wzruszyć.
Muzycznie średnio mi podszedł i ilustracja momentami prosiła się o coś bardziej mocnego i emocjonalnego. Newman za twórcami poszedł w klimaty indyjskie, co jak dla mnie było trochę rasistowskie

Bohaterka wraz rodziną reprezentujący ogień są imigrantami i mieszkają na obrzeżach wielkiego nowoczesnego miasta i te slamsy głównie poprzez muzykę Newmana i nie tylko, np ostre, a dokładniej ogniste jedzenie, przynoszą na myśl właśnie Indie, stąd też ten zaskakujący muzyczny styl ścieżki. Po filmie soundtracka nadal nie słucha mi się za dobrze, długo i ulotnie, ale piosenka jeszcze mocniej zyskała i kto wie, może to właśnie tu Newman dostatnie swoją kolejną Oscarową nominację, bo sam film takową ma już chyba jak w banku.
7+/8- /10 za film
3/5 za score w filmie
3/5 za score na albumie
No i film nie okazał się taką mocną klapą. Z kin ściągnie niecałe 500 mln, czyli mniej więcej tyle co "Puss in Boots: The Last Wish".