Geralt zdąży na czas nawet gdy ma do przebycia kilka krajów, towarzyszy mu furmanka z krasnoludami i popylający pieszo Jaskier, a ci których chce dogonić przeskoczyli 3/4 tej drogi teleportem, a potem gnają konno na złamanie karku.
A potem, gdy trzeba wracać przez pół kontynentu do Kaer Morhen, co powinno zająć ze dwa miesiące, cała podróż odbywa się w mgnieniu oka i to w trakcie jednej i tej samej rozmowy.
Zabawne, że twórcy przesuwają sobie sceny z książki jak chcą, ale o tym, żeby chociaż poprawić dialogi już nie myślą. Tym sposobem krasnoludy napotkane koło Oxenfurtu wciąż obstawiają szlaki dla Henselta (czyli króla zupełnie innego państwa niż to, w którym aktualnie rozgrywa się akcja). Motyw z egzekucją to już szczyt szczytów, debilny na tylu poziomach, że nie wiadomo od czego zacząć, jakby się chciało napisać esej o jego głupocie.
Bodaj najtrafniejsza recenzja 2 sezonu:
https://www.youtube.com/watch?v=Cp7_-2uDTnI