Muzyka droniasta i od razu do zapomnienia. Głośno, dudniąco i męcząco.
Film z kolei ma skopane kolory. Oglądałem w IMAX i miałem wrażenie, że mam do czynienia z kopią roboczą lub przez przypadek podpięli do projektora tani, chiński box, który może maksymalnie wyświetlić obraz 1080p. Myślałem, że popsuł się sprzęt w kinie. Ale nie. Widzę, że zwiastuny mają tak samo spaprane kolory. Podbite sztucznie HDRem, jakby ktoś chciał ustawić intensywność barw na maxa. Czarne plamy, brak stonowania, twarze nienaturalnie pomarańczowe itd.. Dziwię się, że na to pozwolił Robert Schwentke. W poprzednim jego filmie były interesujące czarno-białe kadry. A tu taki ochłap. Jedynie wizualnie podobała mi się tajna sala z ukrytym artefaktem. Tam światła lampionów fajnie odbijały się od luster tworząc efekt trójwymiarowości.
I do tego klatkująca płynność ruchu, co w scenach walk nie przynosi nam frajdy z oglądania.
Pewnie twórca powie, że wszystko nakręcił rewelacyjnie, tylko technika dostępna w większości kin nie jest przygotowana na wyświetlanie nowego formatu obrazu.
Broni się nieco montaż i inscenizacja poszczególnych scen. Niektóre choreografie walk ciekawe. Dzięki temu nie jest to kupa jak tegoroczny "Mortal Kombat". Ostateczna ocena 4/10.