Ale oczywistym jest, że czarna Anne Boleyn to zabieg czysto marketingowy i właśnie produkcja otrzymała odpowiedniego szumu i nie ważne, czy pozytywnego, czy negatywnego.
I ja rozumiem, co Paweł mówi i oczywiście, że można tu i wkleić Johna Wayne'a jako Chyngis-Chana. Tyle że ta sprawiedliwość dziejowa według Pawła, to trochę na zasadzie oko za oko, ząb za ząb. Jako, że "biali" tak robili w przeszłości, to teraz "czarni" mają prawo robić tak samo. Na tej zasadzie i patrząc jak teraz w Ameryce promuje się poczucie winnym, to Amerykanie powinni dać Japończykom dwie bomby atomowe i poprosić, aby ci zrzucili je na dwa amerykańskie miasta.
To teraz ja się pytam Pawła i zresztą pytam się tu wszyscy jak mają się czuć wszystkie rude osoby, jak ma się czuć Ron Howard, widząc jaką osobę obsadzili jako nową "Czerwoną Sonję"?
