Mylisz pojęcia - Hans mówił o proper CD & vinyl, owszem, ale napastowanie WaterTower dotyczyło suit. Stąd pytanie moje było, czy nie było nowego przeniesienia premiery gdzieś na teraz, nim nagle nie poszli w hybrydowe wydanie. To wygląda tak, jakby WaterTower nie było po prostu gotowe z tłoczeniem na teraz.
A już tak pomijając ten soundtrack co nam Paweł naobiecywał, a z niego nic nie będzie, to trochę się dziwię, że forumowa dwójka od Retro-Synthów Adam i Koper nie rozpływa się nad tym kawałkiem:
Przecież tu są takie retro-synthy, że Adam powinien się cieszy, a Koper wreszcie usłyszałby takiego Hansa, jakiego by chciał, czyli przy małym syntezatorku, bez napuszania.
A nad czym się tu rozpływać? Dobry utwór i imho szkoda że został do filmu podrasowany przez orkiestrę. ALE z drugiej strony rozumiem powód tej decyzji, bo nie było innego wyjścia - Hans też myślał, że skoro naobiecywali głośno lata 80 w filmie, to muza musi być odpowiednia. A potem, jak wszyscy później, przekonał się jako jeden z pierwszych, że jedyne nawiązanie w tym badziewnym filmie do lat 80, to adidasy i spodnie Chrisa Pinea który je nosi przez jakieś 3 minuty i wiedział że nie może takiego skecza zostawić, bo by klimatem nie pasował i za niezrozumienie epoki mógłby być reject
A nad czym się tu rozpływać? Dobry utwór i imho szkoda że został do filmu podrasowany przez orkiestrę. ALE z drugiej strony rozumiem powód tej decyzji, bo nie było innego wyjścia - Hans też myślał, że skoro naobiecywali głośno lata 80 w filmie, to muza musi być odpowiednia. A potem, jak wszyscy później, przekonał się jako jeden z pierwszych, że jedyne nawiązanie w tym badziewnym filmie do lat 80, to adidasy i spodnie Chrisa Pinea który je nosi przez jakieś 3 minuty i wiedział że nie może takiego skecza zostawić, bo by klimatem nie pasował i za niezrozumienie epoki mógłby być reject
Się rozumie, ale też jest błędnym myśleniem, że lata 80te to tylko synthy. Wszak to też czas kina nowej przygody z przygodowymi orkiestrowymi score'ami. I tutaj Hans Zimmer też podążył w dobrym kierunku, szczególnie w kawałku 1984. Nie wspominając, że to jest ten błąd, który mają "Stranger Things" ze swoim elektronicznym scorem, gdzie akurat większość takich familijnych produkcji z dzieciakami z tamtego okresu miało właśnie orkiestrowe score'y.
Te skecze Hansa to dla mnie taka bardziej ciekawostka. Mozna sobie przesluchac kilka co ciekawszych kawalkow, ale to nie moj typ muzyki - w takiej formie strasznie traci mysza i szybko nuzy. Filmu przejsc nie moglem od poczatku do konca - zaczynaly mi zeby zgrzytac - sorry ale Gadot to "aktorka" jednej roli i jednej miny jak wiele panien w tej chwili w Hollywoodziu. Jedzie na popularnosci i robi kase, ale dla mnie to sie juz skonczyla.
Akurat nie wiem czemu, ale lata 80 to mi sie w ogole nie kojarza z ta pstrokacizna pokazana w filmie - to juz predzej lata 60-70, ale co ja tam wiem.
I Wawrzek dobrze mowi na temat lat 80 i muzyki na orkiestre. ja bym dodal jeszcze, ze owszem elektroniczna muza miala swoich fanow, ale jeszcze wiecej fanow mial rock i rozkwitajacy heavy metal. A jezeli chodzi o filmowke to byl okres powrotu do wlasnie typowej, melodyjnej muzy na orkiestre - zaczelo sie przeciez po Star Warsach w 77, takze dla mnie ta podnieta elektronika to zupelnie chybiony pomysl - bo to byl w sumie tylko jeden i to wcale niezbyt duzy nurt muzyczny z tamtego okresu.
Problemem tego filmu nie jest aktorka jednej miny, ale fatalny scenariusz i dialogi, słabe efekty, absurdy fabularno-czasowe i błędy montażowe i - o czym już pisałem - praktycznie zerowe nawiązanie do lat 80 - poza ciuchami Pine’a i nieudolnie skopiowaną galerią handlową ze Stranger Things. Poza początkowymi zawodami amazonek w tym filmie nic się nie klei i byłem zniesmaczony oglądając go. Chyba nawet bardziej niż przy Justice League. Warner doskonale zdawał sobie sprawę że zrobił gówno z tego WW84 i nieprzypadkowo jako rodzynka wpuścił go w neta. Ten film obraża nie tylko fanów ale i franczyzę.
Oczywiste jest, ze scenariusz to jest jakies nieporozumienie - belkot i karykatura, niestety bez wyczucia zupelnie. I po prostu ladne oczy i uroczy usmiech aktorki nie uratuje czegos takiego. Zastanawiam sie, czy w koncu Disney pojdzie po rozum do glowy i odstawi Jenkins od rezyserowania swojego filmu - czy boi sie zrejectowac jedyna pania rezyserke w swiecie SW. Jakby to byl facet to juz pewnie dawno by wylecial. Z Trevorrowem sie nie patyczkowali.
Inna sprawa, ze to pokazuje ze pierwsze WW, Man of Steel i moze Aquaman to byly wypadki przy pracy, a reszta filmow wlasciwie do zapomnienia i dalej Warner nie moze sie rozkrecic, mimo ze akurat dla mnie to ta franczyza ma ciekawszych bohaterow niz ci od Avengers.
Przecież tu są takie retro-synthy, że Adam powinien się cieszy, a Koper wreszcie usłyszałby takiego Hansa, jakiego by chciał, czyli przy małym syntezatorku, bez napuszania.
Ale to średnie jest. Taki utwór, który wydaje się, że się rozwinie w coś ciekawego a tu dupa i się kończy. Hansowy anthem walnięty na retrosynthy nie staje się od tego lepszy.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Świat już zapomniał o Jokerze? To przecież też Warner.
Joker nie miał nic wspólnego z komiksami poza nazwa bohatera i więzienia i wstawka z Waynem. Które były zbędne dla filmu. Ale tylko dlatego się sprzedał. To b.dobry protest movie który pokazał nastroje społeczne a głównym bohaterem mógł być po prostu gościu w stylu Bale’a z American Psycho bez slasherowych wstawek lub Nicholson z Kukułki na wolności. Ale wtedy by rozgłosu nie było ani Oscara dla kompozytorki.
Przy "Joker" WB po prostu dało zrobić film Toddowi, bez interweniowania i prób zmiany w ostatniej chwili. Ot, przypadek małego filmu który nie obchodzi wytwórni, bo nawet jak straci to nie zaboli to zbytnio.