Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1055
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Wy to sobie podsmiechujki robicie a jak na razie to WW84 zalicza w kinach padake - jeszcze gorsza niz Tenet. No i wedlug co poniektorych opinii to jedynym dobrym elementem tego filmu jest wlasnie muza. A caly film jest wlasnie utrzymany w podobnym tonie jak ten jeden klip z biegajacym strusiem pedziwiatrem.
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Ha, jeszcze wyjdzie na moje, jak mówiłem że pewnie dlatego nagle postanowili to wrzucić, bo film okazał się prze słaby i wiedzieli że i tak już na nim nie zarobią..
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26176
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Ale to nie jest film o kobietach!!! To jest film o jakimś komiksowym superbohaterze akurat tutaj płci żeńskiej, ale generalnie jak w każdym filmie superbohaterskim chodzi o napieprzanie się "dobrych" ze "złymi" i wiadomo kto ma wygrać. To nie jest jakiś "Wybór Zofii" do jasnej cholery. Wawrzyniec ma rację, nie popadajmy w paranoję. Jeśli tak bardzo chcemy wspierać Patty Jenkins by osiągnęła sukces to niech ma najlepszych współpracowników a nie "najlepsze dostępne na te stanowiska kobiety". Czy tam były same kobiety na planie czy co? Męskie role też miały grać kobiety? Jakiś projekt "kobiety kobietom" czy co? No chyba nie, więc nie świrujmy.Paweł Stroiński pisze: ↑pn gru 21, 2020 19:29 pmA dlaczego kobieta ma komponować do filmów o kobietach? Chodzi o to, by kobiety opowiadały o swoim doświadczeniu.
A swoją drogą Rachel Portman czy Debbie Wiseman pisały fajne scory do filmów o facetach i nikt im nie pitolił, że to facet ma komponować, bo ma opowiadać o swoim doświadczeniu. W ogóle pragnę zauważyć, że Portman czy Weiseman pisały dobre scory nim bycie kobietą stało się modne.
A ktoś jest tym zaskoczony?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Koper pisze: ↑pn gru 21, 2020 22:23 pmAle to nie jest film o kobietach!!! To jest film o jakimś komiksowym superbohaterze akurat tutaj płci żeńskiej, ale generalnie jak w każdym filmie superbohaterskim chodzi o napieprzanie się "dobrych" ze "złymi" i wiadomo kto ma wygrać. To nie jest jakiś "Wybór Zofii" do jasnej cholery. Wawrzyniec ma rację, nie popadajmy w paranoję. Jeśli tak bardzo chcemy wspierać Patty Jenkins by osiągnęła sukces to niech ma najlepszych współpracowników a nie "najlepsze dostępne na te stanowiska kobiety". Czy tam były same kobiety na planie czy co? Męskie role też miały grać kobiety? Jakiś projekt "kobiety kobietom" czy co? No chyba nie, więc nie świrujmy.Paweł Stroiński pisze: ↑pn gru 21, 2020 19:29 pmA dlaczego kobieta ma komponować do filmów o kobietach? Chodzi o to, by kobiety opowiadały o swoim doświadczeniu.
A swoją drogą Rachel Portman czy Debbie Wiseman pisały fajne scory do filmów o facetach i nikt im nie pitolił, że to facet ma komponować, bo ma opowiadać o swoim doświadczeniu. W ogóle pragnę zauważyć, że Portman czy Weiseman pisały dobre scory nim bycie kobietą stało się modne.
A Shirley Walker komponowała do animowanych Batmanów, a Anne Dudley dostała Oscara Więźnia Nienawiści, czyli historii o amerykańskich neonazistach. Za to Ridley Scott i Hans Zimmer zrobili Thelmę i Louise uważaną przez wielu za kwintesencję kina kobiecego/feministycznego. A dla odmiany Kathryn Bigelow wyreżyserowała Point Break, kwintesencją cool, męskiego kina. I nawet nie chcę przechodzić do adaptacji Jane Austen, gdzie kobiety i mężczyźni, kręcili i komponowali muzykę.
A jeżeli chodzi o kobiece doświadczenie z Wonder Woman, bohaterkę stworzoną przez dwóch facetów, to ja osobiście nie znam kobiety, a co dopiero kompozytorki mzyki filmowej, która miałaby doświadczenia z bycia Amazonką zapożyczoną z greckiej mitologii, która urodziła się na mitycznej wyspie zamieszkanej przez same kobiety, która potrafi żyć wieki nie starzejąc, posiada nadludzką siłę i magiczne lasso, za pomocą którego potrafi przemieszczać się chwytając się piorunów, plus posiada zdolność biegania jak Struś Pędziwiatr. Nie znam kobiet z takim doświadczeniem, ale jeżeli takie są to może rzeczywiście nadawałaby się bardziej na stanowisko kompozytora.
I tak zakończenie jeżeli mówimy o tym aby kobiety opowiadały o swoim doświadczeniu, to nie wiem co Paweł sugeruje wobec Debbie Wiseman i tego, że skomponowała muzykę do "Lesbian Vampire Killers".
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9836
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
A Maryla Rodowicz?która miałaby doświadczenia z bycia Amazonką zapożyczoną z greckiej mitologii, która urodziła się na mitycznej wyspie zamieszkanej przez same kobiety, która potrafi żyć wieki nie starzejąc,
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2803
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
I niby mi się włączyła opcja trolling
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Poczytajcie sobie kiedyś tweeta przedszkolanki, która opowiadała, jak pierwsza Wonder Woman wpłynęła na zachowanie dziewczynek w jej przedszkolu. Takich historyjek było więcej (tweet ma tyle, co pierwszy film, ale retweetowała to Gadot, Jenkins, chyba też dystrybutor). Generalnie rzecz biorąc, zaczęły traktować Amazonki z początku filmu jako wzór do naśladowania i na przykład przestały się kłócić, "bo Amazonki pracują razem", itd.
Ostatnio widziałem, jak Freeman opowiadał, jak entuzjastycznie reagowała publiczność na Czarnej Panterze, gdzie bywało, że był jedynym białym na planie (!) i tak się rozglądając doszedł do wniosku: "a... to tak się muszą czuć na co dzień". choć atmosfera była zawsze cudowna i traktowany był świetnie. Dla żartu jego i Serkisa nazywano nawet na planie "Tolkien white guys" (gra słów z "token", dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, wygooglajcie "tokenism"). Myślę, że nie bez wpływu był tu fakt, że reżyser był jednak czarnoskóry. Bo znowu, chodzi o to, że to w jakimś sensie "ich" historia (Stan Lee, twórca Czarnej Pantery był biały, tak, ale powiedzieć, że miał wrażliwość społeczną, to powiedzieć mało). I znowu, mam znajomego, jeden z w tej chwili bardzo znanych fanów muzyki filmowej, bo zaczął mocno ekspercki (podobno świetny, ale generalnie ja podcastowy średnio jestem) podcast na temat Goldsmitha. Jest on pół-Irańczykiem, który wreszcie zaczął czuć jakiś wzór do naśladowania, kiedy obejrzał animowanego Alladyna. Powód jest oczywisty, główny bohater wyglądał "trochę bardziej jak ja niż inni".
Jedna ze słynnych reżyserek artystycznych, Lucrecia Martel, dostała kiedyś propozycję od Marvela. Odmówiła. Dlaczego? Powiedziała Feigemu, że to ciekawy pomysł, ale boi się scen akcji, bo nie ma jeszcze doświadczenia z nimi. Feige odpowiedział jej, "nie martw się, my się tym zajmiemy". I wtedy zrezygnowała. Bo chciałaby mieć pełną odpowiedzialność za sceny akcji.
Sprawa Wonder Woman jest nieco bardziej skomplikowana niż Kapitan Marvel (gdzie jednak był współreżyser-facet), to samo jest z Czarną Panterą. Dlaczego? Tak, muzykę napisali biali heteroseksualni faceci. Ale już reżyserami byli reprezentanci swoich, z braku lepszego słowa, "grup": odpowiednio Patty Jenkins i Ryan Coogler. To daje im niejako prawo do wybrania sobie, kto może opowiedzieć "ich" historię. Co prawda RGW był raczej z nadania studia, to myślę, że Hansa już prosiła osobiście, bo też sukces komercyjny jedynki jednak mógł dać jej większą wolność artystyczną. A Coogler? Oczywiście pytanie brzmi, czy wybrał do filmu białasa czy raczej swojego kumpla z akademika? Raczej myślał w tych drugich kategoriach. No i, jeszcze przytoczę jedną współpracę, choć niekomiksową. Barry Jenkins też ma białego kompozytora, ale znowu, pracowali ze sobą z Britellem chyba nawet przed Moonlight. I nie można odmówić prawdziwości ich kinu, w przypadku Moonlight nawet dochodzi jeszcze fakt, że cały film kręcono w dzielnicy, w której Jenkins sam się wychował (a to jedna z najbiedniejszych dzielnic Miami, jeśli nie w ogóle USA).
Bigelow to dobry przykład wyjątku potwierdzającego regułę: to kobieta robiąca "klasyczne" kino męskie bardzo sprawnie, wręcz z zacięciem artystycznym. Czy jakaś reżyserka jeszcze ma takie możliwości? Mimi Leder się skończyła. Bo komu dać duży film akcji z reżyserek, które pracują jeszcze w miarę regularnie? Nancy Myers? A Jamesowi L. Brooksowi ("Czułe słówka", "Lepiej być nie może") dałby ktoś nawet Ant-Mana? Trzeba ryzykować. Podobnie jest z muzyką: Dudley może być jedyną kompozytorką, która zrobiła bardziej tradycyjny film akcji (z Dieselem) w Hollywood, bo Anglia jest tu bardziej demokratyczna. Oprócz Dudley i Wiseman jest jeszcze np. Jennie Muskett.
Ostatnio widziałem, jak Freeman opowiadał, jak entuzjastycznie reagowała publiczność na Czarnej Panterze, gdzie bywało, że był jedynym białym na planie (!) i tak się rozglądając doszedł do wniosku: "a... to tak się muszą czuć na co dzień". choć atmosfera była zawsze cudowna i traktowany był świetnie. Dla żartu jego i Serkisa nazywano nawet na planie "Tolkien white guys" (gra słów z "token", dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, wygooglajcie "tokenism"). Myślę, że nie bez wpływu był tu fakt, że reżyser był jednak czarnoskóry. Bo znowu, chodzi o to, że to w jakimś sensie "ich" historia (Stan Lee, twórca Czarnej Pantery był biały, tak, ale powiedzieć, że miał wrażliwość społeczną, to powiedzieć mało). I znowu, mam znajomego, jeden z w tej chwili bardzo znanych fanów muzyki filmowej, bo zaczął mocno ekspercki (podobno świetny, ale generalnie ja podcastowy średnio jestem) podcast na temat Goldsmitha. Jest on pół-Irańczykiem, który wreszcie zaczął czuć jakiś wzór do naśladowania, kiedy obejrzał animowanego Alladyna. Powód jest oczywisty, główny bohater wyglądał "trochę bardziej jak ja niż inni".
Jedna ze słynnych reżyserek artystycznych, Lucrecia Martel, dostała kiedyś propozycję od Marvela. Odmówiła. Dlaczego? Powiedziała Feigemu, że to ciekawy pomysł, ale boi się scen akcji, bo nie ma jeszcze doświadczenia z nimi. Feige odpowiedział jej, "nie martw się, my się tym zajmiemy". I wtedy zrezygnowała. Bo chciałaby mieć pełną odpowiedzialność za sceny akcji.
Sprawa Wonder Woman jest nieco bardziej skomplikowana niż Kapitan Marvel (gdzie jednak był współreżyser-facet), to samo jest z Czarną Panterą. Dlaczego? Tak, muzykę napisali biali heteroseksualni faceci. Ale już reżyserami byli reprezentanci swoich, z braku lepszego słowa, "grup": odpowiednio Patty Jenkins i Ryan Coogler. To daje im niejako prawo do wybrania sobie, kto może opowiedzieć "ich" historię. Co prawda RGW był raczej z nadania studia, to myślę, że Hansa już prosiła osobiście, bo też sukces komercyjny jedynki jednak mógł dać jej większą wolność artystyczną. A Coogler? Oczywiście pytanie brzmi, czy wybrał do filmu białasa czy raczej swojego kumpla z akademika? Raczej myślał w tych drugich kategoriach. No i, jeszcze przytoczę jedną współpracę, choć niekomiksową. Barry Jenkins też ma białego kompozytora, ale znowu, pracowali ze sobą z Britellem chyba nawet przed Moonlight. I nie można odmówić prawdziwości ich kinu, w przypadku Moonlight nawet dochodzi jeszcze fakt, że cały film kręcono w dzielnicy, w której Jenkins sam się wychował (a to jedna z najbiedniejszych dzielnic Miami, jeśli nie w ogóle USA).
Bigelow to dobry przykład wyjątku potwierdzającego regułę: to kobieta robiąca "klasyczne" kino męskie bardzo sprawnie, wręcz z zacięciem artystycznym. Czy jakaś reżyserka jeszcze ma takie możliwości? Mimi Leder się skończyła. Bo komu dać duży film akcji z reżyserek, które pracują jeszcze w miarę regularnie? Nancy Myers? A Jamesowi L. Brooksowi ("Czułe słówka", "Lepiej być nie może") dałby ktoś nawet Ant-Mana? Trzeba ryzykować. Podobnie jest z muzyką: Dudley może być jedyną kompozytorką, która zrobiła bardziej tradycyjny film akcji (z Dieselem) w Hollywood, bo Anglia jest tu bardziej demokratyczna. Oprócz Dudley i Wiseman jest jeszcze np. Jennie Muskett.
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
A to dziwny akurat przykład podałeś, albo ja po prostu nie rozumiem ludzi i ich mindsetu podczas oglądania filmów, albo nie umiem czytać ze zrozumieniem. Idąc argumentem anegdotycznym przynajmniej na moim przykładzie, bohater nie staje się dla mnie "wzorem do naśladowania" tylko dlatego, że mógłby mi się wydawać trochę podobny do mnie z wyglądu, natomiast dlatego np. że podoba mi się jak jest napisany, podobają mi się wartości jakimi się kieruje w życiu, a do których sam aspiruję lub chciałbym aspirować. Bo to mi się takim narcyzmem koloru skóry wydaje i prędzej pretekstem do zrobienia cosplaya niż do podążania jakąś ścieżką życiowąPaweł Stroiński pisze: ↑wt gru 22, 2020 11:04 amOstatnio widziałem, jak Freeman opowiadał, jak entuzjastycznie reagowała publiczność na Czarnej Panterze, gdzie bywało, że był jedynym białym na planie (!) i tak się rozglądając doszedł do wniosku: "a... to tak się muszą czuć na co dzień". choć atmosfera była zawsze cudowna i traktowany był świetnie. Dla żartu jego i Serkisa nazywano nawet na planie "Tolkien white guys" (gra słów z "token", dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, wygooglajcie "tokenism"). Myślę, że nie bez wpływu był tu fakt, że reżyser był jednak czarnoskóry. Bo znowu, chodzi o to, że to w jakimś sensie "ich" historia (Stan Lee, twórca Czarnej Pantery był biały, tak, ale powiedzieć, że miał wrażliwość społeczną, to powiedzieć mało). I znowu, mam znajomego, jeden z w tej chwili bardzo znanych fanów muzyki filmowej, bo zaczął mocno ekspercki (podobno świetny, ale generalnie ja podcastowy średnio jestem) podcast na temat Goldsmitha. Jest on pół-Irańczykiem, który wreszcie zaczął czuć jakiś wzór do naśladowania, kiedy obejrzał animowanego Alladyna. Powód jest oczywisty, główny bohater wyglądał "trochę bardziej jak ja niż inni".
"No Don Davis = No Matrix. Simple as that."
~ Jon Burlingame
It’s not a character-driven movie and there’s no humor, there’s no love, there’s no soul.
- Rutger Hauer o Blade Runnerze 2049
~ Jon Burlingame
It’s not a character-driven movie and there’s no humor, there’s no love, there’s no soul.
- Rutger Hauer o Blade Runnerze 2049
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26176
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
A my z kolegami, jak miałem jakieś 10 lat, to jak obejrzeliśmy "Evil dead II" i potem zmajstrowaliśmy własną księgę umarłych i bawiliśmy się w opętanych przez zło. Też fajnie. Ale generalnie było nam wszystko jedno czy kompozytor Joseph LoDuca jest mężczyzną, kobietą, hetero, homo, biały, żółty, czarny, żywy czy powstały z martwych.Paweł Stroiński pisze: ↑wt gru 22, 2020 11:04 amPoczytajcie sobie kiedyś tweeta przedszkolanki, która opowiadała, jak pierwsza Wonder Woman wpłynęła na zachowanie dziewczynek w jej przedszkolu. Takich historyjek było więcej (tweet ma tyle, co pierwszy film, ale retweetowała to Gadot, Jenkins, chyba też dystrybutor). Generalnie rzecz biorąc, zaczęły traktować Amazonki z początku filmu jako wzór do naśladowania i na przykład przestały się kłócić, "bo Amazonki pracują razem", itd.
No i Jenkins sobie wybrała - Hansa Zimmera. Jakby chciała Pinar Toprak, to pewnie by jej dali. Właściwie to miała pewnie lepiej niż wielu reżyserów wysokobudżetowych filmów w Hollywoodzie, którzy dostają kompozytora z przydziału, ewentualnie mogą sobie wybrać jednego z "polecanych" dwóch.Paweł Stroiński pisze: ↑wt gru 22, 2020 11:04 amSprawa Wonder Woman jest nieco bardziej skomplikowana niż Kapitan Marvel (gdzie jednak był współreżyser-facet), to samo jest z Czarną Panterą. Dlaczego? Tak, muzykę napisali biali heteroseksualni faceci. Ale już reżyserami byli reprezentanci swoich, z braku lepszego słowa, "grup": odpowiednio Patty Jenkins i Ryan Coogler. To daje im niejako prawo do wybrania sobie, kto może opowiedzieć "ich" historię.
W każdym razie dalej nie wiem w czym problem. Jest równouprawnienie. Babeczka może być reżyserem i może sobie wybrać współpracowników (czyli trochę podwładnych) facetów, jeśli jej odpowiadają. A generalnie najlepiej jeśli nie będzie patrzeć na płeć tylko na umiejętności. Bo chyba o to chodzi.
Anyway w całym Twoim wywodzie nie ma nic o tym dlaczego niby kompozytorem do filmu w którym główną bohaterką jest kobieta (i reżyseruje kobieta) miałaby być kobieta, a którą to tezę Wawrzyniec ostro trolluje od początku.
No właśnie. A druga sprawa, że Aladyn nie wyróżniał się w grupie, w której żył. Jeśli czułbym się nieco wyobcowany z uwagi na wygląd zewnętrzny to łatwiej by mi było identyfikować się np. z bohaterem filmu o albinosie, który mieszka w murzyńskiej wiosce, albo o wietnamskim imigrancie w Toruniu - na zasadzie zrozumienia jak może się czuć jako ten "inny". Bo tak jak w przykładzie Pawła, to trochę patrzymy powierzchownie, gościu identyfikuje się tylko z postaciami, które wyglądają fizycznie jak on. To niech sobie odpali kino irańskie i będzie miał Irańczyków od zajeb... i trochę.dougan pisze: ↑wt gru 22, 2020 15:41 pmA to dziwny akurat przykład podałeś, albo ja po prostu nie rozumiem ludzi i ich mindsetu podczas oglądania filmów, albo nie umiem czytać ze zrozumieniem. Idąc argumentem anegdotycznym przynajmniej na moim przykładzie, bohater nie staje się dla mnie "wzorem do naśladowania" tylko dlatego, że mógłby mi się wydawać trochę podobny do mnie z wyglądu, natomiast dlatego np. że podoba mi się jak jest napisany, podobają mi się wartości jakimi się kieruje w życiu, a do których sam aspiruję lub chciałbym aspirować. Bo to mi się takim narcyzmem koloru skóry wydaje i prędzej pretekstem do zrobienia cosplaya niż do podążania jakąś ścieżką życiową
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9836
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
No. Idąc tym tokiem myślowym, moim wzorem do naśladowania powinien być taki jeden koleś ukrzyżowany przez Rzymian, i nie mówię o Kubrickowskim Spartakusie, a jednak dość daleki jestem od tego. Już bardziej mesjanistycznie postrzegam Luke'a Skywalkera, który wyglądał dość aryjsko xddougan pisze: ↑wt gru 22, 2020 15:41 pmA to dziwny akurat przykład podałeś, albo ja po prostu nie rozumiem ludzi i ich mindsetu podczas oglądania filmów, albo nie umiem czytać ze zrozumieniem. Idąc argumentem anegdotycznym przynajmniej na moim przykładzie, bohater nie staje się dla mnie "wzorem do naśladowania" tylko dlatego, że mógłby mi się wydawać trochę podobny do mnie z wyglądu, natomiast dlatego np. że podoba mi się jak jest napisany, podobają mi się wartości jakimi się kieruje w życiu, a do których sam aspiruję lub chciałbym aspirować. Bo to mi się takim narcyzmem koloru skóry wydaje i prędzej pretekstem do zrobienia cosplaya niż do podążania jakąś ścieżką życiowąPaweł Stroiński pisze: ↑wt gru 22, 2020 11:04 amOstatnio widziałem, jak Freeman opowiadał, jak entuzjastycznie reagowała publiczność na Czarnej Panterze, gdzie bywało, że był jedynym białym na planie (!) i tak się rozglądając doszedł do wniosku: "a... to tak się muszą czuć na co dzień". choć atmosfera była zawsze cudowna i traktowany był świetnie. Dla żartu jego i Serkisa nazywano nawet na planie "Tolkien white guys" (gra słów z "token", dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, wygooglajcie "tokenism"). Myślę, że nie bez wpływu był tu fakt, że reżyser był jednak czarnoskóry. Bo znowu, chodzi o to, że to w jakimś sensie "ich" historia (Stan Lee, twórca Czarnej Pantery był biały, tak, ale powiedzieć, że miał wrażliwość społeczną, to powiedzieć mało). I znowu, mam znajomego, jeden z w tej chwili bardzo znanych fanów muzyki filmowej, bo zaczął mocno ekspercki (podobno świetny, ale generalnie ja podcastowy średnio jestem) podcast na temat Goldsmitha. Jest on pół-Irańczykiem, który wreszcie zaczął czuć jakiś wzór do naśladowania, kiedy obejrzał animowanego Alladyna. Powód jest oczywisty, główny bohater wyglądał "trochę bardziej jak ja niż inni".
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26176
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Beara McCreary'ego ukrzyżowali Rzymianie?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Wojteł pisze: ↑śr gru 23, 2020 14:40 pmNo. Idąc tym tokiem myślowym, moim wzorem do naśladowania powinien być taki jeden koleś ukrzyżowany przez Rzymian, i nie mówię o Kubrickowskim Spartakusie, a jednak dość daleki jestem od tego. Już bardziej mesjanistycznie postrzegam Luke'a Skywalkera, który wyglądał dość aryjsko xddougan pisze: ↑wt gru 22, 2020 15:41 pmA to dziwny akurat przykład podałeś, albo ja po prostu nie rozumiem ludzi i ich mindsetu podczas oglądania filmów, albo nie umiem czytać ze zrozumieniem. Idąc argumentem anegdotycznym przynajmniej na moim przykładzie, bohater nie staje się dla mnie "wzorem do naśladowania" tylko dlatego, że mógłby mi się wydawać trochę podobny do mnie z wyglądu, natomiast dlatego np. że podoba mi się jak jest napisany, podobają mi się wartości jakimi się kieruje w życiu, a do których sam aspiruję lub chciałbym aspirować. Bo to mi się takim narcyzmem koloru skóry wydaje i prędzej pretekstem do zrobienia cosplaya niż do podążania jakąś ścieżką życiowąPaweł Stroiński pisze: ↑wt gru 22, 2020 11:04 amOstatnio widziałem, jak Freeman opowiadał, jak entuzjastycznie reagowała publiczność na Czarnej Panterze, gdzie bywało, że był jedynym białym na planie (!) i tak się rozglądając doszedł do wniosku: "a... to tak się muszą czuć na co dzień". choć atmosfera była zawsze cudowna i traktowany był świetnie. Dla żartu jego i Serkisa nazywano nawet na planie "Tolkien white guys" (gra słów z "token", dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, wygooglajcie "tokenism"). Myślę, że nie bez wpływu był tu fakt, że reżyser był jednak czarnoskóry. Bo znowu, chodzi o to, że to w jakimś sensie "ich" historia (Stan Lee, twórca Czarnej Pantery był biały, tak, ale powiedzieć, że miał wrażliwość społeczną, to powiedzieć mało). I znowu, mam znajomego, jeden z w tej chwili bardzo znanych fanów muzyki filmowej, bo zaczął mocno ekspercki (podobno świetny, ale generalnie ja podcastowy średnio jestem) podcast na temat Goldsmitha. Jest on pół-Irańczykiem, który wreszcie zaczął czuć jakiś wzór do naśladowania, kiedy obejrzał animowanego Alladyna. Powód jest oczywisty, główny bohater wyglądał "trochę bardziej jak ja niż inni".
Idąc dalej tym krokiem to ja np. jako dziecko uwielbiałem Kaczę Opowieści i Hrabiego Kaczulę. Chociaż w sumie nie identyfikuję się jako kaczka.Koper pisze: ↑wt gru 22, 2020 16:59 pmNo właśnie. A druga sprawa, że Aladyn nie wyróżniał się w grupie, w której żył. Jeśli czułbym się nieco wyobcowany z uwagi na wygląd zewnętrzny to łatwiej by mi było identyfikować się np. z bohaterem filmu o albinosie, który mieszka w murzyńskiej wiosce, albo o wietnamskim imigrancie w Toruniu - na zasadzie zrozumienia jak może się czuć jako ten "inny". Bo tak jak w przykładzie Pawła, to trochę patrzymy powierzchownie, gościu identyfikuje się tylko z postaciami, które wyglądają fizycznie jak on. To niech sobie odpali kino irańskie i będzie miał Irańczyków od zajeb... i trochę.
Ale już tak żarty na bok, to po części wiem co Paweł ma na myśli, gdyż znam tę współczesną argumentację, która też jest bardzo popularna w najnowszych komiksach, gdzie tworzy się postacie z którymi najróżniejsze grupy społeczne mogłyby się identyfikować. Dougan pisze o pewnym narcyzmie i w sumie mogę się zgodzić, że podchodzi to pod pewną formę narcyzmu, ale też głębokich kompleksów. Oczywiście nam jest się łatwiej w tej kwestii wypowiadać, gdyż jesteśmy złymi białymi mężczyznami. Ale niech za przykład posłuży najnowsza postać z wielkiego świata DC Comics. Skoro jesteśmy w temacie Wonder Woman to weźmy inną superbohaterkę, oto Starfire w najróżniejszych formach:
A oto jej nowa córka z komisku: "I'm Not Starfire":
Podobno jej największymi przeciwnikami mają być schody i kluby do fitnessu.
A oto jak wygląda artystka odpowiedzialna za tę nową superbohaterkę:
Może się czepiam, albo mam wybujałą fantazję, ale pewne podobieństwo widzę. I tutaj to pisze Dougan jako o pewnym narcyzmie jest dla mnie dość trafne.
I tu nie chodzi oto, aby naśmiewać się, czy stygmatyzować osoby otyłe, ale pomysł otyłych superbohaterów jest śmieszny. Zważywszy, że większość z nich można podczepić jaką następców, antycznych herosów. To mają być postacie, którymi np. dzieciaki miałyby się inspirować, lub być takie jak one. I dalej otyłość nie jest dobrą rzeczą i dla mnie to nie jest dobry wzór. I jeżeli superbohaterowie stają się tacy jak my, to cytując klasyka z "Iniemamocnych": "Jeżeli wszyscy są super, to nikt nie jest super".
Plus jako zły biały mężczyzna też nie jestem zwolennikiem, tej całej "identyfikacji", gdyż na moje oka to tworzy ona niepotrzebne podziały. Osobny superbohater dla białych, osobny dla czarnych, osobny dla Azjatów, osobny dla otyłych, osobnych dla chorych na anoreksję, osobnych dla noszących okulary. I według mnie to nas samych ogranicza, czy też to mnie obraża, jako że będąc złym białym mężczyzną miałbym się niby tylko identyfikować i lubić postacie, które wyglądają tak jak ja i mają takie same narządy między nogami. Przecież najważniejsze jest jakie te postacie są i jakoś dawniej Lucasowi z Chewbaccą i R2D2 udało się stworzyć, bohaterów, których pokochały miliony, nawet jeżeli z wyglądu trudno się było im z nimi identyfikować. I tym samym wracamy do punktu wyjścia, czyli tworzymy takie podziały, że nagle jak mamy postacie żeńskie, to od razu osoby zaangażowane w tę produkcją mają być wyłącznie kobietami. I wracamy do punktu wyjścia, czyli:
To pytanie pozostanie chyba na zawsze zagadką, tak jak co się stało z załgą Mary Celeste? ...
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26176
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Na pewno większe niż z domniemaną matką w komiksie. Nie wiem kto jest ojcem, ale generalnie to jednak bym obstawiał adopcję albo podmiankę w szpitalu, bo nawet chów wsobny nie spowodowałby ujawnieniu się tylu cech ukrytych gdzieś w genach recesywnych chyba, bo zdaje się że tylko kolor oczu się zgadza. A czemu jest o dobre dwie głowy niższa od matki to nie wiadomo. Stary był karłem?Wawrzyniec pisze: ↑śr gru 23, 2020 18:03 pmMoże się czepiam, albo mam wybujałą fantazję, ale pewne podobieństwo widzę.
Ej, no, gruby bohater to żadna nowość przecież, już w Gooniesach był jeden otyły, Harry Potter nosił okulary, ten z "Jak wytresować smoka" nie miał (no, nie od początku, ale ostatecznie) stopy itd. itp. Zatem tak, (super)bohaterowie mogą być upośledzeni fizycznie, tutaj bym się nie czepiał, nawet jak nie mają supermocy, to mogą zarządzać (prof. Xavier) czy być bohaterami wcielając się w swego avatara (Jake Sully).Wawrzyniec pisze: ↑śr gru 23, 2020 18:03 pmI tu nie chodzi oto, aby naśmiewać się, czy stygmatyzować osoby otyłe, ale pomysł otyłych superbohaterów jest śmieszny. Zważywszy, że większość z nich można podczepić jaką następców, antycznych herosów. To mają być postacie, którymi np. dzieciaki miałyby się inspirować, lub być takie jak one. I dalej otyłość nie jest dobrą rzeczą i dla mnie to nie jest dobry wzór. I jeżeli superbohaterowie stają się tacy jak my, to cytując klasyka z "Iniemamocnych": "Jeżeli wszyscy są super, to nikt nie jest super".
Niemniej generalnie komiksy superbohaterskie to takie fantasy zawsze było - mieli być piękni, silni i zdrowi, bo na takich zwyczajniej przyjemniej popatrzeć, dziewczęta mogą powzdychać do Supermana a chłopcy do CatWoman i wcale nie muszą się z każdym tam w pełni identyfikować fizycznie, by śledzić ich losy.
Aczkolwiek pewna bioróżnorodność zawsze być powinna, więc już tam się nie czepiaj karłowatej, niezbyt szczupłej bohaterki. Jak nikt nie będzie chciał o niej czytać, to komiks przestaną wydawać.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1055
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
Wez Wawrzyniec mnie nie strasz , bo przez moment myslalem, ze to jakis komiks z Kaja Godek, jak zobaczylem zdjecie tej artystkiWawrzyniec pisze: ↑śr gru 23, 2020 18:03 pm
A oto jak wygląda artystka odpowiedzialna za tę nową superbohaterkę:
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26176
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wonder Woman 1984 (2020) - Hans Zimmer
W sumie ta superbohaterka urodziła tak jakby lekko upośledzone dziecko, to może jest i tematyka antyaborcyjna?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński