To jest miejsce gdzie można podyskutować o samych filmach. Czekamy na wasze analizy, opinie, ciekawe spostrzeżenia, no i przede wszystkim produkcje godne polecenia. Zarówno te ambitne jak i te komercyjne. Piszcie, dyskutujcie, spierajcie się, niech forum zacznie wrzeć.
Rosjanie nie gęsi i swojego Aliena mają. Może takiego trochę innego, zmieszanego z paroma innymi filmami i zamiast na pokładzie Nostromo rozgrywającego się w radzieckiej bazie wojskowej w latach 80., ze ścieżką dźwiękową będącą czymś między Incepcją a Terminatorem, z paroma niedorzecznościami w scenariuszu, ale... klimatyczne to i ogląda się całkiem nieźle.
A, gdyby ktoś liczył na klimat lat 80. W jakimś sensie jest, ale nie taki jak w amerykańskich filmach. To CCCP więc jest zimno, ponuro, biednie, bohaterowie nucą Ałłę Pugaczową i oglądają radzieckie kino SF w telewizji.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Jak ktoś potrzebuje mocnych wrażeń to proponuję kanadyjski thriller "Hunter Hunter"
Półtorej godziny jest tak surowo-survivalowo (rodzinka traperów boi się wilka... trochę marni z nich traperzy skoro boją się wilka, no ale to jedyny poważny zgrzyt w fabule na szczęście... oczywiście okazuje się, że w lesie jest większe niebezpieczeństwo) ale na spokojnie a na ostatnie 2 minuty reżyserowi włącza się Craig S. Zahler do spółki z Elim Rothem i generalnie zakończenie raczej trudno zapomnieć. Z ciekawostek jeszcze na drugim planie pojawia się tu ten, który zagrał najbardziej pierdołowatą wersję Johna Connora ever.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Jakby co to netfliksowski "No One Gets Out Alive" jest dużo lepszy niż sugerują to oceny na jakichś filmwebach czy innych imdbach. Wbrew pozorom nie jest to też opowiastka o nawiedzonym domu. Podobnie jak w "Rytuale" (też ekranizacja powieści tego samego autora) - mamy bohatera (tu bohaterkę) z traumą, która przypadkiem trafia w sam środek antycznego rytuału, tutaj akurat praktykowanego przez właścicieli budynku, w którym wynajmuje mieszkanie.
Muzykę robił Mark Korven, ale... szczerze... nic nie pamiętam.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Ej, oglądał ktoś tych złych nazistów na Netfliksie (Malnazidos u nas to jest jako Dolina Umarłych... nudny tytuł ) ? Takie tam... wojna w Hiszpanii, zombiaki z nazistowskiego eksperymentu. Ot, taki tam komediowy horrorek, w sumie bardziej mi się podobał niż to od Snydera z akcją w Vegas. No i muza lepsza, a przynajmniej warto odpalić sobie "Malnazidos March" - mam wrażenie, że punktem wyjścia dla melodii była ta z "Mostu na rzece Kwai", w każdym razie bardzo fajny temacik wyszedł, taki trochę na nowoczesną orkiestrową modę, ale wpada w ucho. Zalinkowałbym, ale nie widzę na YT. Ale cały score Javiera Rodero jest na spotify.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Ten nowy Evil Dead (sequel remaku? remake sequela? ) w miarę ok. Do Raimiego oczywiście startu nie ma, ale wypada lepiej niż poprzednie odgrzewanie kotleta. Film Alvareza miał lepszą muzykę i chyba też trochę lepszy finał (ale też dzięki Banosowi w sporej mierze), ale całościowo ta część prezentuje się lepiej, spójniej, z jakimiś bardziej sensownymi bohaterami. A muzycznie też nie jest jakaś zła, ot, przyzwoity rzemieślniczy score, brzmiący porządnie, w duchu poprzednika, ino brakuje większej wyrazistości.
A mi jakoś średnio podeszło to nowe Martwe Zło i nie wiem czym tak się ludziska zachwycają, bo ani miejsce akcji, ani bohaterowie czy też fabuła do mnie nie jakoś szczególnie nie przemówiły i zdecydowanie wolę film sprzed dekady, choć ogólnie slasher to wciąż porządny. Muza to raczej standardowa horrorowa ścieżka ze wszystkimi jej wyróżnikami, której przydałoby się trochę własnego charakteru i do ścieżki Banosa się nie umywa, ale bywa mocna, creepy i czuć tu tą piekielną symfoniczną złowrogość, która towarzyszyła scorowi Hiszpana.