Miałem w tym tygodniu istny czarno-biały kinowy maraton, za ktory otrzymal lajka od Lorne Balfe na Facebooku

Najpierw "Roma", a teraz "Zimna wojna". Byłem też ostrożny, aby znaleźć film w wersji oryginalnej, choć dziwnie się go oglądało z niemieckimi napisami, szczególnie podczas polskich przekleństw
Film mi się podobał i jestem też w stanie zrozumieć dlaczego ludziom się tak podoba i zdobywa te wszystkie nagrody. Gdyż to w sumie dość klasyczna tragiczna historia miłosna, która jeszcze przez specyfikę zdjęć może przywołać dawne czasy kina z femme fatale.
Czy uwierzyłem w uczucie głównych bohaterów? Zwłaszcza, że film ma tą dość specyficzną, epizodyczną formę. Ale może też dlatego też ta miłość nigdy nie mogła być szczęśliwa, gdyż ograniczała się do takich spotkań raz na jakiś czas, a kiedy bohaterowie mogli dłużej ze sobą przebywać, jednak pojawiały się tarcia. Może więc jedyną formą tej miłości był związek przerywany? Trudno mi powiedzieć, ale mimo że film jest krótki i jak pisałem są te przeskoki w czasie, to jednak kupiłem go jako spójną historię, którą naprawdę się przejąłem.
Wiadomo Joanna Kulig, trochę jak Bridget Bardot rozsadza ekran swoją energią, Tomasz Kot wypada dobrze, ale miał zupełnie inną rolę do odegrania. Borys Szyc to wiadomo taki komunistyczny aparatczyk, trochę przerysowany, ale też w porządku. Kulesza z mniejszą rolą, ale dalej trzyma poziom.
Wiadomo ładne zdjęcie, interesujący dobór muzycznego repertuaru i podoba mi się też oddanie epoki. Zwłaszcza, że wydarzenia historyczne są tłem do całej historii i nie ma tu martyrologii i krzyczenia do widza "Patrzcie jak my Polacy cierpieliśmy!". I taka forma mi się zdecydowanie bardziej podoba i nawet jest według mnie dla widza czytelniejsza. W ostateczności też krótki czas trwania filmu zaliczam na plus.
Dobry film i jak zdobędzie dalsze nagrody z Oscarem łącznie, to będzie to dobra decyzja. Nawet jeżeli osobiście w filmach zagranicznych wyżej stawiałbym "Romę". Ale to byłoby coś, przez dziesięciolecia nic, a tu nagle dwa Oscary dla polskiego filmu i to jeszcze dla tego samego reżysera i dwa razy za film czarno-biały.