Ale to jak chcialbys walczyc - dawac im za kazdym raze 3/5 i na sile doszukiwac sie jakis mialkich funkcjonalnych pozytywow. Czytajac recke wydaje mi sie ze rozumiem Southalla bo w sumie ja mam ten sam problem z calym RCP. Na wczesnym etapie ich istnienia to byla taka troche "guilty pleasure" dopoki byli melodyjni i dawalo mi to jakas radosc ze sluchania ale pozniej bardzo szybko sie okazalo, ze jak ci panowie probowali cos tam robic na wlasne konto to bylo dokladnie tak jak w Skyscraper - mamy jakas gitarke, cos tam na fortepian i gdyby pomimo wyraznej zrzyny z innych filmow, to bylby punkt wyjscia do czegos troche bardziej oryginalnego to kto wie, moze i by ta praca byla na 3, ale za moment wchodzi ci ta tandetna perkusja z jeszcze bardziej tandetnymi i ogranymi samplami - znowu na to samo kopyto, znowu bez zadnego polotu, chociaz malego powiewu jakiejs mysli tworczej - no to sie noz w kieszeni otwiera. To juz nawet nie jest klonowanie Zimmera - to jest jakies wynaturzenie - klonowanie jakis klonow - dno i 10 metrow mulu.I owszem, można machać tutaj szabelką i zwyzywać twórców odwalających sztampę przeróżnymi epitetami (a w recenzjach na zachodzie to częsta norma), tylko o czym to świadczy? Chyba nie o metodzie walki z takim mainstreamem. Raczej o poziomie recenzentów, co rzutuje również i na nas.
Clemensen jechal po nich juz od dawna i za to ludzie psy na nim wieszali, ale moze jak po Southallu inni troche przejza na oczy to sie w koncu cos zmieni i skonczy sie ta moda. I jak raz, drugi i trzeci taki Skyscraper sie przejedzie i nic nie zarobi a do tego wlasnie pojawi sie troche takich recek to i moze ktos w jaims Variety zastanowi sie przez moment i w koncu jeden producent z drugim zmienia swoj plan logistyczno-finansowy i sprobuja innego podejscia. Wiem, wiem - pobozne zyczenie.