
LORNE BALFE i minionki - MISSION IMPOSSIBLE 6, 7 i 8
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3198
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Dużo, bardzo dużo, za dużo. Skoro nawet przy klipach można wymięknąć od tego "RCP action score".
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
oho już w pierwszym traku tych, ekhm, 20 perkusistów nagrywanych w Air Studios 

#FUCKVINYL
- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1148
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Przesluchalem sobie ten sampler z Amazonu i zaskoczony specjalnie nie jestem - ta muza to straszny kupsztal. Glosna i nabombana, ale tak sztampowa, jednowymiarowa i bez polotu i pomyslu. Nie wiem, moze mu tak kazali albo inaczej nie umie - zero finezji, tylko taka orkiestrowa lupanka na sterydach. Cos tam jakis fortepianik wychwycilem, pewnie chcial byc oryginalny
.
No i juz jak zaczyna byc troche ciekawiej to sie okazuje ze zerznal Incepcje. Poza glownym motywem melodii zadnych nie uswiadczylem ani bardziej sensownej rytmiki, co by se chociaz nozka potupac. A sama aranzacja motywu glownego, hmm
. Chyba przemilcze, szczegolnie w ostatnim kawalku - cos podobnego Zimmer wymyslil chyba w Angels and Demons.

No i juz jak zaczyna byc troche ciekawiej to sie okazuje ze zerznal Incepcje. Poza glownym motywem melodii zadnych nie uswiadczylem ani bardziej sensownej rytmiki, co by se chociaz nozka potupac. A sama aranzacja motywu glownego, hmm

Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Ale za to jest nowy cover Schifrina. Nikt się tego nie spodziewał.
A swoją drogą zawsze mam problem z tą serią. Fajne akrobacje akcyjne, świetnie się ogląda, ale po seansie niewiele mi zostaje. Chyba Alzheimer u mnie. Nie pamiętam już kto wróg, kto przyjaciel, po co tyle biegli i co mieli zyskać/obronić itd.
A swoją drogą zawsze mam problem z tą serią. Fajne akrobacje akcyjne, świetnie się ogląda, ale po seansie niewiele mi zostaje. Chyba Alzheimer u mnie. Nie pamiętam już kto wróg, kto przyjaciel, po co tyle biegli i co mieli zyskać/obronić itd.
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Starałem się podejść do tego scoru bez uprzedzeń, ale moje dobre chęci szybko zostały sprowadzone na ziemię, mimo słuchania bezstratnej i najlepszej jakości.. Koszmarna muzyka. Przez 95 minut nie dzieje się nic poza nieustannym RCP-owskim ostinatem (które momentami robi się 2 razy wolniejsze tempem, pewnie żeby podkreślić zagrożenie, lol), które znamy z wszystkich jego badziewnych scorów, oraz marnymi podróbkami BRAAM wrzucanymi stale oraz fragmentami nieudolnie kopiowanej akcyjnej muzyki z Dark Knighta. Najgorsze że tematu Lalo tu praktycznie nie ma (sic!) - poza trackiem Fallout gdzie temat jest przearanżowany na rcp-owy styl (który to track jest pewnie czołówką) później pojawia się bardzo szczątkowo w 2 utworach bodaj i to na parę sekund. 95% tracków jest nie do odróznienia, są może jeden czy 2 w mniarę ciekawe, ale to też tylko dlatego że kopiują Dark Knighta - jedne lepiej, jedne gorzej.
Całość brzmi mocno samplowo, samplowana orkiestra, samplowane pseudo chórki (śpiewające chyba momentami agnus dei, lol).. Balfe niczym nie zaskoczył. Ten score to błazenada, bo o ile do jakichś filmów klasy Z jak Huragan niech sobie takie kupy robi bo i tak tego nikt nie ogląda ani nie słucha, to do takiego filmu po raz kolejny zrobić taki sam score? To jest dla mnie nie pojęte, załamka. Liczyłem na jakąś inwencję, na błysk że jak dostałem duży i dobry film po raz pierwszy, to wysilę szare komórki. Jak widać on ich nie ma... Dostaliśmy kolejne Transformers 5.. Dramatem jest to, że tylu kompozytorów no-namów spoza RCP by zrobiło lepszy score. To jest dramat dla Kraemera, Giacchino, Elfmana, czy innych potencjalnych którzy to mogli obskoczyć.. A reżyser jeszcze cały czas broni Balfa na twiterze i to na pół roku przed premierą, że to był przemyślany angaż i w ogóle, no kurwa...
MV napisał, że ich wydanie La-Li będzie 2CD, czyli dokładnie to samo. Liczyłem że choć fizyczne będzie na 1CD (i tak podawały sklepy, ale teraz robią już update) i mniej tej kupy będzie..
Całość brzmi mocno samplowo, samplowana orkiestra, samplowane pseudo chórki (śpiewające chyba momentami agnus dei, lol).. Balfe niczym nie zaskoczył. Ten score to błazenada, bo o ile do jakichś filmów klasy Z jak Huragan niech sobie takie kupy robi bo i tak tego nikt nie ogląda ani nie słucha, to do takiego filmu po raz kolejny zrobić taki sam score? To jest dla mnie nie pojęte, załamka. Liczyłem na jakąś inwencję, na błysk że jak dostałem duży i dobry film po raz pierwszy, to wysilę szare komórki. Jak widać on ich nie ma... Dostaliśmy kolejne Transformers 5.. Dramatem jest to, że tylu kompozytorów no-namów spoza RCP by zrobiło lepszy score. To jest dramat dla Kraemera, Giacchino, Elfmana, czy innych potencjalnych którzy to mogli obskoczyć.. A reżyser jeszcze cały czas broni Balfa na twiterze i to na pół roku przed premierą, że to był przemyślany angaż i w ogóle, no kurwa...
MV napisał, że ich wydanie La-Li będzie 2CD, czyli dokładnie to samo. Liczyłem że choć fizyczne będzie na 1CD (i tak podawały sklepy, ale teraz robią już update) i mniej tej kupy będzie..
#FUCKVINYL
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Wszystkie misje miały fajne scory, do czasu... Wolniejsze granie to straszne smęty, do tego puste, akcja do bólu oklepana, no i niestety Lorne nie zrobił tego co Jackman w Kingsmanach, ani jego poprzednicy w tej serii, odciął się od bogatej spuścizny i zaprezentował swoją, czytaj RCP wizję muzyki, oryginał Lalo wręcz ośmieszając, aranżacje amatorskie, jakby od niechcenia, a po tym jak w "Mission: Accomplished " wszedł chór myślałem, że spale się ze wstydu. To nie jest score Mission Impossible, to everyscore, no i jeszcze to brzmienie orkiestry, szczególnie trąbek i prób pisania symfonicznej muzyki, żal i śmiech na sali. Także jako score marki Misji Niemożliwej, rozczarowanie kompletne, ale jako tani akcyjniak Balfe jeszcze ujdzie, były w branży większe muzyczne porażki w tym gatunku jak Jack Reacher Doyle'a czy Bourne JNH, tu jakieś przejawy chęci i przyzwoitości Lorne jeszcze przejawia, perkusjonalia i fortepian w Stairs and Rooftops i No Hard Feelings i dla niewybrednych znajdzie się tu pół godzinki muzyki do przesłuchania, ale ogólnie i tak porażka, lepiej sobie odświeżyć prace Giacchino i Kraemera, kurczę, aż do odreagowania muszę sobie puścić "Schifrin And Variations"
youtu.be/E5HGZZMOX3U

youtu.be/E5HGZZMOX3U
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10434
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Chciałem wstawić emota "
" ale przypomniałem sobie, że tyczy się świetnej muzycznej serii, którą koncertowo zj**ał jakiś lamus z RCP.


- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1148
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: LORNE BALFE - MISSION IMPOSSIBLE 6: FALLOUT (2018)
Jack Reacher Doyle'a

A tak na powaznie to jest to dla mnie wlasnie najwiekszy dramat. Zimmer stworzyl potwora. Nie wiem czy producenci wierza, ze jak ktos wspolpracowal z Zimmerem to musi miec talent? Ale 95% tych pseudo kompozytorow, ktorzy czyms tam zablysneli u Zimmera jest po prostu kiepskich. Za dawnych czasow by sobie siedzieli i tworzyli muzyczke do jakis akcyjniakow klasy B i C i nikt by o nich nie slyszal poza fanami tychze filmow. To moze nie najlepszy przyklad ale w taki sposob zaistnial swego czasu Graeme Revell. Od takich filmow zaczal i w sumie mial swoje 5 minut. Nie do konca to dobry przyklad bo gosc mial duzo wiecej talentu i pomyslow niz cale RCP razem do kupy wziete. Ale ta cala RCPowa zbieranina tak szczelnie wypelnila wszystkie nisze, ze nie ma praktycznie obecnie szans, zeby wyplynely jakies ciekawe nowe nazwiska. Jak tak bardzo chcieli cos "oryginalnego" to trza bylo wziasc Pembertona.

A druga sprawa, ktora mnie zawsze frapowala, to jak na tyle ludzi, ktorzy sie przewijaja przez RCP, przez tyle lat doslownie kilku z nich okazalo sie miec jakis talent. Zimmer zawsze powtarzal, ze lubi pracowac w zespole bo to stymuluje, ale czemu sie otacza tak kiepskimi "kompozytorami"
Za Adamem
- taki film i to zapowiadajacy sie na olbrzymi sukces a Balfe po prostu sie ograniczyl do standardowej samplowanej tapety. Jak chcieli miec kurwa moc orkiestry to trzeba sobie bylo wziasc Davida Arnolda. Inna sprawa, ze w obecnych czasach taki Arnold by pewnie w ogole nie zaistnial i tak jak Murray Gold skonczyl by sie na brytyjskich serialach - chocby nie wiadomo co skomponowal.Liczyłem na jakąś inwencję
- Radosław Rozbicki
- Asystent orkiestratora
- Posty: 372
- Rejestracja: pt lis 12, 2010 17:25 pm