
LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Lekcja jest prosta - lepiej nie kupować płyt. Lepiej zessać z neta i wrzucić na 3-4 dyski rozlokowane w różnych miejscach. 


Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Płyty, zbiory - to tylko rzeczy. Z perspektywy czasu stwierdzi, że najważniejsze że są wszyscy w rodzinie cali i zdrowi (jeżeli oczywiście swoje życie opierają na pobudkach innych niż tylko materialistyczne).

- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1163
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Nawiazywalem do tego jak MV czasami sie chwali jak czasami sobie slucha jakis masterow z fajna muzyka - zakladam, ze nie robi wlasnie tego w domu, bo a nuz to wlasnie sobie wzial do domu na ten jeden wieczor i w planie mial to zwrocic nastepnego dnia
Dodatkowo nie wiemy do konca czy dom byl jego czy wynajmowany, a jak wynajmowany to wtedy w Ameryce wykupujesz ubezpieczenie tylko od jego zawartosci (czyli wszystko to co ty wniosles - oryginalne wyposazenie sie nie liczy) - strasznie to zagmatwane.

Oczywiscie nie wiem jak jest w Kaliforni - ale ze wzgledu na te powtarzajace sie pozary moga mies jakis haczyk w postaci dokupienia dodatkowego ubezpieczenia od pozarow tak jak mamy to w rejonie Vancouver, ze od trzesienia ziemi trzeba sie dodatkowo ubezpieczyc i w dodatku pierwsze 7% straty jest na ciebie, czyli o tyle ci pomniejsza odszkodowanie. Takze uwazam to za zlodziejstwo juz na dzien dobry i na razie tego ubezpieczenia nie mam, majac nadzieje, ze za mojego zycia to sie nie zdarzy. Male wstrzasy raz na jakis czas sie czuje.wiesz.. nie wiem jak jest w USA, ale wiem jak wyglądają ubezpieczenia domów w PL.. milion kruczków i obostrzeń, że np masz ubezpieczenie od pożaru, ale tylko jeśli nie wywołasz go Ty, ale np sąsiad itp itd. O wszystko trzeba dopytać, dopłacać za opcje itp.
Dodatkowo nie wiemy do konca czy dom byl jego czy wynajmowany, a jak wynajmowany to wtedy w Ameryce wykupujesz ubezpieczenie tylko od jego zawartosci (czyli wszystko to co ty wniosles - oryginalne wyposazenie sie nie liczy) - strasznie to zagmatwane.
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
no, czyli wujek sam ma takie same złodziejstwo jak u nas 
ja msc temu przedłużałem ubezpieczenie na auto, to zapomnieli mi wspomnieć że w tym ac jest limit holowania do 150 km, a jak chcę na cały kraj to dopłata 50 zł - oczywiście o tym nie wpsomnieli "bo przecież nikt nie potrzebuje holować przez cały kraj, 150 km panu wystarczy, prawda"
wszędzie są kruczki i niedomówienia, a czasem dopłata za coś ważnego kosztuje grosze tylko się o tym nie wie..

ja msc temu przedłużałem ubezpieczenie na auto, to zapomnieli mi wspomnieć że w tym ac jest limit holowania do 150 km, a jak chcę na cały kraj to dopłata 50 zł - oczywiście o tym nie wpsomnieli "bo przecież nikt nie potrzebuje holować przez cały kraj, 150 km panu wystarczy, prawda"

#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Też niestety to mi się przytrafiłoMichalP pisze: ↑pt lis 24, 2017 06:05 amJurassic Park Collection - wyglada na to, ze to co mi sie przytrafilo - brak ksiazeczki w wydaniu to nie odosobniony przypadek, chyba im spartolili przynajmniej czesc calego drugiego lub trzeciego nakladu i zapomnieli powkladac ksiazeczki - kupa ludzi sie skarzy na FSM, do tego stopnia, ze MV oglosil, ze maja miec jakiegos specjalnego wysylkowego, ktory bedzie rozsylac do wszystkich te ksiazeczki, ktorzy ostatnio kupili album. Ktos chyba niezle przepil, bo zeby zapomniec o 50 stronicowym booklecie, ehh![]()


- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1163
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Pamietam jak otworzylem pudelko z JP Collection i dopiero po kilkunastu sekundach sie zorientowalem, ze nic mi nie wypadlo z pudelka jak ogladalem sobie plyty: "What a..." i otworzylem jeszcze raz i jeszcze raz ale ksiazeczka sie nie pojawila
.
Musialem sobie tez w miedzyczasie wydrukowac na kartce liste utworow bo bez ksiazeczki nigdzie jej nie ma na pudelku. Ehhh...

Musialem sobie tez w miedzyczasie wydrukowac na kartce liste utworow bo bez ksiazeczki nigdzie jej nie ma na pudelku. Ehhh...
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1176
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Twoje zbiory na komputerze z przyjemnością "załatwi" jakiś polski gigant energetyczny swoimi przepięciami w sieci i wahaniami napięcia


Z pewnością poczuliście też i to trzęsienie http://miedziowe.pl/content/view/85854/495/MichalP pisze:to w rejonie Vancouver, ze od trzesienia ziemi trzeba sie dodatkowo ubezpieczyc i w dodatku pierwsze 7% straty jest na ciebie, czyli o tyle ci pomniejsza odszkodowanie. Takze uwazam to za zlodziejstwo juz na dzien dobry i na razie tego ubezpieczenia nie mam, majac nadzieje, ze za mojego zycia to sie nie zdarzy. Male wstrzasy raz na jakis czas sie czuje.

- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Najlepiej to niczego nie mieć i spać pod mostem. Tylko się najeść...

"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Titanic brzmi fenomenalnie, niech się schowają nawet te SACD japońskie podstawki
A przebogate nigdy niepublikowane alternaty, tylko rozwijają geniusz i wizję kompozytorską, rzucając nowe, jeszcze lepsze światło na ten monumentalny score. Nie przebrnąłem jeszcze przez wszystko, alternaty tylko pobieżnie, ale to jest bez dwóch zdań wydanie dekady od czasów completów z LOTRa... No i poraz pierwszy trzy rzeczy - rozszerzone Hard To Starboard; te cudowne wokale Sissel w scenie próby samobójstwa Rose, oraz szczególnie w penetracji wraku z prologu połączone ze złowieszczymi gardłowymi głosami, delikatną trąbką McNaba (chyba to on tam grał) i syntezatorami wybijającymi rytm pracy serca, które w filmie były zagłuszone lekko
Dlaczego ta nasza poczta dostarcza tak wolno, jakiś 3 świat qwa, na księżyc bym zdążył autem dojechać...







#FUCKVINYL
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1218
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
OK, Bond przesłuchany, jakość też żyleta. OGROM materiału (prawie 70 minut nie licząc alternatów
), jaki przez lata był niewydany, rzuca kompletnie inne światło na ten bardzo dobry score, zjechany niesłusznie przez FATALNE wydanie podstawowe, ze złym miksem, ze złym i MEGA wybiórczym doborem materiału (zakładam, że to dlatego, iż to była końcówka czasów gdy trzeba było płacić tantiemy wykonawcom, dlatego nawaliło się na CD elektroniki zamiast orkiestrowych rzeczy - ale tego nie jestem pewien), który po odsłuchu wersji LaLi staje się po prostu jeszcze lepszym, niż nim był, nawet gdy ktoś znał bootleg (który dalej nie miał wielu rzeczy). Kolejne smaczki to miks nowy traków z elektroniką - idealny przykład na różnicę to Whiteout w oryginalnym zamyśle na scorze i w wersji Full Mix z additionali, przeładowanej...
Mega ciekawie brzmią też alternaty - wersje np bez elektroniki a z samą orkiestrą - ciekawe czy finalne rzeczy w filmie to była wola producentów czy Arniego, to samo przepiękne alternatywne zakończenie na sam fortepian "Kwiatu Pożądania"...
Trzy minusy, których kompletnie nie rozumiem - DLACZEGO:
- kapitalnego utworu z party w Lodowym Pałacu nie wrzucili chronologicznie do scoru, tylko dali go w additionalach. Ten track to jest majstersztyk ,w filmie trwał ledwo kilka sekund, póxniej zagłuszony dialogami i sfx totalnie, a tu wreszcie w pełnej krasie. (umiejscowienia tego traka na wydaniu najbardziej nie mogę przeżyć)
- ostatniego utworu z CD2 z additionali nie dali jako ostatni track na scorze (to jest suita, która miała być End Credits ALE tam jej nie dano, bo musiano tam użyć ten gejowski remiks Madonny - nie, nie tą wersję z czołówki, ale jeszcze gorszą)
- i mniejszy minus: mogli spokojnie podzielić Antonova na mniejsze traki, ten 12-minutowy kolos nie był potrzebny, tym bardziej że reszta traklisty jest bardzo zgrabnie poprzycinana
Teraz po latach trudno dziwić się, i jeszcze łatwiej zrozumieć, że Arnold się wkurwił i wrzucił część z tych niewydanych traków w całości na swoją oficjalna stronę dekadę temu (której od lat już nie ma), i to w czasach gdy to było nie do pomyślenia - w zasadzie jako jeden z pionierów "wycieków"..
Po tym wydaniu Lali ten score to jedno z pierwszych miejsc w historii do rankingu "jak można było tak spierdolić podstawowe wydanie", a niejedna osoba, która nie jest zanajomiona z historią wydawniczą tego tytułu, nie pamięta z filmu, lub słabo zna, może być mocno zaskoczona tą diametralną róznicą między wydaniami.

Mega ciekawie brzmią też alternaty - wersje np bez elektroniki a z samą orkiestrą - ciekawe czy finalne rzeczy w filmie to była wola producentów czy Arniego, to samo przepiękne alternatywne zakończenie na sam fortepian "Kwiatu Pożądania"...
Trzy minusy, których kompletnie nie rozumiem - DLACZEGO:
- kapitalnego utworu z party w Lodowym Pałacu nie wrzucili chronologicznie do scoru, tylko dali go w additionalach. Ten track to jest majstersztyk ,w filmie trwał ledwo kilka sekund, póxniej zagłuszony dialogami i sfx totalnie, a tu wreszcie w pełnej krasie. (umiejscowienia tego traka na wydaniu najbardziej nie mogę przeżyć)
- ostatniego utworu z CD2 z additionali nie dali jako ostatni track na scorze (to jest suita, która miała być End Credits ALE tam jej nie dano, bo musiano tam użyć ten gejowski remiks Madonny - nie, nie tą wersję z czołówki, ale jeszcze gorszą)
- i mniejszy minus: mogli spokojnie podzielić Antonova na mniejsze traki, ten 12-minutowy kolos nie był potrzebny, tym bardziej że reszta traklisty jest bardzo zgrabnie poprzycinana
Teraz po latach trudno dziwić się, i jeszcze łatwiej zrozumieć, że Arnold się wkurwił i wrzucił część z tych niewydanych traków w całości na swoją oficjalna stronę dekadę temu (której od lat już nie ma), i to w czasach gdy to było nie do pomyślenia - w zasadzie jako jeden z pionierów "wycieków"..
Po tym wydaniu Lali ten score to jedno z pierwszych miejsc w historii do rankingu "jak można było tak spierdolić podstawowe wydanie", a niejedna osoba, która nie jest zanajomiona z historią wydawniczą tego tytułu, nie pamięta z filmu, lub słabo zna, może być mocno zaskoczona tą diametralną róznicą między wydaniami.
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
I zgodnie z przewidywaniami - dokładnie sprawdzać swoje sztuki z rzutu Black Friday, bo są babole
Lala przy wszystkich wydaniach na FSM dała taki wpis, także już są świadomi kolejnego faila 
Hi, all
If you have received a damaged cd or have questions in regards to your order please email Matt at
matt@lalaland-ent.com
Thank you
La-La Land Records
Najczęściej ludzie narzekają na zniszczony booklet z Titanika, połamane pudełka wewnątrz, mimo braku zewnętrznych oznak, oraz że pęknięcia porysowały płyty lub zrobiły odgnioty w bookletach. Masakra płacić 50$ za produkt i dostać pomięty booklet, to nie jest jakiś bzdurny ząbek w głowie Trexa...


Hi, all
If you have received a damaged cd or have questions in regards to your order please email Matt at
matt@lalaland-ent.com
Thank you
La-La Land Records
Najczęściej ludzie narzekają na zniszczony booklet z Titanika, połamane pudełka wewnątrz, mimo braku zewnętrznych oznak, oraz że pęknięcia porysowały płyty lub zrobiły odgnioty w bookletach. Masakra płacić 50$ za produkt i dostać pomięty booklet, to nie jest jakiś bzdurny ząbek w głowie Trexa...
#FUCKVINYL
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1218
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
To się już zaczyna robić sprzezabawne. Czy przy każdym ważniejszym rzucie nie może się obejść bez kontrowersji? U mnie na szczęście obyło się bez większych baboli, choć standardowo jakość pudełka pozostawia wiele do życzenia. Na wstępie wymieniłem przednią i tylną część pudełka, bo te wyginają się jak tektura. Poza tym widać plastikowe nacieki na boczkach, co przy ustawieniu na półce wygląda nieestetycznie (ale to szczegół). Poza tym ze środkowych treyów (2-3 płyta) bardzo trudno wyciągnąć krążki. Przy pierwszej próbie uwolnienia, płyta wygięła się na kształt płaszczki. Trzeba było ścisnąć ząbki do środka, żeby CD wyskoczyło. Cud, że nie pękły.
Niestety opakowania są coraz gorsze. Nie ma w tym problemu dopóki ich stan nie doprowadzi do zniszczenia płyt czy bookletu podczas transportu.
Co do książeczki z Titanica, to nie mam zastrzeżeń.
Niestety opakowania są coraz gorsze. Nie ma w tym problemu dopóki ich stan nie doprowadzi do zniszczenia płyt czy bookletu podczas transportu.
Co do książeczki z Titanica, to nie mam zastrzeżeń.